Liczę, że pan Jarosław Gowin wytrwa w swoim postanowieniu, które werbalizował bardzo jasno, że wybory w maju nie mogą się odbyć - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Ocenił, że w szeregach PiS-u jest nerwowość. - To znaczy, że to przeciąganie posłów Porozumienia chyba nie bardzo wychodzi - powiedział.
Wybory prezydenckie są zaplanowane na 10 maja, ewentualna druga tura - na 24 maja. Sejm 6 kwietnia uchwalił głosami Prawa i Sprawiedliwości ustawę, zgodnie z którą głosowanie miałoby zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. Przeciwko tym rozwiązaniom protestuje opozycja i wielu ekspertów. Ustawą zajmuje się obecnie Senat, który ma czas do 6 maja, by zająć stanowisko.
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki (Koalicja Obywatelska) wyraził nadzieję, że wybory 10 maja nie zostaną przeprowadzone, że "ta procedura, jak niektórzy mówią usługa pocztowa, czy roznoszenie druków typu ulotka, bezadresowych, bez nazwisk, się nie odbędzie".
- Gdyby one miały jednak jakimś cudem odbyć się 10 maja, to przyłączam się do tego, co mówi pan premier (Donald) Tusk i uważam, że nie będzie sensu brania w tym udziału - zaznaczył.
Przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk oświadczył we wtorek, że "nie będzie uczestniczył 10 maja w procedurze głosowania przygotowanej przez ministra Sasina i PiS". Były premier powiedział, że to, co przygotowali rządzący, "nie ma nic wspólnego z wyborami".
Grodzki był pytany, jak należy rozumieć słowa kandydatki Platformy Obywatelskiej na prezydenta, wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która mówi, że nie będzie brała udziału w wyborach korespondencyjnych 10 maja, a jednocześnie nie wycofuje swojej kandydatury.
- Uważa, że to, co mogłoby się zdarzyć, aczkolwiek mam nadzieję, że się nie zdarzy 10 maja, to nie są wybory, to jest pewnego rodzaju tragifarsa i w tym pani marszałek nie weźmie udziału. Natomiast pani marszałek, z tego, co wiem, wierzy, że doprowadzimy do tego, że wybory odbędą się w normalnym, konstytucyjnym, demokratycznym trybie. W terminie, który będzie bezpieczny dla zdrowia i życia Polaków, listonoszy, członków komisji wyborczych. Tak odczytuję jej słowa - wyjaśnił.
Ustawa "nie nadaje się do poprawiania"
Marszałek pytany, kiedy Senat prześle ustawę w sprawie wyborów korespondencyjnych do Sejmu, odpowiedział, że "natychmiast po przegłosowaniu, prawdopodobnie 6 maja". To sejmowa większość zdecyduje o losach ewentualnych senackich poprawek do przepisów wyborczych.
Trzy połączone komisje senackie - ustawodawcza, praw człowieka praworządności i petycji oraz samorządu terytorialnego i administracji państwowej - zajmowały się we wtorek ustawą w wersji uchwalonej przez Sejm. Komisje nie zajęły stanowiska, zrobią to dopiero na następnym posiedzeniu 4 maja, gdy otrzymają m.in. projekty rozporządzeń wykonawczych do ustawy. Do komisji wpłynęło kilkadziesiąt zamówionych opinii różnych instytucji i podmiotów prawnych oraz samorządowych na temat ustawy. Niemal wszystkie są bardzo krytyczne. W poniedziałek w Senacie odbyły się konsultacje dotyczące wyborów korespondencyjnych, w których wzięli udział epidemiolodzy, eksperci z dziedziny przetwarzania danych osobowych i przedstawiciele pocztowych związków zawodowych.
Grodzki powiedział, że po tych dyskusjach, wśród senatorów zaczyna dominować pogląd, że ustawa dotycząca wyborów korespondencyjnych "nie nadaje się do poprawiania, że jest po prostu w tym kształcie do wyrzucenia i do zawetowania".
- To nie jest nawet ustawa. To jest zbiór odnośników do rozporządzeń - ocenił.
"Liczę, że Gowin wytrwa w swoim postanowieniu"
Marszałek Senatu był również pytany o prowadzone przez byłego wicepremiera Jarosława Gowina, lidera Porozumienia wchodzącego w skład rządzącej Zjednoczonej Prawicy, rozmowy z przedstawicielami opozycji w sprawie propozycji zmian w konstytucji, zgodnie z którą kadencja prezydenta zostałaby przedłużona do siedmiu lat, co miałoby zapobiec konieczności przeprowadzenia wyborów w czasie epidemii.
