Straciliśmy dwa miesiące, które inni wykorzystali na walkę z pandemią, na przygotowywanie się do kryzysu, który będzie pewnie największym kryzysem od stu lat. Na zabawy w ciuciubabkę, na robienie ludzi w bambuko - ocenił w "Rozmowie Piaseckiego" Paweł Kowal (KO). Odnosząc się do wspólnego oświadczenia Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina, uznał, że "klęską demokracji jest dzisiaj to, że wszystkie ważne decyzje zapadają w kierownictwie partyjnym".
W czwartek rano Sejm przegłosował ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego w wyborach rezydenckich w 2020 roku. Trafi ona teraz na biurko prezydenta.
Dzień wcześniej prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz lider Porozumienia Jarosław Gowin w opublikowanym w środę wieczorem wspólnym komunikacie oświadczyli, że "po 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez SN nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".
"Zróbmy sobie wreszcie rachunki narodowe"
O sytuacji wokół wyborów, jeszcze przed decyzją Sejmu, mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal. - Zróbmy sobie wreszcie rachunki narodowe, podliczajmy takie historie - zaproponował.
- W czasie, kiedy inne państwa walczą z pandemią, kiedy szykują się na walkę z kryzysem gospodarczym, u nas cały rząd biegał jak w ukropie wokół tego, żeby jak najszybciej wybrać Andrzeja Dudę na drugą kadencję - mówił.
- Do tego dodajemy koszty kampanii wyborczych, do tego dodajemy wszystkie te drukowania kart, projekty, kupowanie urn wyborczych. Ja jestem ciekawy, kiedy za to się weźmie Najwyższa Izba Kontroli. Do tego dodajemy reputację Polski, bo nagle wszyscy na świecie uwierzyli, że w Polsce jest rząd, który jest gotów na takich zasadach przeprowadzać wybory - wyliczał Kowal.
Kowal: straciliśmy dwa miesiące na zabawy w ciuciubabkę
Jego zdaniem "klęską demokracji jest już dzisiaj to, że wszystkie ważne decyzje zapadają w kierownictwie partyjnym, a nie w rządzie, nie w parlamencie i nie w Sądzie Najwyższym".
- Wybory w takim kształcie, w jakim próbowano je na siłę zrobić, byłyby ostatecznym przypieczętowaniem faktu, że w Polsce nie ma demokracji w żadnym już realnym parlamentarnym wymiarze - ocenił Kowal. Dodał także, że jest "absolutnie przekonany, że kuluary tego wyglądają zupełnie inaczej niż dogadanie się dwóch polityków".
- Myśmy stracili dwa miesiące – które inni wykorzystali na walkę z pandemią, na przygotowywanie się do kryzysu, który będzie pewnie największym kryzysem od stu lat - na zabawy w ciuciubabkę, na robienie ludzi w bambuko, że jakieś głosowanie to są wybory - powiedział poseł KO. Mówił też, że jest "przerażony tym, co się w Polsce dzieje".
- Rząd wydał kupę naszych pieniędzy na przygotowanie do wyborów, o których wiedział, że to się nie uda - dodał.
Zmiana kandydata? Kowal: nic więcej dzisiaj nie mogę powiedzieć poważnie
Kowal był także pytany, czy gdyby zostały rozpisane nowe wybory, Platforma Obywatelska będzie zmieniać kandydata na prezydenta, którym jest Małgorzata Kidawa-Błońska.
- Małgorzata Kidawa-Błońska miała rację – i powtórzmy to i podkreślmy markerem - mówiąc, że to głosowanie, które planowano na 10 (maja – red.), to nie są wybory, i historia przyznała jej rację, ale to nie jest czas na nasze triumfy - ocenił. - Nic panu więcej dzisiaj nie mogę powiedzieć poważnie, bo z Polakami trzeba wreszcie zacząć rozmawiać wyraźnie - dodał.
Źródło: TVN24