Ja to powiem prezydentowi prosto w oczy: pan został prezydentem na skutek nieuczciwej gry wyborczej. Pana obóz robił wszystko, żeby te wybory skręcić - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" szef Platformy Obywatelskiej Borys Budka. Zapowiedział wniosek do Sądu Najwyższego o unieważnienie wyborów.
Czwartek jest ostatnim dniem na składanie protestów wyborczych przeciwko ważności wyboru prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. O protest, który zapowiadał już wcześniej sztab Rafała Trzaskowskiego, pytany był przez Konrada Piaseckiego w TVN24 przewodniczący PO Borys Budka.
- Będziemy pokazywać szereg czynników, które pokazują, że te wybory były nieuczciwe. To trzeba jasno powiedzieć. Akt głosowania może być dobrze przeprowadzony, ale cala otoczka sprawiała, że walka była nieuczciwa - uważa szef Platformy Obywatelskiej. Jak sprecyzował, chodzi o angażowanie strony Skarbu Państwa, instytucji państwowych czy telewizji publicznej.
"Ukradziono Polakom prawdziwe wybory"
Czy to oznacza, że Platforma złoży wniosek o unieważnienie wyborów? - dopytywał kilkukrotnie prowadzący.
- Moim zdaniem te wybory nie były równe, ukradziono Polakom prawdziwe wybory, przez szereg czynników. Natomiast czy miało to wpływ na wynik? Moim zdaniem tak - ocenił Budka. I dodał: - Żądamy stwierdzenia nieważności tych wyborów z uwagi na szereg czynników. Protest wyborczy jest składany właśnie dlatego, by Sąd Najwyższy stwierdził - to jest domena Sądu Najwyższego - czy to, co zrobiono, miało wpływ (na wynik wyborów - red.), czy nie. Naszym zdaniem miało. Gdyby nie miało, nie składalibyśmy tego protestu.
Przypomniał, że Platforma Obywatelska otworzyła specjalną stronę, na której wyborcy mieli zgłaszać nieprawidłowości, z którymi spotkali się podczas głosowania.
- Dostajemy tysiące informacji o nieprawidłowościach. Uruchomiliśmy specjalna stronę, bo naszym obowiązkiem jest wysłuchać ludzi, którzy widzieli nieprawidłowości - powiedział Budka.
Dodał, że pojawiły się na niej informację o "drobnych rzeczach, ale są też bardzo poważne naruszenia". - Takie, jak głosowanie za granicą, odebranie praw wyborczych dziesiątkom tysięcy ludzi - argumentował. Podał przykład Irlandii, gdzie wyborcy mieli być niedoinformowani o możliwości samodzielnego dobierania pakietów wyborczych.
Z kolei w środę w "Rozmowie Piaseckiego" Cezary Tomczyk, szef sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego, deklarował, że jego środowisko polityczne uznaje wynik wyborów, ale "Sąd Najwyższy powinien sprawdzić wszelkie wątpliwości". - Wynik wyborczy to nie tylko proste stwierdzenie, kto wygrał, ale także uszanowanie każdego głosu - powiedział Tomczyk.
"To jest naszym obowiązkiem"
Budka w czwartek w TVN24 zadawał też inne pytania: - Czy to były działania specjalne? Czy może wynikały z pandemii, z jaką mierzy się Polska?
- Nie postawię tezy, czy te działania były specjalne, czy była to nieudolność. Z pewnością była to daleko posunięta nieudolność, bo te nieprawidłowości były zgłaszane już po pierwszej turze i nic z tym nie zrobiono - opowiedział Budka.
Według szefa PO wytykanie nieprawidłowości przy wyborach jest obowiązkiem partii. - Jeżeli my nie będziemy głośno pokazywać nieprawidłowości, to następne wybory będą podwójnie skręcone. To jest naszym obowiązkiem - powiedział.
- Ja to powiem prezydentowi prosto w oczy: pan został prezydentem na skutek nieuczciwej gry wyborczej. Pana obóz robił wszystko, żeby te wybory skręcić. Najpierw próbowano je skręcić 10 maja, później próbowano zrobić nieuczciwe wybory kopertowe, a jak wam się nie udało, daliście jedną trzecią mniej limitu Trzaskowskiemu, a potem zaangażowaliście cały aparat państwowy po to, żeby pan prezydent nadal był prezydentem. To jest nieuczciwość - ocenił.
Budka zaznaczył też, że PO jest gotowa na kolejne wybory. Zapowiedział, że w piątek Rafał Trzaskowski pojawi się w Gdyni.
- Chcemy pokazać, że to dopiero początek długiej drogi do wygrania, za trzy lata albo wcześniej - mówił przewodniczący PO.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24