Będziemy teraz rozmawiać o tym, czy pan Kaczyński jest wulgarny, czy pan Kaczyński jest awanturnikiem. I nagle znika w tle to, co faktycznie problematyczne dla PiS-u - powiedział w "Jeden na jeden" jeden z liderów partii Razem Adrian Zandberg. Komentował w ten sposób słowa lidera PiS o "chamskiej hołocie".
W czwartek Sejm odrzucił wniosek Koalicji Obywatelskiej o wotum nieufności wobec ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Głosowanie poprzedziła pełna emocji debata, podczas której przemawiała między innymi Barbara Nowacka (KO). Jak pokazały kamery, ministrowie jej przemówienia nie słuchali - stali obok ław rządowych i rozmawiali. W reakcji na to zachowanie szef Platformy Borys Budka wezwał ich do okazania szacunku. Doszło do ostrej wymiany zdań. Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, patrząc w stronę posłów opozycji, powiedział, że w Sejmie zasiada "chamska hołota".
"Nagle znika w tle to, co faktycznie problematyczne dla PiS-u".
Jeden z liderów partii Razem i poseł parlamentarnego klubu Lewicy Adrian Zandberg, komentując w "Jeden na jeden" w TVN24 zachowanie prezesa PiS, przyznał, iż "ma poczucie, że Kaczyński robi to specjalnie".
- Za każdym razem, kiedy Prawo i Sprawiedliwość jest w kłopotach, bo musiałoby się z czegoś poważnego wytłumaczyć, to wychodzi Kaczyński, kogoś naobraża, na kogoś nakrzyczy, zachowa się wulgarnie i my wszyscy, cała opinia publiczna, po prostu zaczynamy rozmawiać o tym, zamiast rozmawiać o tym, co jest dla PiS-u faktycznie niewygodne - ocenił. Zandberg przekonywał, że widział kilkakrotnie, "kiedy Jarosław Kaczyński robił to w Sejmie".
- Mam wrażenie, że po prostu na tę przynętę łapie się znaczna część opinii publicznej, a Kaczyński tylko zaciera ręce. Bo moim zdaniem o to mu chodzi - dodał. Według Zandberga "będziemy teraz rozmawiać o tym, czy pan Kaczyński jest wulgarny, czy pan Kaczyński jest awanturnikiem i nagle znika w tle to, co faktycznie problematyczne dla PiS-u". - Czyli odpowiedzialność ministra Szumowskiego za rzeczy, które działy się w Ministerstwie Zdrowia - wskazywał jeden z liderów Razem.
- Zniknęła gdzieś sprawa 20 miliardów, których brakuje w Narodowym Fundusz Zdrowia - bo taki, jak się szacuje będzie ubytek, o tyle pieniędzy będzie mniej na ochronę zdrowia - zniknęła gdzieś kwestia firmy krzak i dziwacznych zamówień, kwestia maseczek (…), a wszyscy rozmawiamy o tym, że Kaczyński nazwał kogoś w brzydki sposób - dodał.
"Szumowski nie poradził sobie z tymi zarzutami"
Zdaniem Zandberga, prezes PiS "lubi taką sytuację, w której znajduje się w centrum uwagi po tego typu wypowiedziach". Poseł Lewicy zauważył, że "przez ostatnie dni sytuacja była bardzo niewygodna dla rządzących", bo toczyła się debata "o aferach, o braku pieniędzy na szpitale".
CZYTAJ TAKŻE: PiS obronił Szumowskiego, pozostaje ministrem >>>
- Zamiast rozmawiać o tym, jak minister Szumowski nie poradził sobie z tymi zarzutami, jakie pod jego adresem były stawiane, to teraz rozmawiamy, o czymś innym. Kaczyński swoim wulgarnym zachowaniem zmienił temat - dodał gość TVN24.
"Siłą Biedronia jest bezpośredni kontakt z ludźmi"
Lider partii Razem był także pytany o poparcie dla kandydata Lewicy na prezydenta Roberta Biedronia, które w ostatnich sondażach plasuje się na niskim poziomie.
Zandberg zauważył, że "teraz tak naprawdę zaczyna się kampania". - Pani marszałek (Sejmu - red) ogłosiła w końcu, pod presją między innymi Lewicy, kalendarz wyborczy. Wiemy, kiedy będą wybory, wiemy, jakie są kolejne czynności i można ruszyć z realnym działaniem - powiedział. Zaznaczył, że "nie jest tajemnicą, że siłą Biedronia jest bezpośredni kontakt z ludźmi".
- To jest człowiek, który w niesamowity sposób potrafi skracać dystans i przekonywać do swoich racji ludzi, którzy teoretycznie powinni być bardzo odlegli od niego. Przez to, co działo się w ostatnich tygodniach prowadzenie takiej kampanii po prostu było niemożliwe. Dziś ta kampania realnie się zaczyna i myślę, że ocenić ją będziemy mogli dopiero w perspektywie tygodni - powiedział gość TVN24.
Źródło: TVN24