Nie ma planu B. Wybory są planowane na 10 maja - mówił w "Kawie na ławę" w TVN24 wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda z Prawa i Sprawiedliwości. Przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski przekonywał, że "jeżeli ktokolwiek uważa, że wybory 10 maja się odbędą, jest w błędzie". - Taka decyzja w obozie PiS już zapadła - dodał Gawkowski. - Świat się nie zawali, jak Andrzej Duda będzie jeszcze kilkadziesiąt dni prezydentem. I tak nikt tego nie dostrzeże - mówił wicemarszałek Sejmu z ramienia Koalicji Polskiej Piotr Zgorzelski.
10 maja mają odbyć się wybory prezydenckie, w formie tradycyjnej lub korespondencyjnej. Na prace nad ustawą przewidującą, że głosowanie zostanie przeprowadzone wyłącznie w tej drugiej formie, Senat ma czas do 6 maja. Rząd potwierdził, że już trwają przygotowania do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych. Zdaniem wielu ekspertów dzieje się tak mimo braku podstawy prawnej.
Buda: nie ma planu B
O sytuacji wokół wyborów prezydenckich dyskutowali politycy w "Kawie na ławę" w TVN24. Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda (PiS) przekonywał, że "poważne państwo i poważni rządzący muszą wypełniać obowiązki, które wynikają z konstytucji i ustaw".
- Polacy oczekują sprawnego działania państwa i oczekują, że państwo jest w stanie takie wybory przeprowadzić - dodał. - Nie ma planu B. Wybory są planowane na 10 maja - podkreślił.
Został zapytany, czy obóz rządowy bierze pod uwagę jakieś alternatywne wyjście, jeśli ustawa o wyborach, po tym, jak wróci z Senatu, jednak nie znajdzie poparcia sejmowej większości. - Nie zakładamy scenariusza, w którym większość parlamentarna nie poparłby takiego scenariusza. Oczywiście trwają jeszcze rozmowy, ale liczymy na taki efekt, że większość parlamentarna opowie się za wyborami korespondencyjnymi - odpowiedział polityk PiS.
Mucha: wybory korespondencyjne spełniają wszystkie wymogi, o których stanowi konstytucja
Do sprawy odniósł się też zastępca szefa kancelarii prezydenta Paweł Mucha. - Żebyśmy mogli efektywnie podejmować wyzwania związane z pandemią, potrzebujemy stabilnej władzy, potrzebujemy współpracy, bezpieczeństwa, tego, żeby stojący na czele państwa prezydent Rzeczypospolitej Polskiej miał zgodnie z konstytucją odnowiony mandat do sprawowania swojego urzędu - dodał.
Jednocześnie przekonywał, że wybory, które miałby się odbyć 10 maja, "są konstytucyjne i są uzasadnione". Przypominał także, że w ustawie wprowadzono zapis dający marszałkowi Sejmu możliwość przesunięcia wyborów na 17 lub 23 maja.
Mucha mówił także, że wybory korespondencyjne "spełniają wszystkie te wymogi, o których stanowi konstytucja, ale są także wyborami bezpiecznymi, jeżeli chodzi o perspektywę epidemiologiczną". - Bo my dzisiaj musimy też mieć świadomość, że przeprowadzając wybory w czasie pandemii, musimy troszczyć się także o życie i zdrowie Polaków - zaznaczył.
Leszczyna: w sprawie wyborów nie ma co dłużej hamletyzować
Posłanka klubu Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna mówiła, że "w sprawie wyborów nie ma co dłużej hamletyzować". - Nie ma innego wyjścia zgodnego z konstytucją, praworządnego. Jest jedno. Mamy w Polsce epidemię, światową pandemię. Rządzący muszą zachować się odpowiedzialnie, zgodnie z konstytucją, nie mieć ust pełnych frazesów, tylko wprowadzić stan klęski żywiołowej - wskazywała.
- Następnie, jak już odmrozimy gospodarkę (...), to trzeba się wziąć za przygotowanie wyborów. Ale to ma robić Państwowa Komisja Wyborcza, a nie (minister aktywów państwowych, Jacek - red.) Sasin i Poczta Polska - kontynuowała.
Gawkowski: decyzja w obozie PiS już zapadła
Przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski mówił, że "nie będzie żadnych wyborów 10 maja". - Jeżeli ktokolwiek uważa, że wybory 10 maja się odbędą, jest w błędzie. Taka decyzja w obozie PiS już zapadła. Teraz pozostaje tylko pytanie, czy one będą 23 maja (...) czy w konstytucyjnym terminie, który jest możliwy, przesuwając wybory stanem klęski żywiołowej - stwierdził.
Gawkowski mówił, że w piątek sejmowe kuluary "aż huczały" o tym, że wyborów 10 maja nie będzie. - (Huczały - red.), że głosowanie korespondencyjne będzie połączone z głosowaniem normalnym. Czyli pójdziemy do urn wyborczych i będziemy głosować korespondencyjnie. PiS będzie się opowiadał za 23 maja i taki scenariusz będzie chciał zafundować Polkom i Polakom - mówił przedstawiciel klubu Lewicy.
Zgorzelski: nikt nie dostrzeże, jak Andrzej Duda będzie prezydentem jeszcze przez kilkadziesiąt dni
Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu z ramienia Koalicji Polskiej-PSL-Kukiz'15, wskazywał, że wyborów korespondencyjnych nie będzie można przeprowadzić, jeśli większość przeciwko temu rozwiązaniu zbierze sejmowa opozycja.
Jak mówił, propozycja Koalicji Polskiej jest taka, aby wprowadzić stan klęski żywiołowej, a w ciągu 90 dni ustalić zasady przeprowadzenia wyborów prezydenckich.
- Świat się nie zawali, jak pan Andrzej Duda będzie jeszcze kilkadziesiąt dni prezydentem. I tak nikt tego nie dostrzeże - stwierdził Zgorzelski.
Dziambor: będziemy głosowali przeciwko tym wyborom kopertowym
Artur Dziambor z Konfederacji był pytany, czy ma informacje o tym, że ze strony PiS-u były próby pozyskania posłów Konfederacji i przekonania ich do poparcia forsowanej przez nich ustawy o organizacji wyborów. - Od samego początku jasno mówiliśmy (...), że posłowie Konfederacji są nie na sprzedaż, żeby to było przestrogą dla każdego emisariusza Prawa i Sprawiedliwości - mówił.
- Mamy bardzo jasne przesłanie. 7 maja (w dniu, kiedy Sejm będzie o tym decydował - red.) będziemy głosowali przeciwko tym wyborom kopertowym - zapewnił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24