Bałaganiarski sposób uchwalenia bałaganiarskiego prawa powoduje, że nikt tego nie kontroluje - powiedział europoseł Włodzimierz Cimoszewicz, były premier i były minister spraw zagranicznych. W "Faktach po Faktach" mówił o forsowanych przez obóz rządzący wyborach w formie korespondencyjnej.
10 maja mają odbyć się wybory prezydenckie, w formie tradycyjnej lub korespondencyjnej. Prace nad ustawą przewidującą wybory w tej drugiej formie Senat musi zakończyć do 6 maja. Mimo to rząd potwierdził, że już trwają przygotowania do przeprowadzenia wyborów w formie korespondencyjnej.
Raport tvn24.pl: Wybory prezydenckie 2020
- Od dosyć dawna jestem przekonany, że obywatele nie powinni akceptować narzucanego im ryzyka dla ich zdrowia i życia - przyznał w "Faktach po Faktach" europoseł i były premier Włodzimierz Cimoszewicz.
Jak mówił, "ludzie wyznający wartości demokratyczne nie powinni akceptować łże-wyborów. - Ci z nas, którzy widzą, jak niszczona jest Polska, praworządność i demokracja, również nie powinni tego popierać - przekonywał. - Jedynym rozwiązaniem wobec tej brutalnej i chuligańskiej przemocy jest bierny opór, który w tym przypadku opiera się na bojkocie tego przedsięwzięcia zwanego wyborami - powiedział.
"Wybory nie zawierają najbardziej elementarnych gwarancji"
Cimoszewicz mówił dalej, że "to nie są wybory, ale jeśli dojdzie do procesu oddawania głosów, to będzie to głosowanie, ale mniej więcej o takiej samej wartości, jak to, które pamiętają starsi: gdy był jeden kandydat na miejsce i rzekomy wybór się do tego ograniczał". - Po drugie: po ludzku odradzałbym podejmowanie ryzyka. Ryzykiem jest przyjęcie zestawu do głosowania - powiedział.
Nawiązał tu do sytuacji pracownika firmy, która na zlecenie Poczty Polskiej zajmuje się kompletowaniem tak zwanych pakietów wyborczych. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, jest on zakażony koronawirusem. - Nikt z nas nie jest na tyle ekspertem, aby stwierdzić, czy to niesie zagrożenie dla tych, którzy będą przyjmowali te pakiety, czy nie - dodał jednocześnie.
- Wszystko wskazuje na to, że bałaganiarski sposób uchwalenia bałaganiarskiego prawa powoduje, że nikt tego nie kontroluje - ocenił. Według niego, "wybory nie zawierają najbardziej elementarnych gwarancji, dlatego nie można nazwać ich wyborami i nie należy w tym brać udziału".
Cimoszewicz przyznał w programie, że "wciąż trudno uwierzyć, że za osiem dni odbędzie się to głosowanie". - Wydaje się, że sytuacja jest krańcowa, ekstremalna - ocenił.
Cimoszewicz: ponowny mandat Dudy nigdy nie uwolni się od skojarzenia z łże-wyborami
Do głosowania nad ustawą w sprawie wyborów korespondencyjnych dojdzie prawdopodobnie na posiedzeniu 7 maja. Cimoszewicz ocenił, że kluczową rolę odegra tu Jarosław Gowin i ludzie z jego partii. - Jeżeli on jest demokratą, to powinien głosować broniąc stanowiska Senatu, aby nie dopuścić do tych niby-wyborów w najbliższym czasie - powiedział.
Były premier wskazał, że "człowiekiem wyjątkowo poszkodowanym" po wyborach będzie Andrzej Duda. - Jego ponowny mandat nigdy nie uwolni się od tego skojarzenia z łże-wyborami, przeprowadzonymi w warunkach zagrożenia życia wyborców - stwierdził.
- To wszystko, wobec rozchwiania obozu rządzącego, może doprowadzić do rosnącego oporu w naszym społeczeństwie. Głęboko wierzę, że obudzi się ta większość, która chciała i chce w Polsce demokracji - mówił. Dodał, że nie chodzi mu tutaj o najbliższe tygodnie i miesiące, bo "ludzie mają zupełnie co innego na głowie".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24