Termin wyborów prezydenckich 10 maja jest raczej trudny do zrealizowania – powiedział w programie "Gość Radia ZET" minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Jak dodał, nie jest możliwe przygotowanie tego procesu w ciągu kilku dni. W podobnym duchu o terminie wyborów wypowiadał się szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk w RMF FM.
Na początku kwietnia Sejm głosami posłów PiS przyjął ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 roku mają zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. Przeciwko tym rozwiązaniom protestuje opozycja i wielu ekspertów. Ustawa trafiła do Senatu, który na prace nad nią ma czas do 6 maja. Wybory zaplanowane są na 10 maja, a ich ewentualna druga tura na 24 maja.
Sasin: wybory 10 maja trudne do zrealizowania
Jak mówił w programie "Gość Radia ZET" minister aktywów państwowych Jacek Sasin, "termin 10 maja jest terminem trudnym do zrealizowania". - Bierzemy pod uwagę dwa terminy: 17 albo 23 maja – dodał minister.
- Tydzień przed wyborami Polacy nie wiedzą, kiedy będą wybory i za ten galimatias odpowiada opozycja i Senat. Senat postanowił storpedować wybory prezydenckie w Polsce – mówił Sasin. Jego zdaniem wynika to ze "złośliwości".
Jego zdaniem, "jeśli ustawa miałaby wejść w życie ewentualnie 7 maja, nie jest możliwe przygotowanie procesu wyborczego w ciągu 2 dni".
Zgodnie z projektem ustawy o wyborach korespondencyjnych minister aktywów państwowych, którym jest Jacek Sasin, ma po zasięgnięciu opinii PKW określić wzór karty do głosowania, zlecić sporządzenie pakietów wyborczych, określić szczegółowy tryb doręczania pakietów wyborczych przez operatora wyznaczonego do wyborcy i odbierania kopert zwrotnych, a następnie sposób postępowania z kopertami zwrotnymi dostarczonymi do właściwej gminnej obwodowej komisji wyborczej.
"My nie jesteśmy władzą, która się decyduje na łamanie konstytucji"
Zapytany o możliwość wprowadzenia stanu wyjątkowego, Sasin powiedział, że takiego stanu "nie wprowadza się ze względu na 'widzimisię', tylko konstytucja wyraźnie określa, w jakich sytuacjach ten stan można wprowadzić". - My nie jesteśmy władzą, która się decyduje na łamanie konstytucji. My poważnie konstytucję traktujemy - mówił wicepremier.
Sasin odniósł się także do proponowanego przez rząd alternatywnego terminu wyborów 23 maja, który przypada w sobotę. Oznaczałoby to ogłoszenie tego dnia dniem wolnym od pracy. - Działamy w stanie wyższej konieczności, czy w stanie nadzwyczajnym. Z jednej strony mamy bardzo mocne rygory konstytucyjne, które wszyscy musimy wypełnić, bo konstytucja nas wszystkich obowiązuje, a z drugiej mamy obstrukcję opozycji, która uniemożliwiła przeprowadzenie tych wyborów w terminie, który wskazała marszałek Sejmu - mówił.
Sasin: proste, jak ktoś nie odbierze, to nie zagłosuje
Zapytany, co jeśli ktoś nie odbierze pakietu wyborczego, ponieważ nie będzie go pod adresem wysyłki, Jacek Sasin odpowiedział "no to nie zagłosuje". - Pani redaktor, proste, no jak nie odbierze, to nie zagłosuje - mówił.
- Równie dobrze można zapytać, co będzie, jeśli ktoś nie pójdzie do lokalu wyborczego w dniu wyborów? No to też nie zagłosuje. Jeśli ktoś chce zagłosować, to będzie miał taką możliwość – tłumaczył.
Jak dodał, "wybory nie są obowiązkowe i jeśli ktoś nie chce spełnić swojego obowiązku wobec państwa, to nikt go do tego nie zmusi".
Sasin: jeśli Porozumienie zagłosuje przeciw ustawie, oznaczać to będzie że porzucają Zjednoczoną Prawicę
Jacek Sasin został także zapytany o przewidywania wobec głosowania na temat wyborów korespondencyjnych w Sejmie. - Jestem przekonany, że koledzy z Porozumienia zachowają się lojalnie i jak przystało na parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy zagłosują tak jak cały klub - mówił.
- Jeśli się nie zachowają, to oznacza, że porzucają Zjednoczoną Prawicę i wybierają inną drogę polityczną. Nie wyobrażam sobie, żeby w tak ważnym głosowaniu poseł, który nie zagłosuje tak jak klub, w którym się znajduje, mógł dalej być w tym klubie - dodał wicepremier.
Pytania o to jak zagłosują posłowie Porozumienia pojawiły się w związku ze sprzeciwem ówczesnego wicepremiera, lidera tego ugrupowania Jarosława Gowina wobec wyborów 10 maja. Na początku kwietnia podał się on w związku z tym do dymisji z funkcji wicepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Do odrzucenia ewentualnego sprzeciwu lub poprawek Senatu wymagana jest bezwzględna większość głosów - o 1 głos więcej, niż wszystkich pozostałych głosów (przeciw i wstrzymujących się). Obecnie klub PiS liczy 235 posłów, spośród których 18 to posłowie koalicyjnego Porozumienia, co oznacza, że ich sprzeciw mógłby zablokować projekt PiS.
Dworczyk: trzeba powiedzieć wprost: mamy w tej chwili trudną sytuację polityczną
Słowa ministra Sasina o terminie wyborów potwierdził szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk. - Uważam, że jest bardzo prawdopodobne, iż na 10 maja tych wyborów nie będziemy mogli przygotować ze względu właśnie na napięcie polityczne, ale cały czas mam nadzieję, że 10 maja wybory się odbędą - mówił
Dworczyk, pytany na antenie RMF FM, kiedy odbędą się wybory prezydenckie, odpowiedział, że "ma nadzieję, że w konstytucyjnym terminie i większość rządząca, parlamentarna robi wszystko, żeby ten termin został utrzymany". Dopytywany, czy wybory odbędą się 10, 17 czy 23 maja powiedział, że konstytucja przewiduje, iż do 23 maja mogą odbyć się wybory. - Mam nadzieję, że w tym terminie wybory zostaną przeprowadzone, natomiast trzeba powiedzieć wprost: mamy w tej chwili trudną sytuację polityczną, mamy kryzys związany z koronawirusem, kryzys gospodarczy i do tego poważne napięcie polityczne związane z przygotowywanymi wyborami - zwrócił uwagę szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Dodał, że "trwają cały czas dyskusje o możliwych scenariuszach". - Ja wierzę, że w tym tygodniu wygra poczucie odpowiedzialności za państwo i parlamentarzyści przegłosują wracającą z Senatu ustawę (o głosowaniu korespondencyjnym – red.), która pozwoli na przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych - mówił Dworczyk.
Na pytanie, czy PiS będzie się uciekał do pomocy Trybunału Konstytucyjnego, by przeprowadzić wybory w maju, odpowiedział, że "w ogóle nie rozumie tak postawionego pytania, dlatego że zawsze, jeżeli jest taka potrzeba, to określone w obowiązujących przepisach organy państwa mogą zwrócić się do Trybunału z prośbą o zweryfikowanie określonych przepisów; jeśli takiej potrzeby nie ma, to tego nie robią".
Zaznaczył, że "tego rodzaju dywagacje dzisiaj uważa za bezprzedmiotowe". - Mam nadzieję, że w tym tygodniu uchwalona zostanie ustawa, która pozwoli na przeprowadzenie głosowania korespondencyjnego - dodał.
Źródło: Radio ZET