Te spotkania były tak skrojone, że żaden z kandydatów nie poszerzył swojej bazy wyborców. Jedynie mógł mobilizować wyborców już przekonanych, więc w tym sensie te spotkania z mediami, z wyborcami, nazywane przez oba sztaby debatami, nie mają większego wpływu na rozstrzygnięcie, które będzie w niedzielę – komentował w "Faktach po Faktach" Krzysztof Łapiński, były doradca Andrzeja Dudy. - Natomiast jednak coś się stało. Andrzej Duda w meczu, który sędziował i trybuny były zapełnione jego zwolennikami, strzelił sobie pod poprzeczkę – dodał Marek Migalski, politolog.
W poniedziałek kandydaci na prezydenta wzięli udział w dwóch osobnych wydarzeniach. Prezydent Andrzej Duda odpowiadał na pytania w Końskich (Świętokrzyskie), a kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski - w Lesznie (Wielkopolska). Krzysztof Łapiński, były rzecznik prasowy prezydenta Andrzeja Dudy stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24, że obaj przemawiali tylko do swoich wyborców. – Żadna z debat nie zgromadziła publiczności na miarę poprzednich, gdzie często oglądało je dziesięć-jedenaście milionów wyborców i wtedy dobre wypadnięcie na takiej debacie mogło dawać jednemu z kandydatów dodatkowe punkty czy zwiększenie poparcia – ocenił.
- Te spotkania były tak skrojone, że żaden z kandydatów nie poszerzył swojej bazy wyborców. Jedynie mógł mobilizować wyborców już przekonanych, więc w tym sensie te spotkania z mediami, z wyborcami, nazywane przez oba sztaby debatami, nie mają większego wpływu na rozstrzygnięcie, które będzie w niedzielę – dodał Krzysztof Łapiński. Podobnego zdania był politolog prof. Marek Migalski. – Uznałem, że tutaj nic się nie może stać. Każdy mówi do siebie, a te debaty o niczym nie rozstrzygną, ponieważ obaj kandydaci zachowali się zasadnie – stwierdził. – Andrzej Duda uciekł przed debatą z rzetelnymi dziennikarzami, a Rafał Trzaskowski uciekł przed debatą w telewizji rządowej, czyli przed pułapką – wyjaśnił.
- Natomiast jednak coś się stało. Andrzej Duda w meczu, który sędziował i trybuny były zapełnione jego zwolennikami, strzelił sobie pod poprzeczkę – ocenił Marek Migalski odnosząc się do stwierdzenia prezydenta, że jest przeciwny szczepieniom. – On to później zaczął tłumaczyć, co pokazuje, że on zrozumiał, że popełnił błąd, że dotyczyło to tylko koronawirusa. Ale jesteśmy akurat w środku tej pandemii. Tutaj dużych przesunięć elektoratu nie ma, ale jeśli ktoś minimalnie na tych debatach stracił, to jest prezydent Andrzej Duda, który pokazał się jako człowiek dziwny – dodał.
"Część wyborców Andrzeja Dudy jest tą sytuacją zaniepokojona"
Obaj komentatorzy odnieśli się też do sprawy głośnego ułaskawienia. Prezydent Andrzej Duda w marcu tego roku ułaskawił mężczyznę skazanego za czyny pedofilskie wobec swojej córki. Kancelaria Prezydenta zapewniała, że do tego ułaskawienia doszło na wniosek pokrzywdzonej przez sprawcę córki i konkubiny, ale z uzasadnienia wynika, że spowodowane było to problemami finansowymi kobiet.
– W kampanii często jest tak, że dwa-trzy punkty procentowe wyborców zmieni zdanie lub nie pójdzie głosować polegając często na małych sprawach. To nie musi być tak, że wydarzy się jakieś trzęsienie ziemi, które zburzy całą kampanię danego kandydata, ale suma mniejszych zdarzeń, jakiejś wypowiedzi czy decyzji – stwierdził Krzysztof Łapiński, były rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy. - To jest historia do opowiedzenia w 30 sekund w windzie. Historia bulwersująca, przemawiająca do wyborców Andrzeja Dudy. Myślę, że pewna część jego wyborców lub potencjalnych wyborców jest tą sytuacją zaniepokojona – dodał Marek Migalski.
Premier Mateusz Morawiecki w czasie swojego tournée po kraju aranżuje wiece wyborcze na rzecz Andrzeja Dudy. Marek Migalski zwrócił uwagę na narrację rządu, że prezydent "jest częścią obozu władzy". – Wobec tego wszystkie sukcesy rządu również są jemu przypisywane, a nawet, jak twierdzi premier Morawiecki, to on jest gwarantem ich trwania. Natomiast nie da się zrobić po pięciu latach prezydentury bardzo pokornej, nagle udawać, że było inaczej: że wet było więcej – dodał politolog.
Źródło: TVN24