Kuglowanie datą wyborów musi wpływać na ważność całego procesu wyborczego, musi postawić pod znakiem zapytania ich ważność - w taki sposób mecenas Łukasz Chojniak odniósł się w TVN24 do możliwości doprowadzenia przez obóz rządzący do tego, że wybory prezydenckie odbędą się jeszcze w maju. - Jeżeli Jarosław Kaczyński zdecyduje się złamać porozumienie z Jarosławem Gowinem, to jego partii nie pozostanie nic innego, jak wyjść z rządu - ocenił Andrzej Stankiewicz z Onetu.
Ważą się losy terminu wyborów prezydenckich. W sobotę po południu w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie rozpoczęła się narada. Na miejscu pojawili się między innymi marszałek Sejmu Elżbieta Witek, premier Mateusz Morawiecki, prezes Porozumienia Jarosław Gowin oraz wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Według komentatorów, w kręgach kierownictwa PiS rozważany jest scenariusz, według którego wybory miałyby się odbyć jednak 23 maja, mimo zawartego w środę przez Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina porozumienia.
"Kuglowanie datą wyborów musi postawić pod znakiem zapytania ich ważność"
Wydarzenia związane z wyborami prezydenckimi komentowali rozmówcy TVN24.
Adwokat Łukasz Chojniak zwrócił uwagę na wątpliwości prawne związane z przesuwaniem terminu wyborów. - Marszałek Sejmu ma rzeczywiście prawo zarządzić termin wyborów, ale takie postanowienie marszałek Sejmu już wydała. Na tym się jej uprawnienie kończy (...) Od tego momentu staje się, mówiąc kolokwialnie, szeregowym wyborcą - zauważył.
Jak wskazywał, "konstytucja w ogóle nie przewiduje możliwości kuglowania datą wyborów". - Przyzwolenie przez konstytucję na to, żeby można było ot tak, politycznie kształtować termin wyborów (...) pod bieżące zapotrzebowanie oznaczałoby, że ta konstytucja zrywa z istotą demokratycznego państwa prawnego. Jest rzeczą oczywistą, że to by pozwalało na wpływanie na wynik wyborów - mówił dalej Chojniak.
Jak dodał, "kuglowanie datą wyborów musi wpływać na ważność całego procesu wyborczego, musi postawić pod znakiem zapytania ich ważność".
O politycznych konsekwencjach tego, że wybory miałyby się ewentualnie odbyć jeszcze w maju, mówił Andrzej Stankiewicz z Onetu. - Jeżeli Jarosław Kaczyński zdecyduje się złamać porozumienie z Jarosławem Gowinem to Gowinowi (jego partii Porozumienie - red.) nie pozostanie nic innego, jak wyjść z rządu - stwierdził.
Co z wyborami prezydenckimi?
"Dziennik Gazeta Prawna" napisał w sobotę, że w kręgach kierownictwa PiS rozważany jest scenariusz, według którego wybory miałyby się odbyć jednak 23 maja. W przyjętej ustawie w sprawie głosowania korespondencyjnego, którą podpisał już prezydent, jest zapis, który daje marszałek Sejm możliwość przesunięcia daty wyborów.
Gazeta, powołując się na swoje nieoficjalne ustalenia, pisze, że w PiS istnieje obawa, że Sąd Najwyższy może pokrzyżować plany, jakie zostały zawarte w środowym oświadczeniu Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina. Przypomnijmy, w czwartek prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, sędzia Joanna Lemańska przyznała, że "z pewnym zdziwieniem" przyjęła założenie co do przyszłego orzeczenia Sądu Najwyższego odnośnie ważności wyborów. Zapewniła, że "tylko od składu orzekającego zależy, jaka będzie treść podjętego orzeczenia".
"Partia Jarosława Kaczyńskiego boi się, że Sąd Najwyższy pokrzyżuje plan przeniesienia wyborów na termin wakacyjny. Dlatego znów na polityczną agendę wróciła możliwość wyznaczenia terminu na 23 maja" - czytamy w "DGP".
Źródło: TVN24