Minister zdrowia Łukasz Szumowski zagłosował we wtorek za wyborami hybrydowymi - czyli głosowaniem w lokalach z możliwością oddania głosu korespondencyjnie. W kwietniu mówił, że jedyną bezpieczną formą wyborów w czasie epidemii jest głosowanie korespondencyjne. - Mógłbym oczywiście się obrazić i powiedzieć, że nie głosuję i przeszłaby ustawa, która nie gwarantowałaby Polakom możliwości powszechnego głosowania korespondencyjnego - skomentował to w środę minister.
W poniedziałek wieczorem grupa posłów z klubu Prawa i Sprawiedliwości, w którego skład wchodzi też Porozumienie i Solidarna Polska, przedstawiła projekt ustawy, zakładający, że głosowanie w wyborach prezydenckich w 2020 roku będzie odbywać się w lokalach wyborczych, ale każdy, kto będzie chciał, będzie mógł zagłosować korespondencyjnie, zgłaszając wcześniej taką chęć. Projekt przywracał też rolę Państwowej Komisji Wyborczej w organizacji wyborów.
We wtorek wieczorem Sejm uchwalił tę ustawę. 244 posłów zagłosowało za, 137 było przeciw, a 77 wstrzymało się od głosu. Za przyjęciem ustawy głosowali posłowie klubu PiS i Konfederacji, przeciw byli posłowie Koalicji Obywatelskiej i trzy posłanki Lewicy. Od głosu wstrzymali się pozostali parlamentarzyści z Lewicy, Polskiego Stronnictwa Ludowego-Kukiz'15 i poseł niezależny.
"Nie ma bezpiecznej metody wyboru prezydenta w czasach epidemii w formie tradycyjnej"
Jednym z posłów, którzy zagłosowali za tą ustawą, był minister zdrowia Łukasz Szumowski. Tymczasem w kwietniu szef resortu zdrowia mówił, że w lokalach wyborczych bezpiecznie będzie można zagłosować dopiero za dwa lata, kiedy dostępna będzie szczepionka na COVID-19.
Minister zdrowia 17 kwietnia przedstawił swoje rekomendacje dotyczące planowanych na 10 maja wyborów prezydenckich. - Moje rekomendacje przeprowadzenia wyborów prezydenckich w tradycyjnej formie, gdzie wszyscy idziemy do urn, spotykamy się w lokalach wyborczych, (są takie, że wybory - red.) są możliwe najwcześniej w sposób bezpieczny za dwa lata - i taka jest moja rekomendacja - mówił wtedy minister Szumowski. - Jeżeli ugrupowania polityczne nie zgodzą się na taką formułę, takie rozwiązanie, wtedy jedyną formą bezpieczną przeprowadzenia wyborów prezydenckich są wybory korespondencyjne - dodał na konferencji prasowej w kwietniu.
"Mógłbym oczywiście się obrazić i powiedzieć, że nie głosuję"
Do tych zaleceń minister odniósł się na konferencji prasowej w środę. - Mógłbym oczywiście się obrazić i powiedzieć, że nie głosuję i przeszłaby ustawa, która nie gwarantowałaby Polakom możliwości powszechnego głosowania korespondencyjnego, które ja nadal rekomenduję - powiedział minister. - Te poprawki, które zgłosiłem, umożliwiają po pierwsze czas pięciu dni roboczych, żeby po prostu pójść się zarejestrować, czy zadzwonić, czy wysłać maila, czyli dają realną możliwość dużej grupie osób, że ci, co chcą, zarejestrują się i zagłosują zgodnie z moimi rekomendacjami - powiedział Szumowski.
- Po drugie, jeżeli będzie sytuacja epidemiczna trudna, to wtedy rozporządzenie moje mówi, że tylko wybory korespondencyjne w danym regionie są możliwe - dodał minister zdrowia.
Wyjaśnił, że "jak się okaże, że będziemy wszyscy się cieszyli, sytuacja w danym województwie będzie taka, że nie ma ani jednego chorego, to wtedy sytuacja jest zupełnie inna niż była przed dwoma tygodniami". Zapewnił jednak, że jest możliwość, że "minister zdrowia, jeżeli sytuacja epidemiczna jest trudna, po prostu zarządza wybory korespondencyjne na danym terenie".
- Trzecia rzecz, na której mi zależało, to jest odpowiednia ilość urn w standardzie europejskim, to znaczy na 750 osób, które głosuje korespondencyjnie, musi być jedna skrzynka czy urna, bo to daje szansę, że ci, co głosują korespondencyjnie, ci, co się obawiają i nie chcą podejmować ryzyka, mogą nie stykać się z innymi - poinformował Szumowski. Dodał, że jest to "standard jaki mieliśmy w krajach Europy Zachodniej przy głosowaniu korespondencyjnym".
- Przy założeniu tych trzech poprawek, tych trzech elementów, ja rekomendując te wybory nadal korespondencyjne, uważam, że to jest lepsze wyjście niż gdybym, tak jak powiedziałem na początku, obraził się i powiedział: "ustawa jest, jaka jest, dziękuję państwu". Działam na rzecz bezpieczeństwa publicznego i taką możliwość bezpiecznych, korespondencyjnych wyborów zapewniłem również w tej ustawie - podsumował minister zdrowia.
Źródło: TVN24, PAP