Donald Trump ponownie wystąpił na wiecu w Butler w Pensylwanii, gdzie 14 lipca doszło do zamachu na jego życie. Zarządził minutę ciszy ku czci zabitego wówczas strażaka. - Przez ostatnie osiem lat ci, którzy chcieli mnie powstrzymać, oczerniali mnie, oskarżali, a może i nawet próbowali mnie zabić - powiedział. Na wiecu wystąpił też między innymi miliarder Elon Musk, było to pierwsze jego tego rodzaju wystąpienie. Straszył w nim Amerykanów, że jak nie wybiorą Trumpa, to mogą to być "ostatnie wybory" w historii USA.
Kandydat republikanów w sobotę powrócił po niecałych trzech miesiącach w to samo miejsce w zachodniej Pensylwanii, gdzie kula zamachowca trafiła w jego ucho, a w ataku zginął jeden z sympatyków byłego prezydenta.
Minuta ciszy na cześć ofiary zamachu
- Dziś wieczorem wracam do Butler po tragedii i cierpieniu, aby przekazać proste przesłanie mieszkańcom Pensylwanii i Ameryce: nasz ruch, aby uczynić Amerykę znów wielką, jest silniejszy, dumniejszy, bardziej zjednoczony, bardziej zdeterminowany i bliżej zwycięstwa niż kiedykolwiek wcześniej - oznajmił były prezydent, przemawiając zza ochronnej szyby. O godzinie 18:11 (czasu miejscowego), godzinie zamachu, Trump zarządził minutę ciszy, podczas której zagrano "Ave Maria" na cześć zabitego wówczas sympatyka Trumpa, strażaka Coreya Comperatore'a.
Donald Trump wspominał, że podczas lipcowego zamachu Comperatore miał najlepsze miejsce na widowni i liczył na to, że były prezydent zaprosi go na scenę. - Mało kto się spodziewał, że Corey będzie na tej scenie trzy miesiące później w niemal nieśmiertelnym charakterze i właśnie tu jest dzisiaj - zaznaczył.
Wielokrotnie zarzekał się też, że on sam "nigdy się nie ugnie i nie ustąpi, nawet w obliczu śmierci". Napomniał jednak swoich zwolenników, że jeśli nie pójdą głosować, "wszystko to pójdzie na marne" i "nie będą mieli już swojego kraju".
Resztę przemówienia Trump poświęcił na powtórzenie dotychczasowych przekazów z kampanii. Były prezydent przekonywał m.in., że Ameryka "jeśli będzie miała mądrego prezydenta", nie będzie miała problemu z wrogami zewnętrznymi, jak Chiny, Korea Płn. i Rosja, lecz prawdziwym zagrożeniem jest "wróg wewnętrzny". Twierdził też, że za jego prezydentury Ameryka była bardziej respektowana na całym świecie, a dzisiaj "wszyscy się z niej śmieją". Powtórzył też obietnicę zakończenia wojny w Ukrainie.
- Przez ostatnie osiem lat ci, którzy chcą nas powstrzymać przed osiągnięciem tej (wspaniałej) przyszłości, oczerniali mnie, wszczynali impeachment, oskarżali, próbowali wyrzucić mnie z listy kandydatów i kto wie? Może nawet próbowali mnie zabić - powiedział Trump.
Musk na wiecu Trumpa
W sobotnim wiecu - jednym z największych w obecnej kampanii - uczestniczyli m.in. miliarder Elon Musk, który po raz pierwszy wystąpił na wyborczym wiecu kandydata. Właściciel platformy X stwierdził, że obecne wybory są "najważniejszymi w naszym życiu", bo "druga strona chce odebrać ludziom wolność słowa" i do posiadania broni. Zachęcał też ludzi do rejestrowania się na wybory i głosowania.
- Jeśli tego nie zrobicie, to będą ostatnie wybory. To jest moja prognoza. Nic nie jest ważniejsze - oznajmił.
Musk otwarcie udzielił poparcia Trumpowi w wyborach tuż po zamachu w Butler i stale wspiera jego kampanię zarówno finansowo, jak i wpisami na Twitterze. Trump zapowiedział też, że jeśli wygra wybory, postawi Muska na czele specjalnej komisji ("komisji wydajności państwa") mającej opracować plan cięć budżetowych.
Obok niego gośćmi specjalnymi byli członkowie rodziny zabitego przez zamachowca z Butler sympatyka Trumpa Coreya Comperatore'a, czy kandydat na wiceprezydenta JD Vance.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kevin Dietsch/Getty Images