Przeprowadzenie wyborów 10 maja byłoby moralnie niegodne, a prawnie nielegalne - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego i kandydat tej partii na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że nie wycofuje się z kampanii, a jego sztab "stał się sztabem pomocy Polakom".
10 maja ma się odbyć pierwsza tura wyborów prezydenckich. Opozycja i środowiska naukowe wielokrotnie apelowały o przełożenie tego terminu w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. O swoją kandydaturę w tym kontekście pytany był w czwartkowej "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego i kandydat tej partii na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Nie wycofuję się - zapewnił. Jak mówił, jest kandydatem "w fazie pomocy tym, którzy tego wsparcia potrzebują".
- Mój sztab stał się sztabem pomocy, na przykład Polakom wracającym z zagranicy, tym, którzy stali na granicach, tym, którzy potrzebują, żeby zrobić im zakupy, przychodniom, szpitalom, koordynacji działań - na przykład dezynfekcji ulic przez rolników - wyliczał. Jak stwierdził, kampanii prezydenckiej "nie ma i być nie może".
- I to nie zależy tak naprawdę od decyzji żadnego z kandydatów - dodał Kosiniak-Kamysz.
"Moralnie niegodne, a prawnie nielegalne"
- Polskie rodziny martwią się tym, czy ktoś z ich rodziny nie zachoruje, a jak zachoruje, to czy będzie miał najlepszą pomoc, czy szpitale wytrzymają, czy firma, w której pracujemy, wypłaci nam pensje w kwietniu - mówił lider PSL.
- Przeprowadzenie wyborów 10 maja byłoby moralnie niegodne, a prawnie nielegalne - stwierdził. Dodał jednocześnie, że dziś "wszyscy kandydaci opozycji mówią wspólnym głosem o potrzebie przełożenia wyborów".
Gość "Rozmowy Piaseckiego" wskazywał, że wyborów 10 maja nie da się przeprowadzić bez naruszenia zdrowia i życia naszych rodaków, bez naruszenia konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia i życia.
Kosiniak-Kamysz: nie zagłosowaliśmy za tarczą, bo ona jest dziurawa. Proponujemy Fundusz Płynności
Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego odniósł się także do sejmowych głosowań w sprawie tak zwanej tarczy antykryzysowej. Był pytany, dlaczego przedstawiciele jego klubu Koalicja Polska-PSL-Kukiz'15 głosowali przeciwko tym rozwiązaniom.
- Wszyscy nie zagłosowaliśmy za tarczą, bo ona jest dziurawa - odparł Kosiniak-Kamysz. Mówił jednocześnie, że propozycja jego środowiska politycznego to Fundusz Płynności. - To jest fundusz dający szansę firmom na wypłacenie wynagrodzeń, na zakup towaru. Bez płynności wielkie firmy upadną, średnie firmy upadną i małe firmy upadną. Nie wolno różnicować pomocy dla firmy ze względu na to, czy zatrudnia 5 osób czy 15 osób, tylko ze względu na to, jakie straty ponosi na kryzys - podkreślił lider ludowców.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pakiet antykryzysowy. Wszystko, co trzeba wiedzieć >>>
- Jeżeli ta tarcza zadziała, to powiem tym, którzy za nią glosowali - i PiS-owi, i Platformie [Obywatelskiej - przyp. red.]: OK, mieliście rację - powiedział. - Ale jeżeli nie zadziała, to te ugrupowania, które ją poparły, ponoszą stuprocentową odpowiedzialność za upadek polskich firm, za niewystarczającą pomoc. Już dzisiaj widzimy, że 30 procent wszystkich firm w ogóle przestało funkcjonować w ostatnich tygodniach - mówił gość TVN24. Władysław Kosiniak-Kamysz mówił także o tym, jakie branże mogą najbardziej ucierpieć na kryzysie związanym z koronawirusem. Wymieniał tu między innymi turystykę, agroturystykę, branżę transportową czy branżę usług.
"Trzeba odejść od projektów, które są wyrazem megalomanii i nie są projektami pierwszej potrzeby"
Lider PSL pytany, w jaki inny sposób należałoby pomóc finansowo dotkniętym kryzysem branżom, odpowiedział, że "trzeba odejść od projektów, które są wyrazem megalomanii i nie są projektami pierwszej potrzeby".
Wspomniał tu między innymi o zakupie przez Polskę samolotów wielozadaniowych F-35. Umowa w tej sprawie została podpisana pod koniec stycznia. - Trzeba rozmawiać z Amerykanami. Jeżeli są z nami w prawdziwym sojuszu i solidarność jest tutaj dwukierunkowa, to ten zakup powinien być odłożony. To nie jest dzisiaj sprawa, która nas ochroni. Inwestycja, która nas ochroni w tych najbliższych dniach, to jest inwestycja w gospodarkę, w miejsca pracy. Im więcej miejsc pracy utrzymamy, im więcej firm nie będzie musiało zapłacić danin publicznych, tym one szybciej wrócą - nawet już pod koniec roku - do swojej dobrej sprawności i zapłacą rzetelnie za swoich pracowników - przekonywał gość "Rozmowy Piaseckiego".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24