Ubiegający się o reelekcję prezydent USA Donald Trump przekonywał na konferencji prasowej, że dochodzi do nieprawidłowości podczas zliczania głosów. - Będzie bardzo dużo pozwów, bo nie możemy sobie pozwolić na to, by ukradziono nam wybory - zapowiedział. Kontrkandydat Trumpa Joe Biden podkreślał z kolei, że wybory są święte, a demokracja wymaga cierpliwości. Amerykańskie media nie zostawiają na twierdzeniach Trumpa suchej nitki.
- Jeśli zliczyć legalnie oddane głosy w wyborach, to łatwo wygrywam - stwierdził prezydent Donald Trump w wystąpieniu z Białego Domu - pierwszym od nocy wyborczej. W USA wciąż trwa zliczanie głosów. Według mediów bliski zwycięstwa w nich jest demokrata Joe Biden.
- Nie było żadnej niebieskiej fali (niebieski to kolor demokratów - red.), jak przewidywano, zamiast tego była czerwona fala (czerwony to kolor republikanów - red.). – podkreślił. - Naszym celem jest obrona uczciwości tych wyborów, nie pozwolimy wyciszyć głosu naszych wyborców. Będzie bardzo dużo pozwów, bo nie możemy sobie pozwolić na to, by ukradziono nam wybory – zapowiedział. Ubiegający się o reelekcję prezydent ocenił, że jest "masa niejasności". – Nie możemy tego tolerować – podkreślił. W ocenie prezydenta jego zwycięstwo "zostało skradzione". Jak zauważają amerykańskie media, nie przedstawił żadnych dowodów na rzekome fałszerstwa wyborcze.
Ze słowami prezydenta o fałszowaniu wyborów nie zgadza się większość dużych mediów w USA. Telewizja MSNBC przerwała nawet transmitowanie wystąpienia prezydenta z Białego Domu. Reuters i telewizja CNN oceniają, że prezydent nie przedstawił żadnych dowodów, twierdząc, że wybory zostały sfałszowane.
David Shepard, dziennikarz telewizyjny w NBC News i CNBC, którego telewizja przerwała konferencję prezydenta, skomentował słowa Trumpa: - Co prezydent USA ma do powiedzenia, to w większości nieprawda. Nie możemy na to pozwolić.
Agencja Associated Press ocenia, że twierdzenia Trumpa o fałszowaniu wyborów są bezpodstawne, a prezydent USA nie poparł ich żadnymi dowodami. "Władze stanowe i federalne nie informowały o przypadkach powszechnych oszustw wyborczych" - pisze AP. Zaznacza, że jest zbyt wcześnie na wskazywanie, kto zwyciężył w wyścigu o Biały Dom.
"Zachowuje się tak, jakby chciał pociągnąć ze sobą na dół cały kraj"
Wystąpienie Trumpa skomentowali dziennikarze polityczny stacji CNN.
Jake Tapper, główny korespondent stacji w Waszyngtonie, zwrócił uwagę, że Trump "nie przedstawił dowodów na domniemaną kradzież wyborczą", a także "użył niejasnych stwierdzeń o uczciwości liczenia głosów". - Dlaczego głosy przesłane pocztą w przytłaczającej większości wspierają Joe Bidena? Wszyscy znamy odpowiedź. Bo prezydent Trump mówił swoim zwolennikom, by nie głosowali korespondencyjnie - tłumaczył.
Prezenterka i główna korespondentka polityczna CNN Dana Bash także przypomniała, że prezydent Trump "od czterech, pięciu miesięcy mówił swoim zwolennikom, aby nie głosowali korespondencyjnie, bo to ułatwia fałszerstwa wyborcze". - Wiedział, że z tego sposobu ze względu na pandemię chętniej skorzystają zwolennicy partii demokratycznej i Joe Bidena - zauważyła.
Abby Phillip, korespondentka Białego Domu dla CNN, oceniła, że Donald Trump "wydaje się wierzyć, że te wybory nie skończą się dla niego dobrze". - Zachowuje się tak, jakby chciał pociągnąć ze sobą na dół cały kraj, cały system wyborczy i demokratyczny proces - stwierdziła.
Zacięta walka o wygraną
W USA wciąż trwa zliczanie głosów w wyborach prezydenckich, które odbyły się w nocy z wtorku na środę czasu polskiego. Biden ma już według telewizji CNN zapewnione 253 głosy elektorskie i jest bliski przekroczenia progu 270, co dałoby mu wyborczą wygraną. Zacięta walka o wygraną trwa w Georgii (16 głosów elektorskich) oraz Pensylwanii (20), gdzie rezultaty spływające z aglomeracji dużych miast powodują, że topnieje przewaga Trumpa.
Sztab Joe Bidena jest przekonany o rychłej wygranej swego kandydata. Republikanie oskarżają z kolei swoich politycznych rywali o wyborcze oszustwa.
- Wybory w Ameryce są święte. Naród wyraża swoją wolę. To wola wyborców, nikt inny nie wybiera prezydenta USA - powiedział we wcześniejszym przemówieniu w Wilmington w stanie Delaware Joe Biden. Zaapelował o zliczenie wszystkich głosów i nawoływał o zachowanie cierpliwości w trakcie tego procesu. - Demokracja jest czasami chaotyczna. Czasem wymaga także cierpliwości - stwierdził.
Źródło: TVN24 PAP