Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podróży służbowej do Madrytu trzech ówczesnych posłów PiS. Oskarżyciele sprawdzą, czy Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński i Adam Rogacki oszukali Kancelarię Sejmu, biorąc zaliczkę na przejazd samochodem, a podróżując tanimi liniami lotniczymi. W ramach tego samego postępowania oskarżyciele sprawdzą, jak trzej posłowie rozliczali wcześniejsze wyjazdy.
- Śledztwo wszczęto w sprawie oszustwa na szkodę Kancelarii Sejmu. Pokrzywdzonym jest Kancelaria Sejmu - powiedział dziennikarzowi portalu tvn24.pl Dariusz Korneluk, prokurator apelacyjny w Warszawie.
- Zbadamy nie tylko ostatni, ale także wcześniejsze wjazdy tych trzech posłów - potwierdził informacje portalu tvn24.pl Przemysław Nowak, rzecznik warszawskiej prokuratury.
Jak powiedział, wstępna analiza treści zawiadomień i materiałów prasowych które uzyskali, wskazuje na podejrzenie "po pierwsze, iż posłowie ci działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej - uzyskania zwrotu wydatków, których w rzeczywistości nie ponieśli". - A po drugie, że wprowadzili w błąd Kancelarię Sejmu co do okoliczności mających znaczenie co do zwrotu tych wydatków - dodał Nowak. Powiedział, że śledztwo zostało wszczęte "w kierunku oszustwa", ale ta kwalifikacja może jeszcze się zmienić.
Stołeczni prokuratorzy rozpoczynają działania na podstawie zawiadomienia złożonego przez SLD. W środę dotarło ono pocztą do warszawskiej prokuratury.
Oprócz SLD zawiadomienie złożył także były poseł IV kadencji Zbigniew Nowak. Jego zawiadomienie także jest podstawą wszczęcia śledztwa. - Przeanalizowaliśmy także materiały mediów - dodaje rzecznik warszawskiej prokuratury.
Prokuratura sprawdzi
SLD w zawiadomieniu wskazywało m.in., że Hofman, Kamiński i Rogacki przekroczyli swoje uprawnienia w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Ich zdaniem posłowie – występując do marszałka Sejmu o zawyżoną zaliczkę na wyjazd – mogli się też dopuścić oszustwa (co zagrożone jest karą nawet ośmiu lat więzienia).
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Hofman, Kamiński i Rogacki przed wyjazdem na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy wystąpili o zaliczki na podróż do Madrytu samochodami. W rzeczywistości polecieli tam – razem z żonami – tanimi liniami lotniczymi.
Okazało się też, że posłowie, zgłaszając wyjazd autem i prosząc w związku z tym łącznie o kilkanaście tysięcy złotych, mieli już zarezerwowane bilety lotnicze. Według radia ZET zaliczki i diety na wyjazd posłów do Madrytu miały wynosić prawie 20 tys. zł.
Do Madrytu i z powrotem w 4 dni
"Fakty" TVN dotarły do "kart podróży samochodem prywatnym" byłych posłów PiS. Dokumenty te Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński i Adam Rogacki złożyli w Sejmie w celu rozliczenia podróży do Madrytu. Z dokumentów wynika, że samochodowa wyprawa do Hiszpanii i z powrotem miała zająć politykom łącznie 4 dni.
Katarzyna Kolenda-Zaleska z "Faktów" TVN dotarła także do innych danych Kancelarii Sejmu. Według nich poseł Adam Hofman rozliczył w tej kadencji 20 wyjazdów. 19 razy podróżował samochodem. Między innymi do Strasburga, Paryża, Madrytu i Londynu. Za 53 068 zł. Tylko raz - oficjalnie - leciał samolotem. Do Turcji.
Z kolei Mariusz Antoni Kamiński wyjeżdżał w tej kadencji 30 razy, w tym 21 razy samochodem, za co pobrał ponad 55 tysięcy złotych "kilometrówki".
Kopacz i Sikorski współodpowiedzialni?
Mariusz Błaszczak z PiS uważa, że za "aferę madrycką" współodpowiedzialni są marszałkowie Sejmu: Ewa Kopacz i jej następca Radosław Sikorski. - Proszę pamiętać, że posłowie rozliczają się nie z szefami klubów, ale z Kancelarią Sejmu. Kto stoi na czele Sejmu? Komu podlega kancelaria? Nie szefom klubów, ale marszałkowi. Pani Ewa Kopacz, poprzedni marszałek Sejmu i Radosław Sikorski, obecny, odpowiadają za to, w jaki sposób te rozliczenia były przeprowadzane - twierdzi przewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.
Nie byli na posiedzeniu?
Madrycki wypad trzech posłów wzbudził kontrowersje nie tylko ze względu na sposób rozliczania kosztów podróży.
Jak mówił w "Faktach po Faktach w TVN 24 Andrzej Halicki - przewodniczący polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - gdy sprawa kontrowersyjnej podróży posłów wyszła na jaw, skontaktował się on z sekretarzem generalnym Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Wojciechem Sawickim i zapytał o delegację trzech posłów. Sawicki odpisał, że nie uczestniczyli oni we wszystkich zebraniach. Kamiński był obecny tylko pierwszego dnia rano, a Hofman i Rogacki zarejestrowali się (podpisali listę) na spotkaniu późnym popołudniem, około 16.45, ale odmówili przyjęcia materiałów dotyczących tego spotkania oferowanych przez sekretariat i opuścili budynek parlamentu, nie wchodząc do sali spotkań.
Jak poinformował urzędnik Rady Europy, podobna sytuacja miała miejsce jeszcze dwukrotnie - w maju i grudniu ubiegłego roku w czasie delegacji w Paryżu i Izmirze.
Wylot za wylot
Władze PiS początkowo próbowały bagatelizować nieprawidłowości w rozliczeniach posłów. Później jednak – po interwencji prezesa Jarosława Kaczyńskiego – w partii usztywniono stanowisko. W piątek Hofman, Kamiński i Rogacki zostali zawieszeni, a w poniedziałek po godzinie 15 - wyrzuceni z partii, Domagał się tego Kaczyński, decyzję jednomyślnie podjął Komitet Polityczny PiS.
Po tym, jak sprawa wyszła na jaw cała trójka została zawieszona przez władze partii, a w poniedziałek Komitet Polityczny PiS usunął ich ze swoich szeregów.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Łukasz Orłowski (l.orlowski@tvn.pl),bieru//rzw / Źródło: tvn24.pl