Jeżeliby się rozwijał wirus bardzo szybko, tak jak we Włoszech - mówił w "Jeden na jeden" prezes PSL i kandydat w wyborach prezydenckich - może należałoby przesunąć termin wyborów prezydenckich w obliczu rozprzestrzeniania się koronawirusa. Dodał, że wniosek w tej sprawie jest "niewykluczony". Mówił również o oczekiwaniu na decyzję prezydenta Andrzeja Dudy, na którego biurku czeka ustawa o dofinansowaniu mediów państwowych.
W Biurze Bezpieczeństwa Narodowego we wtorek późnym wieczorem odbyło się spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Trwało około 11 minut.
Nie wiadomo, co było jego tematem, ale dzień wcześniej prezydent rozmawiał z szefem Rady Mediów Narodowych Krzysztofem Czabańskim. Chodziło o 1,95 miliarda złotych dla telewizji państwowej i Polskiego Radia. Przekazanie tych środków reguluje ustawa przyjęta przez parlament, a Andrzej Duda ma czas do końca dnia, aby podjąć w tej sprawie decyzję.
- Gdyby pan prezydent chciał przekazać te dwa miliardy na leczenie chorych na choroby onkologiczne, nowotworowe, to zrobiłby to od razu - mówił w "Jeden na Jeden" prezes PSL i kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz. - Dziś jest tylko kalkulacja: co się PiS-owi opłaca, a co się nie opłaca - dodał. Przekonywał, że takie zachowanie "to jest podporządkowanie i zależność od jednego obozu politycznego, to jest bycie zakładnikiem jednej partii politycznej".
Kosiniak-Kamysz powiedział, że nie tyle on oczekuje weta, ile oczekują tego jego wyborcy.
"Czy to spór wykreowany na potrzeby kampanii wyborczej, czy jest realnym konfliktem"
- Gdyby [prezydent - przyp. red.] od razu podjął decyzję, to powiedziałbym mu: bardzo serdecznie dziękuję, bo te pieniądze się przydadzą na leczenie chorych i są tam bardzo potrzebne. Polacy tego oczekują - mówił.
Pytany, o sugerowany w przestrzeni medialnej konflikt pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a prezydentem w sprawie podpisu pod ustawą, powiedział, że informacje te "nie zostały zdemontowane". - Spotkanie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego było krótkie, w żołnierskich słowach trwała ta rozmowa. Raczej krótkie spotkania wskazują na to, że jakiś spór jest. Pytanie, czy to spór wykreowany na potrzeby kampanii wyborczej, czy jest realnym konfliktem - pytał Kosiniak-Kamysz.
Prezes PSL powiedział w "Jeden na jeden", że chciałby, aby prezydent zawetował ustawę. - Wtedy nasza presja, którą wywołaliśmy, będzie miała sens i przyniesie efekt - podkreślił. - Gdybyśmy nie podnosili tego tematu w tak jasny sposób, tak twardo, to efektu by nie było. Nikt nie może sobie przypisać stuprocentowego autorstwa - dodał.
Kosiniak-Kamysz: niewykluczony jest wniosek o przesunięcie wyborów
Kosiniak-Kamysz pytany był, czy w obliczu rozprzestrzeniającego się nowego koronawirusa pojawia się perspektywa przesunięcia terminu wyborów prezydenckich wyznaczonych na maj.
- Jeżeliby się rozwijał wirus bardzo szybko, tak jak we Włoszech, to ekstremalny przykład, to wtedy utrudnia to jakiekolwiek prowadzenie kampanii. Nie ma kampanii bez spotkań, bez rozmów, bez podawania rąk. Na tym polega prawdziwy wybór: na wymianie poglądów, odpowiedzi na pytania. Ja mam takie spotkania otwarte, gdzie każdy może przyjść - mówił.
Prezes PSL powiedział, że niewykluczony jest wniosek o przesunięcie wyborów prezydenckich. - Jeżeli się nie będzie dało prowadzić kampanii, nie będzie ona rzetelna, to nie będzie później możliwości rzetelnego wyboru przez Polaków - tłumaczył.
