Wybory prezydenckie odbędą się w czasie bezprecedensowej pandemii, dlatego sam akt głosowania będzie bezprecedensowy. Rządzący przestrzegają, że udający się do lokali wyborczych, muszą zasłaniać usta i nosy pod groźbą otrzymania mandatu i kary administracyjnej. Wyborczy niezbędnik opracował Łukasz Wieczorek. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pełnomocnik do spraw organizacji głosowania w stolicy kontaktuje się z przedstawicielami osiemnastu dzielnic. Tak wyglądają przygotowania do wyborów w Warszawie. Jest o czym rozmawiać, bo jeszcze nigdy miasto nie organizowało wyborów w czasie pandemii. Są nowe wytyczne i zalecenia. - Prosimy wyborców, aby jeśli to możliwe, brali ze sobą własne długopisy – mówi pełnomocnik do spraw organizacji wyborów i referendów Łukasz Pardyka. Chodzi o to, żeby ograniczyć do minimum kontakt z przedmiotami w lokalu.
Przed wejściem do lokalu wyborczego trzeba będzie dezynfekować ręce. Komisja ma pracować w rękawiczkach, w maskach i przyłbicach. Wszyscy usiądą półtora metra od siebie. Na stołach nie będzie tradycyjnych zielonych sukien. - Taki element, w którym mamy niebezpieczeństwo pochłaniania różnych płynów, musi zniknąć. Więc albo bez obrusów, bez sukien albo muszą to być materiały, które nie przepuszczają płynów – podkreśla rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Obowiązek posiadania maseczki
Raz na godzinę lokale mają być wietrzone przez przynajmniej 10 minut. Głosowanie nie będzie w tym czasie przerywane. Do lokalu wyborczego musimy wejść z zasłoniętymi ustami i nosem. Członek komisji, gdy będziemy pobierać kartę wyborczą, może nas jednak poprosić, żebyśmy na chwilę odsłonili twarz, bo musi mieć pewność, że stoi przed nim osoba z dowodu.
Rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia zwraca uwagę, że osoba, która przyjdzie do lokalu wyborczego bez wymaganej maseczki, nie powinna być obsługiwana. Tego poglądu nie podziela pełnomocnik do spraw organizacji wyborów i referendów. - Osoba, która przyjdzie bez maseczki, otrzyma kartę wyborczą, dlatego że nie ma możliwości pozbawienia kogoś prawa głosu tylko dlatego, że nie ma maseczki – twierdzi Łukasz Pardyka.
Wiceminister zdrowia ostrzega, że głosowanie bez maseczki może się nie opłacać. - Są mandaty do 500 złotych, ale także kary administracyjne w wysokości 30 tysięcy złotych – ostrzega Janusz Cieszyński.
W niektórych lokalach głosowanie będzie trwało dłużej
Idąc na wybory warto wziąć ze sobą też butelkę wody. W najbardziej obleganych lokalach mogą tworzyć się kolejki. - W lokalu wyborczym będzie mógł być jeden wyborca na cztery metry kwadratowe. Jeżeli to są małe lokale, to głosowanie będzie trwało dłużej, bo mniej osób jednocześnie będzie mogło oddawać swój głos – mówi Wojciech Andrusiewicz.
To wyzwanie między innymi dla stolicy, gdzie zainteresowanie wyborami w niektórych dzielnicach jest olbrzymie. W szkole na Mokotowie frekwencja w ostatnich wyborach parlamentarnych przekroczyła 99 procent. Niewykluczone, że mieszkańcy zagłosują w innej sali. - Będziemy sprawdzać i zastanawiać się, które miejsce w największym stopniu będzie nadawało się do tego, żeby tam odbywały się wybory – mówi rzecznik dzielnicy Mokotów Monika Chrobak.
W kilku przypadkach już wiadomo, że mieszkańcy Warszawy oddadzą głos w zupełnie innym miejscu, niż do tej pory. Resort zdrowia nie wyklucza też, że w niektórych gminach, ze względu na trudną sytuację epidemiczną, ludzie zagłosują tylko korespondencyjnie.
Źródło: TVN24