Termin wyborów prezydenckich 10 maja jest bardzo zagrożony - powiedział we wtorek wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski z Prawa i Sprawiedliwości. Wskazał, że pozostają dwa terminy: 17 i 23 maja. Odnosząc się do postawy posłów Porozumienia w sprawie głosowania korespondencyjnego, stwierdził, że jeśli zagłosują przeciwko ustawie, "to znaczy, że rezygnują z członkostwa w Zjednoczonej Prawicy".
Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin powiedział w poniedziałek, że termin wyborów prezydenckich 10 maja jest "raczej trudny do zrealizowania". Jak dodał, nie jest możliwe przygotowanie tego procesu w ciągu kilku dni. W podobnym duchu o terminie wyborów wypowiadał się szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk w RMF FM. Ustawa w tej sprawie będzie rozpatrywana na plenarnym posiedzeniu Senatu, które rozpoczyna się we wtorek. W czwartek o jej losach ma ponownie zdecydować Sejm.
"Pozostają dwa terminy: 17 i 23 maja"
Wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski mówił we wtorek w radiowej Jedynce, że wybory muszą odbyć się w terminie konstytucyjnym. - Taki jest obowiązek państwa, taki jest obowiązek rządzących - wskazywał. Jego zdaniem termin 10 maja jest "bardzo zagrożony".
- Pozostają dwa terminy: 17 i 23 maja. Będziemy bardzo zabiegać o to, aby wybory prezydenckie odbyły się w jednym z tych dwóch terminów - powiedział.
Karczewski został zapytany w związku z tym, czy wybory w późniejszym terminie będą przeprowadzone wyłącznie w sposób korespondencyjny, czy będzie jakaś forma mieszana. - Możliwe jest przeprowadzenie wyborów mieszanych, czy też w takiej formie hybrydowej: korespondencyjnej, a również tradycyjnej - odpowiedział.
Wicemarszałek Senatu przyznał, że jest zwolennikiem wyborów tradycyjnych, jednak nie są one wskazane w sytuacji, w której trwa epidemia. - Nie możemy pozwolić, żeby do wyborów szły osoby, które są w kwarantannie. Dla tych osób lepiej byłoby, gdyby była możliwość głosowania korespondencyjnego - podkreślił.
"Będziemy musieli się zastanowić, co robić dalej"
W kontekście wyborów Karczewski zapytany też został o ustawę w sprawie głosowania korespondencyjnego. Jego zdaniem, jeśli posłowie Porozumienia zagłosują przeciw tej ustawie, będzie to oznaczało opuszczenie przez tę partię Zjednoczonej Prawicy.
- Jest to tak fundamentalna sprawa, że ja sobie nie wyobrażam innego posunięcia. Jeśli posłowie będą głosowali przeciwko, to znaczy, że rezygnują z członkostwa w Zjednoczonej Prawicy, rezygnują ze współpracy z Prawem i Sprawiedliwością, a my będziemy musieli się zastanowić, co robić dalej - powiedział.
Źródło: Polskie Radio, PAP