Gdyby obietnica MSWiA nie dyskryminowała wyborców wielkomiejskich, to bardziej by mi się to podobało - powiedział w programie "Czas decyzji" w TVN24 profesor Uniwersytetu SWPS Mikołaj Cześnik. Odniósł się do akcji "Bitwa o wozy", która ma zachęcać do głosowania w wyborach prezydenckich. Politolog ocenił, że "może ona pomóc Andrzejowi Dudzie".
Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 28 czerwca. Do końca kampanii wyborczej pozostało pięć dni. O urząd prezydenta walczy 11 kandydatów: Robert Biedroń, Krzysztof Bosak, Andrzej Duda, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, Władysław Kosiniak-Kamysz, Mirosław Piotrowski, Paweł Tanajno, Rafał Trzaskowski, Waldemar Witkowski i Stanisław Żółtek.
"To, co odgrywa dużo większą rolę, to jest kwestia mobilizacji"
Mikołaj Cześnik, profesor Uniwersytetu SWPS i członek zarządu Fundacji Batorego, pytany w programie "Czas decyzji" w TVN24, czy ostatni tydzień przed wyborami może wpłynąć na ostateczny wynik, ocenił, że "przy tej polaryzacji, którą mamy, szczególnie między dwoma najważniejszymi kandydatami, szanse na jakieś drastyczne przepływy (elektoratu-red.) są bardzo niewielkie". Dodał, że może dochodzić do jakichś małych ruchów.
- To, co odgrywa dużo większą rolę, to jest kwestia mobilizacji. Myślę, że jakaś niespodziewana zupełnie wiadomość, szczególnie negatywna, jak myślę, może doprowadzić do demobilizacji jednego albo drugiego elektoratu - ocenił socjolog.
Dodał, że "tutaj nie ma równowagi między Dudą a Trzaskowskim, dlatego, że Trzaskowski, potencjalnie przynajmniej, ten rezerwuar, z którego może głosy pobierać, ma większy". - Duda wydaje się, że ma bardziej ograniczone możliwości, szczególnie, że początek jego kampanii, czyli to, co się działo do końca maja, (...) to było średnie albo bardziej średnie - ocenił Cześnik.
- Myślę, że nawet wśród tych, którzy w sposób taki dosyć naturalny lgnęli do Andrzeja Dudy, wielu, może nie to, że zdecydowało się głosować na kogoś innego, ale myślę, że zdecydowało się w ogóle nie głosować, albo ta ich chęć głosowania jest względnie nieduża - mówił.
"To może pomóc Andrzejowi Dudzie"
Socjolog pytany był również, czy i komu pomoże akcja profrekwencyjna "Bitwa o wozy" zapowiedziana przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik przekazał w sobotę, że gmina do 20 tysięcy mieszkańców z największą frekwencją wyborczą w każdym województwie otrzyma środki na sfinansowanie wozu gaśniczego.
Cześnik ocenił, że "to może pomóc Andrzejowi Dudzie". - Zwróćmy uwagę, że te działania mobilizacyjne prowadzone są w miejscowościach do 20 tysięcy mieszkańców. Wiemy to z licznych badań (...), że to są te miejscowości, w których Andrzej Duda ma większe szanse na pozyskiwanie wyborców niż na przykład wielkie miasta - powiedział.
Dodał, że gdyby obietnica MSWiA "nie dyskryminowała wyborców wielkomiejskich, to bardziej by mu się ta akcja podobała". - Poza tym, że w ogóle mam takie zdanie, że takie sztuczne, powiedziałbym, pompowanie frekwencji trochę nie przystoi, trochę nie wypada - ocenił.
- Zwróciłbym uwagę, że (...) motywacja taka najbardziej pierwotna, która powinna (pchać - red.) do wyborów, czyli taka rola obywatela, w której powinien się właściwie odnaleźć, jest mało bodźcowana, a bodźcowane jest co innego, to znaczy, bodźcowana jest, skądinąd bardzo zrozumiała, chęć posiadania nowszego wozu strażackiego - dodał.
Zauważył, że wiele ludzi znających się na przepisach wskazuje na to, że w tych wyborach "mamy do czynienia z sytuacją zupełnie ekstremalną i wyjątkową, jeśli chodzi o prawo". - I ten przykład z różnej wielkości miejscowościami, które będą niesprawiedliwie traktowane przez ministra spraw wewnętrznych i administracji, to jest jedynie mały wycinek tego, co jest bardzo istotne przy tych wyborach, czyli pogwałcenia zasady równości - ocenił Cześnik.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24