Rozmawiałam z prokurator Ewą Wrzosek. Obie byłyśmy zdziwione, że tak brawurowo postąpiono w tej sprawie, żeby pokazać, że w takich sprawach nie ma absolutnie żadnego przyzwolenia na tego rodzaju działania - powiedziała we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy "Wolne sądy".
Prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Ewa Wrzosek wszczęła w czwartek śledztwo w sprawie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich. Tego samego dnia, po trzech godzinach zostało ono umorzone przez zastępcę prokuratora rejonowego Warszawa-Mokotów. O umorzeniu śledztwa poinformowała prok. Mirosława Chyr z warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Jak mówiła, "podstawą prawną umorzenia było stwierdzenie, że czynu nie popełniono". Prokurator krajowy polecił w piątek wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec prokurator Wrzosek.
Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy "Wolne sądy" zauważyła w sobotę w TVN24, że "wszystko dzieje się błyskawicznie". - Nie ma przekonania, że o taką sprawną prokuraturę nam chodziło, ale na pewno ta diagnoza, którą my powtarzamy od 2016 roku, że prokuratura jest narzędziem w rękach polityków, jest upolityczniona, dokładnie w tej sytuacji się sprawdza i potwierdza - dodała.
- Jak nazwać inaczej taką sytuację, kiedy prokurator odbiera się śledztwo w ciągu chwili, umarza, nie podejmując absolutnie żadnych czynności (...), a pani prokurator dowiaduje się o tym z depeszy Polskiej Agencji Prasowej - podkreśliła Gregorczyk-Abram.
"Byłyśmy zdziwione, że tak brawurowo postąpiono"
Decyzję prokuratora krajowego o poleceniu wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec prok. Wrzosek, adwokatka określiła jako "typowe działanie organów ścigania wobec sędziów i prokuratorów, którzy w jakikolwiek sposób pokażą, że chcą rzetelnie wykonywać swoją pracę, weryfikując działania władzy". - Bo do tego także prokuratura została powołana. Władza nie jest wyjęta spoza prawa, jej działania powinny podlegać weryfikacji działania prokuratury, a takie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa sprowadzenia zagrożenia epidemiologicznego zostało przez obywatela złożone i prokuratura powinna się temu przyjrzeć i tak też zrobiła - podkreśliła.
- Okazuje się, że jeżeli to dotyczy sprawy delikatnej, ale o dużym znaczeniu społecznym, natychmiast takie śledztwo się dusi w zarodku w sposób brawurowy - dodała.
Jak mówiła Gregorczyk-Abram, rozmawiała w piątek z prokurator Wrzosek. - Obie byłyśmy zdziwione, że tak brawurowo postąpiono w tej sprawie, żeby pokazać, że w takich sprawach nie ma absolutnie żadnego przyzwolenia na tego rodzaju działania. Nie poczekano jakoś tak przyzwoicie paru dni, tygodni, nie podjęto żadnych czynności, nawet pozornych, żeby to postępowanie później następczo umorzyć, tylko zrobiono to w tak krótkim czasie - powiedziała. Oceniła, że to jest również "brak szacunku dla obywatela, który to zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył".
Jej zdaniem "to sygnał dla tych niezależnych prokuratorów, a tacy są zrzeszeni przede wszystkim w stowarzyszeniu Lex super omnia: nie wychylajcie się".
"Sytuacja niesłychana"
Gregorczyk-Abram skomentowała fakt, że prokurator krajowy Bogdan Święczkowski zwrócił się do pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf z żądaniem pisemnych wyjaśnień w sprawie zawieszenia w ubiegłym tygodniu nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej.
Chodzi o zarządzenie pierwszej prezes Sądu Najwyższego z 20 kwietnia, zgodnie z którym sprawy rozpatrywane dotychczas przez nieuznawaną Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego mają trafić do innych izb tego sądu - Karnej i Pracy.
- To jest sytuacja niesłychana - oceniła Gregorczyk-Abram. Podkreśliła, że pierwsza prezes SN uporządkowała to, co się wydarzyło po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i "tak zwanemu wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który mówił, że uchwała trzech izb (SN), która dotyczyła tego wyroku Trybunału (Sprawiedliwości Unii Europejskiej) jest niezgodna z prawem polskim, europejskim, Konwencją Praw Człowieka".
- Pani pierwsza prezes wydała takie zarządzenie porządkujące w związku też z zabezpieczeniem wydanym przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, co się będzie teraz działo ze sprawami Izby Dyscyplinarnej, która została przez Trybunał zamrożona (...) Jest to przecież wykonanie wyroku (TSUE) z 19 listopada, jak i przede wszystkim zabezpieczenia Trybunału Sprawiedliwości, które tę izbę zamraża - mówiła.
CZYTAJ WIĘCEJ: TSUE zawiesza Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego
Gość TVN24 oceniła, że "żądanie w tej sprawie wyjaśnień przez prokuratora krajowego budzi bardzo duży niepokój". - Nie powinna taka sytuacja mieć miejsca, że pani pierwsza prezes ze swoich własnych zarządzeń w wykonaniu wyroku, czy zabezpieczenia Trybunału Sprawiedliwości, czy uchwały połączonych izb, musi się komukolwiek tłumaczyć, a już przede wszystkim prokuraturze krajowej - podkreśliła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24