Prezes PSL o rozprzestrzeniającym się koronawirusie: na pewno będą straty polskich firm
W czwartek w KPRM odbyło się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z przedstawicielami opozycji, poświęcone sytuacji związanej z koronawirusem. W rozmowach wziął udział między innymi minister zdrowia Łukasz Szumowski i szef KPRM Michał Dworczyk. Obecni byli przedstawiciele wszystkich ugrupowań opozycyjnych: PO, Lewicy i Konfederacji.
- Mam wrażenie, że chcemy współpracować ze sobą: i strona rządowa i wszystkie formacje opozycyjne. [To była - przyp. red.] normalna, porządna, dwugodzinna rozmowa - powiedział Kosiniak-Kamysz, komentując wrażenia po spotkaniu.
- Każdy zgłaszał swoje pomysły. Z Pawłem Kukizem zgłosiłem sprawy przedsiębiorców - mówił. - Coraz mniej osób korzysta z miejsc użyteczności publicznej, (...) to się odbija na gospodarce. To nie jest jeden przypadek, to cała kaskada zdarzeń dotyczących gospodarki. Na pewno będą straty polskich firm - tłumaczył, odnosząc się do wpływu rozprzestrzeniania się koronawirusa na sytuację w gospodarce.
Prezes ludowców mówił, że "dobrze, że w tym obszarze jest współpraca, bo bezpieczeństwo, zdrowie i życie naszych rodaków nie powinno [podlegać - red.] w takiej sytuacji żadnej rywalizacji i barwom partyjnych".
Zwrócił następnie uwagę, że jego ugrupowanie zajmuje się dystrybucją ulotek, w tym dla mieszkańców Ukrainy w Polsce. Pytany był w tym kontekście, czy działania rządu w tym zakresie są niewystarczające. - Nie wiem, czy trzeba wyręczać rząd, wiem, że trzeba to zrobić, to jest dla mnie ważne - odpowiadał. - To pokazuje, że potrafimy, będąc w opozycji, zaangażować się w informację, bo dezinformacja w przypadku epidemii jest jeszcze poważniejszą epidemią paniki i strachu, przed którymi musimy się wspólnie obronić - przekonywał.
Czego nie podpisałby Kosiniak-Kamysz jako prezydent?
Kandydat PSL na prezydenta pytany był również o słowa prezydenckiego rzecznika Błażeja Spychalskiego, który w TVN24 nazwał go "popychadłem Donalda Tuska" i "pierwszym tęczowym prezesem PSL". Rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy mówił to, komentując zeszłotygodniową konwencję wyborczą Kosiniaka-Kamysza.
- Na konwencji mówiliśmy prawdę, nikogo nie obrażaliśmy, mówiliśmy o naszych planach - tłumaczył szef PSL. Dodał, że słów Spychalskiego nie będzie komentował. - Rzecznik sam sobie wystawił tymi słowami świadectwo - uciął.
Dopytywany o te plany i jego program, kandydat ludowców na prezydenta wspomniał między innymi o jednomandatowych okręgach wyborczych i mieszanej ordynacji wyborczej. - To jest pomysł na to, żeby odbudować wspólnotę i prawdziwy dialog, a nie zamknięcie się, jak prezydent Duda, w swoim własnym obozie - powiedział.
Kosiniak-Kamysz zwrócił także uwagę na program emerytury bez podatku.
Mówiąc o kwestii podatków, gość "Jeden na jeden" zaznaczył, że jako prezydent nie podpisałby podatku cukrowego czy podatku od mięsa. - Nie podpisałbym zmian podatkowych, które w jakikolwiek sposób utrudnią dzisiaj i tak już trudny los emerytów, rencistów, ale też osób młodych czy rodzin - oświadczył.
"Tygrys w niejednej sytuacji da sobie radę"
W programie nie zabrakło pytania o zwrot małżonki Kosiniaka-Kamysza, Pauliny, która na jego konwencji, zwróciła się do niego: "tygrysie". - Paulina ma w sobie dużo miłości i ciepła, zawsze się serdecznie do mnie zwraca - odparł Kosiniak-Kamysz.
Gość programu mówił również, że "tygrys w niejednej sytuacji da sobie radę". - [W kampanii - przyp. red.] Będą sobą, będę ostro walczył, żeby przywrócić nadzieje i wspólnotę Polsce - zapowiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24