Adopcja powinna podlegać tylko jednemu kryterium: dobru dziecka - mówił w "Faktach po Faktach" Włodzimiesz Cimoszewicz, były premier, eurodeputowany SLD, który startował do Parlamentu Europejskiego z listy Koalicji Europejskiej. Odniósł się do projektu zmian w konstytucji, który zakazywałby adopcji dzieci przez osobę pozostającą w związku jednopłciowym. - Ta kampania jest momentami prymitywna i oburzająca - skomentował.
Ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda podpisał w poniedziałek i skierował do Sejmu projekt zmiany konstytucji, który wprowadza wprost zapis zakazu adopcji dziecka przez osobę pozostającą w związku jednopłciowym. Złożenie projektu zmiany konstytucji Andrzej Duda zapowiedział w sobotę w Szczawnie-Zdroju (Dolnośląskie).
"Politykom wara od spraw adopcyjnych, bo oni realizują swoje chore skojarzenia"
Komentując krok Andrzeja Dudy, były premier i eurodeputowany SLD Włodzimierz Cimoszewicz stwierdził, że "ta kampania jest momentami prymitywna, oburzająca". - Po pierwsze próba zmiany konstytucji w ostatnim tygodniu przed wyborami jest nieprzyzwoitością - zauważył.
- Po drugie, w każdym społeczeństwie osoby nieheteroseksualne stanowią od 5 do 12 procent. Jeżeli przyjąć konserwatywny wskaźnik dla Polski, 5 procent, to wśród dorosłych ludzi jest to półtora miliona osób. Właśnie w tej chwili pan Duda pluje w twarz tym ludziom i potwornie stygmatyzuje prawdopodobnie nawet kilkadziesiąt tysięcy dzieci wychowywanych przez pary nieheteroseksualne - mówił Cimoszewicz.
- Wreszcie po trzecie, politycy nie mają prawa wypowiadać się na temat adopcji konkretnych dzieci - zwrócił uwagę europoseł. Jego zdaniem "adopcja powinna podlegać tylko jednemu kryterium: dobru dziecka, a decyzję ma podejmować jeden konkretny człowiek - sędzia rodzinny".
- Politykom wara od spraw adopcyjnych, bo oni realizują swoje chore skojarzenia, swoje chore poglądy kosztem dzieci. To jest niemoralne, to jest straszne - powiedział gość "Faktów po Faktach".
"My już nie jesteśmy wspólnotą narodową. Jesteśmy porozbijaną gromadą ludzi"
Włodzimierz Cimoszewicz pytany był także o to, dla kogo druga tura wyborów 12 lipca może okazać się trudniejszym wyzwaniem. - Zadanie Rafała Trzaskowskiego jest trudniejsze, bo jego wyborcy oczekują racjonalnych argumentów. Racjonalnym przekazem nie podnosi się poziomu emocji - wskazał.
Zdaniem byłego premiera wpływ może mieć to, że "wielkomiejski wyborca, głównie Trzaskowskiego, częściej wyjeżdża na wczasy". - Wyborca Dudy, na przykład mieszkaniec wsi, który zajmuje się pracami rolnymi, na te wczasy nie pojedzie - zauważył.
- Trzaskowski jest z tego punku widzenia w trudniejszej sytuacji. (…) Należy mieć jednak nadzieje, że to nagromadzenie rozmaitego bezprawia i podłości władzy publicznej przez ostatnie pięć lat jest wystarczająco silnym bodźcem, żeby ludzie pamiętali o wzięciu zaświadczenia (o głosowaniu poza miejscem zamieszkania - red.), czy nawet przełożeniu o kilka dni urlopu - zaapelował.
Według byłego premiera, "decydują się nie tylko jakieś abstrakcyjne sprawy państwa, ale naszego życia". - Wystarczy odrobina wyobraźni, żeby dojść do odpowiedzi na pytanie, co się stanie z Polską i naszym życiem, jeśli taki człowiek jak Duda będzie przez kolejne pięć lat wykonywał każde polecenie (Jarosława) Kaczyńskiego i współpracował z PiS-em niszczącym nasze życie - mówił.
Zdaniem Cimoszewicza, Prawo i Sprawiedliwość to partia, która "niszczy wspólnotę narodową". - My już nie jesteśmy wspólnotą narodową. Jesteśmy porozbijaną gromadą ludzi w świecie, który rzuca nam wszystkim ogromne wyzwania - zauważył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24