- Nie chcę nikogo straszyć, nie wierzę, że będą kolejne kroki agresji rosyjskiej. Ale gdyby miały być, to Polska jest wśród tych państw, które najbardziej powinny się jej obawiać - podkreślił w "Faktach po Faktach" Adam Szejnfeld. Europoseł PO stwierdził, że słowa Władimira Putina o szkoleniu ukraińskich "nacjonalistów" w Polsce mogą być traktowane jako groźba. Marek Jurek podkreślił z kolei, że UE musi być zjednoczona w obliczu tej propagandy.
W rosyjskim filmie dokumentalnym "Krym. Droga do ojczyzny" Władimir Putin po raz kolejny oznajmił, że w Polsce odbywało się szkolenie ukraińskich "nacjonalistów", którzy dokonali następnie "przewrotu państwowego".
Marek Jurek, eurodeputowany z listy PiS, ocenił w "Faktach po Faktach", że jest to kolejna odsłona wojny propagandowej, prowadzonej nieustająco przez Rosję.
- Bardzo ważne jest to, żebyśmy umieli na to jasno odpowiedzieć. Na Ukrainie bronimy prawa tego narodu do wyboru, zdefiniowania własnej racji stanu, czyszczenia życia publicznego, rządu naprawdę przedstawicielskiego - wyliczał.
- Na to trzeba odpowiedzieć jasno i w sposób zjednoczony. Szkoda tylko, że wtedy, kiedy musimy wspólnie odpowiadać Rosji na jej oszczerstwa wobec Polski, nie tylko w Europie nie zawsze potrafimy mówić jednym głosem, ale także w Polsce - powiedział Jurek.
Dlaczego wspomniał akurat o Polsce?
Europoseł PO Adam Szejnfeld stwierdził, że słowa Putina należy traktować jako groźbę. - Jeżeli przywódca państwa, które prowadzi agresję wobec innych państw wrogo określa przedstawicieli innych narodów, to nie dzieje się bez przyczyny - ocenił.
Jak dodał, Putin próbuje za pomocą takich stwierdzeń usiłuje wskazać Rosjanom wroga, a obok Amerykanów wymienia w tym kontekście Polaków.
- Spośród wszystkich narodów UE wybrał sobie Polaków - zauważył.
- Nie chcę nikogo straszyć, nie wierzę, że będą kolejne kroki agresji rosyjskiej. Ale gdyby miały być, to Polska jest wśród tych państw, które najbardziej powinny się jej obawiać - zaznaczył Szejnfeld.
Autor: kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24