Słynny bombowiec z czasów II wojny światowej trafił już do Krakowa.Transport przebiegł zgodnie z planem. Jeszcze nie wiadomo, kiedy samolot zostanie wyładowany.
Z kolei w piątek unikatowy zabytek ruszył w drogę do Krakowa. Jeszcze w niedzielę rano Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podawała, że samolot czeka w Radomiu, by ruszyć w dalszą drogę. Niespełna kilka godzin później okazało się, że Douglas jest już w Krakowie.
- Transport przebiegł zgodnie z planem. Wcześniej kilkakrotnie sprawdzaliśmy tą trasę. W sobotę w nocy dojechaliśmy do Krakowa. Teraz czekamy na wyładunek. Jeszcze nie wiadomo, kiedy to nastąpi, wszelkie decyzje będą podejmowane dopiero w przyszłym tygodniu – mówi Dariusz Cis z firmy Panas Transport.
Transport Douglasa musiał odbywać się tylko w nocy, żeby nie stwarzać utrudnień w ruchu.
Trudna podróż
Najpierw samolot przewieziono Obwodnicą Trójmiasta w kierunku autostrady A1.
- To była trudna operacja, ponieważ cały zestaw transportowy, wraz samolotem, miał spore rozmiary. Ciężarówka z naczepą ma ponad 30 metrów długości. Najwięcej problemów podczas uzgodnienia trasy sprawiała szerokość ładunku - 6 metrów (dwupasmowa droga ma około 7 metrów szerokości - red.) - informował Michalski.
Ostatecznie trasę wyznaczono z Gdyni drogą ekspresową S6 i Obwodnicą Trójmiasta. Potem bombowiec skierowano na autostradę A1, dalej A2 do Warszawy. Następnie drogą krajową nr 7 do Krakowa, do Muzeum Lotnictwa Polskiego.
Zanim trafi na ekspozycję miną trzy lata
Dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie Krzysztof Radwan ocenił, że proces przygotowania Douglasa A-20 do ekspozycji potrwa co najmniej trzy lata. Podkreślił, że na początku trzeba w miarę szybko zabezpieczyć samolot przed postępującą korozją. Dodał, że rozważane są trzy sposoby prezentacji bombowca.
- Pierwszy to pokazanie go w formie destruktu, czyli w takim stanie jak obecnie. Oczywiście zostanie oczyszczony. Być może otworzymy podwozie główne. Druga koncepcja to uzupełnienie fantomowo wraku o bryłę samolotu. Trzecia możliwość zaś to zanurzenie go w basenie z wodą zdemineralizowaną, do oglądania za szybą, z imitacją dna morskiego - wyjaśniał dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego. CZYTAJ WIĘCEJ.
Znaleźli go przypadkiem
Na wrak Douglasa A-20 natrafili wiosną 2013 r. podczas prac pomiarowych pracownicy Instytutu Morskiego w Gdańsku. Bombowiec leżał na głębokości ok. 15 m, ok. 4 km od Rozewia.
Do pierwszej próby podniesienia wraku z dna morza doszło jesienią ub. roku. Wyłowienie bombowca uniemożliwiły trudne warunki atmosferyczne. Skutecznie zrobiono to na początku października tego roku. Przez ponad trzy tygodnie od wydobycia gdańscy muzealnicy systematycznie oczyszczali samolot z mułu i porastających go muszli i wstępnie zabezpieczali wrak.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp//mz / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: GDDKiA | Piotr Michalski