Przeprowadzenie wyborów prezydenckich 10 maja może zagrozić ważnym zasadom demokratycznych wyborów - ostrzega Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka. OBWE tradycyjnie kontroluje i obserwuje wybory, czasem ma do nich zastrzeżenia. Do tej pory dotyczyły głównie Rosji czy Białorusi. Materiał Łukasza Karusty, reportera magazynu "Czarno na białym".
Nieczęsto słyszymy o Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, bo do tej pory nieczęsto musiała interweniować w Polsce. Dr hab. Aleksander Cieśliński z Uniwersytetu Wrocławskiego podkreśla, że "nie ma większych ekspertów w stosunkach międzynarodowych, jeżeli chodzi o przeprowadzanie wolnych wyborów". Część OBWE – Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka – znajduje się w Warszawie. Organizacja od 30 lat przygląda się procesom wyborczym w wielu krajach. Jeszcze niedawno o Polsce mówiła tylko dobrze. Do czasu.
Jesienią 2019 roku po wyborach parlamentarnych napisała, że "środowisko kampanii wyborczej było wysoce spolaryzowane, a jej negatywny charakter narastał. (…) Wybory były zakłócane narracją dyskryminacji przez czołowych polityków, co budzi poważne obawy w społeczeństwie demokratycznym".
Teraz OBWE idzie o krok dalej, bo mówi, że wybory w Polsce, jeśli się odbędą w maju, w formie korespondencyjnej, będą niedemokratyczne. Organizacja wymienia szereg powodów – między innymi zbyt krótki czas między wprowadzeniem zmian a wyborami, brak jakiejkolwiek dyskusji poprzedzającej zmiany w Kodeksie wyborczym czy brak możliwości prowadzenia kampanii i kontroli wyborów.
Rzecznik prasowa warszawskiego biura OBWE Katya Andrusz mówi, że "nikt z przedstawicieli nie będzie mógł teraz przylecieć do Polski, by obserwować te wybory". – Przecież mamy dużo restrykcji w przemieszczaniu się, a po drugie nie będziemy mogli zagwarantować bezpieczeństwa naszym ludziom – dodaje.
Ekspert prawa międzynarodowego dr hab. Aleksander Cieśliński podkreśla, że nie przypomina sobie, aby od początku lat 90. kwestionowano w Polsce proces wyborczy. – Ta organizacja ma swój status prawny, ma w Polsce osobowość prawną. To nie jest spotkanie kolegów przy kawie i ciasteczkach. Ta organizacja wysyła ekspertów, których autorytet jest powszechnie szanowany – tłumaczy. Zdaniem Cieślińskiego "problem polega na tym, że niektóre państwa nie przeprowadzają wyborów w sposób odpowiadający standardom". – Nie słyszałem o przypadku, żeby którekolwiek państwo będące członkiem Unii Europejskiej znalazło się w takiej sytuacji – dodaje.
Z kolei prof. Radosław Markowski z Uniwersytetu SWPS uważa, że przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych 10 maja "to sabotaż i tak już niskiego prestiżu naszego państwa". Natomiast o prezydencie wybranym w takich wyborach mówi: –Na Węgry, do Turcji, do Uzbekistanu, Tadżykistanu i paru innych miejsc z powodzeniem pojedzie i może nawet jakieś umowy tam zawierać, ale trudno mi sobie wyobrazić, by przyzwoici ludzie na świecie, wybrani poprawnie prezydenci innych krajów czy premierzy, chcieli fotografować się z kimś takim, ktokolwiek w tych wyborach nie był wybrany – twierdzi.
"Ktoś zacznie pytać, czy Duda nie ma bliżej do Łukaszenki"
W ostatnich latach OBWE zwracała uwagę na nieprawidłowości wyborcze na Białorusi, gdzie głosowanie uznała za niedemokratyczne, w Rosji, gdzie zwróciła uwagę na fałszerstwa, a w ubiegłym roku w Kazachstanie, gdzie zdaniem organizacji wybory odbywały się z naruszeniem wielu praw. OBWE zwracała też uwagę na uchybienia wyborcze w Mołdawii, Turcji i na Węgrzech. Teraz do tego grona dołącza Polska.
- Mówimy o casusie, który jest inny, o członku Unii Europejskiej, kraju, który obalił komunizm, więc tym bardziej jest to dla nas szkodliwe i bardzo smutne – mówi Markowski. – Ktoś zacznie pytać, czy prezydent Duda nie ma bliżej do prezydenta Łukaszenki ze względu na wybory, w jakich by został wybrany, czy one odpowiadają standardom – zauważa Cieśliński.
Organizacji, których głos na świecie się liczy, zwracających uwagę na to, że ewentualnemu głosowaniu w czasach pandemii daleko będzie do demokratycznych wyborów, jest coraz więcej. Obok OBWE to Amnesty International i Human Rights Watch.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24