Istotnym pytaniem, które stanie przed Polakami w wyborach prezydenckich, będzie to, czy na pewno chcą, by Jarosław Kaczyński miał pełną kontrolę nad Polską - ocenił w "Faktach po Faktach" wicemarszałek Senatu Michał Kamiński z PSL. - Niezwykle ważną rzeczą jest, żeby w Pałacu Prezydenckim zaczęła nie urzędować, a działać osoba, która potrafi łączyć - ocenił senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski.
W zaplanowanych na 10 maja wyborach prezydenckich zamierzają wystartować: urzędujący prezydent Andrzej Duda, Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), Krzysztof Bosak (Konfederacja), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Robert Biedroń (Lewica) oraz Szymon Hołownia (kandydat niezależny).
Wicemarszałek Senatu Michał Kamiński - odnosząc się do startu Andrzeja Dudy - ocenił, że "gdyby chodziło tylko o zachowanie status quo, to byłoby pół biedy". - Myślę, że obóz władzy nie ukrywa, że zwycięstwo w wyborach prezydenckich będzie służyło do jeszcze większego zaostrzenia kursu, więc będziemy mieli tak naprawdę "PiS plus" po zwycięstwie pana Andrzeja Dudy - ocenił.
Jak mówił, "istotnym pytaniem, które stanie w tych wyborach przed Polakami, będzie to, niezależnie od tego, jak oceniają poszczególne aspekty polityki obecnego rządu, czy na pewno chcą, by Jarosław Kaczyński miał pełną kontrolę nad Polską".
- Wybór Andrzeja Dudy czy kogokolwiek innego nie jest tylko wyborem pomiędzy Andrzejem Dudą, z całym szacunkiem do niego, a innymi kandydatami. Jest wyborem pomiędzy pełnią władzy Jarosława Kaczyńskiego nad Polską, czy kontrolą nad tą władzą - ocenił Kamiński.
Podkreślił, że istotne jest nie tylko mieć pomysł na pokonanie Andrzeja Dudy. - Z całą pewnością takim pomysłem nie może być powrócenie do wojny, którą PiS już wygrał. Wojny między tym, co było w roku 2015, a tym, co jest po roku 2015. Ja nad tym ubolewam, ale tę wojnę PiS wygrał - mówił wicemarszałek Senatu.
- Moim zdaniem droga do zwycięstwa nad PiS-em musi być drogą narysowania pewnej mapy drogowej pokoju po zwycięskiej wojnie. Pokoju nie z ludźmi, którzy Polskę psują, czyli liderami Prawa i Sprawiedliwości (…), ale zrozumieniem ludzi, którzy z jakichś powodów na nich głosowali - ocenił.
Powiedział, że lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz ma pomysł na to, jak rozmawiać z ludźmi, którzy doprowadzili do tego, że PiS wygrał wybory. Dodał, że Kosiniak-Kamysz chce z nimi rozmawiać. - Myślę, że ciężka praca doprowadzi do tego, że on ma ogromne szanse, żeby dostać się do drugiej tury - mówił Kamiński.
"Ważne, żeby w pałacu zaczęła działać osoba, która potrafi łączyć"
Senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski powiedział, że w tych wyborach "naprawdę chodzi o Polskę, dlatego że mamy szereg problemów o różnym natężeniu". - Jest ogromny problem z praworządnością, ze służbą zdrowia, z edukacją, z poszerzającym się zakresem skrajnej biedy - wymieniał.
- Ale myślę, że ten największy problem to jest ten, o którym Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała na Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej. Mianowicie, że to takie wielkie pęknięcie polskiego społeczeństwa na dwa obozy i ten nieustanny hejt, to szczucie jednych na drugich. Ona powiedziała, moim zdaniem słusznie, że dalsze pięć lat prezydentury Andrzeja Dudy (spowoduje - red.), że tego być może już się nie da posklejać - mówił.
Dodał, że dlatego "niezwykle ważną rzeczą jest to, by Andrzej Duda przestał być prezydentem i żeby w Pałacu Prezydenckim zaczęła nie urzędować, a działać osoba, która potrafi łączyć". - Osobiście uważam, że Małgorzata Kidawa-Błońska ma najlepsze predyspozycje - ocenił.
Jego zdaniem, sklejanie Polski będzie "trudnym zadaniem i szybko nie nastąpi", ale będzie musiało być podjęte.
- Na to sklejanie Polski potrzebna jest osoba, która będzie najbardziej centrowo ustawiona - ocenił Borowski.
Senator mówił, że czworo kandydatów opozycyjnych, pomijając Krzysztofa Bosaka, to ludzie, którzy "wyznają z grubsza te same wartości". Przyznał, że na każdego z nich mógłby oddać głos w drugiej turze.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24