- Rozmawiałem z panem premierem Gowinem i byliśmy całkowicie zgodni, że wybory nie powinny się odbyć 10 maja i powinna te wybory organizować Państwowa Komisja Wyborcza. Nie sądzę, żeby pan premier Gowin zmienił w tej materii zdanie - powiedział marszałek Grodzki.
- Te nerwowe próby przeciągnięcia posłów Porozumienia, a wiem z PSL, że były również tak zwane podchody pod posłów PSL-u, wiem również od przewodniczącego (Borysa) Budki, że były podchody pod naszych posłów, to świadczy o tym, że jest nerwowość w szeregach PiS-u . To znaczy, że chyba to przeciąganie posłów Porozumienia nie bardzo wychodzi - powiedział Grodzki.
- Gdyby byli pewni większości, to by tych ruchów (politycy PiS - red.) nie wykonywali - ocenił marszałek Senatu.
- Liczę, że pan premier Gowin wytrwa w swoim postanowieniu, które werbalizował bardzo jasno - wybory w maju nie mogą się odbyć, powinna je organizować Państwowa Komisja Wyborcza - dodał.
"To jeden wielki skandal"
Minister aktywów państwowych Jacek Sasin przyznał w zeszłym tygodniu w "Rozmowie Piaseckiego", że druk kart do głosowania już trwa. Jak przekonywał, dzieje się to "na podstawie decyzji pani marszałek Sejmu, która wyznaczyła wybory prezydenckie i na podstawie decyzji pana premiera, wydanej w oparciu o ustawę 'antycovidową', która nakazała państwowym firmom, takim jak Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych oraz Poczta Polska, przygotowanie do tych wyborów, aby mogły się odbyć w trybie korespondencyjnym".
Marszałek Senatu ocenił, że "to jest jeden wielki skandal". Podkreślił, że artykuł 7 konstytucji mówi, że władza działa na podstawie i w granicach prawa. – Jeżeli prawa jeszcze nie ma, to jakim cudem się wydaje nasze publiczne pieniądze z naszych podatków na jakieś karty, które mogą się okazać całkiem niepotrzebne. Kto za to zapłaci, kto pokryje te wielomilionowe wydatki, które są bez żadnego trybu wydawane – pytał.
- Tak nie można w państwie prawa robić. To ewidentnie podlega pod późniejszy osąd Trybunału Stanu. Myślę, że ci, którzy to wykonują, zdają sobie z tego sprawę – ocenił.
- Determinacja rządzących do tego, żeby za wszelką cenę, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew opiniom epidemiologów, pocztowców, ekspertów, OBWE, przeć do wyborów majowych jest dla mniej co najmniej zadziwiająca. To jest najłagodniejsze słowo, które się ciśnie na określenie tej ich pasji do urządzenia wyborów wtedy, kiedy - jak pokazują sondaże – trzy czwarte Polaków ich w tym terminie nie chce - mówił Grodzki.
Grodzki: nie przyznałem sobie dodatku senackiego
Marszałek odniósł się również do nagród i dodatków w Kancelarii Senatu. Konkret 24 porównał wydatki Kancelarii Senatu na nagrody i dodatki dla urzędników w pierwszych miesiącach urzędowania marszałków Stanisława Karczewskiego oraz Tomasza Grodzkiego. Kancelaria Senatu przekazała jedynie kwoty. Nie ujawniła natomiast, komu ile wypłacono.
Jak poinformował dział prasowy Kancelarii Senatu, w obecnej kadencji jej pracownikom nie wypłacano premii i dodatków służbowych. W grudniu 2019 roku 323 pracowników izby wyższej parlamentu otrzymało natomiast dodatki senackie w łącznej kwocie 1 535 866 zł. Ci, którzy pracowali tylko od początku X kadencji Senatu, otrzymali proporcjonalnie zmniejszony dodatek.
Marszałek Senatu powiedział w "Kropce nad i", że dodatki senackie dostało "praktycznie wszystkich trzystu kilku pracowników (…), bo tak wynika z regulaminu płac".
Na uwagę, że Kancelaria Senatu nie podała nazwisk osób, którym je przyznano, Grodzki twierdził, że "są w odniesieniu do dyrektorów i wicedyrektorów".
Pytany, czy sam sobie przyznał nagrodę, odparł: "nie przyznałem sobie dodatku senackiego w ogóle".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24