Komentarz Joe Bidena o "wygaszaniu przemysłu naftowego", który poczynił w czasie debaty prezydenckiej może zaszkodzić mu w wyborach - ocenił dziennik "Washington Post". Kandydat demokratów wyjaśnił później, że chodzi mu o dotacje federalne dla tej branży.
"To prawdopodobnie nie będzie miało [dla Bidena - przyp. red.] dobrego wpływu w stanach, o które toczy się walka w listopadzie, jak Teksas czy Pensylwania" - stwierdza "Washington Post", pisząc o deklaracji 78-letniego byłego wiceprezydenta. W trakcie debaty w Nashville demokrata, pytany przez swojego wyborczego rywala o to, "czy zamknie przemysł naftowy", odpowiedział, że wygasi go. Donald Trump ocenił, że to "duże oświadczenie", z czym demokrata się zgodził.
- Ponieważ przemysł naftowy mocno zanieczyszcza. Ponieważ musi być zastąpiony odnawialną energią. Zatrzymam dotacje dla przemysłu naftowego. Nie będzie federalnych dotacji - wyjaśniał swoje podejście Biden. Prezydent uznał, że oznaczać to będzie "zniszczenie przemysłu". - Będziecie o tym pamiętali w Teksasie, w Pensylwanii, Oklahomie? - mówił.
Wypowiedź Bidena odbierze mu zwycięstwo?
"Odpowiedź Bidena 'tak' na pytanie o zamknięcie przemysłu naftowego była dla niego na tyle ważna, że później próbował wyjaśnić swoje stanowisko dziennikarzom na lotnisku. Mówił, że przestanie przekazywać pieniądze przemysłowi naftowemu, zamiast go całkowicie zamykać" - relacjonuje "Washington Post".
Według gazety wypowiedź Bidena podczas debaty na temat gigantycznej w USA branży, w kampanii może wykorzystać Trump. "Problem dla Bidena polega na tym, że rywalizuje z kimś, kto jest gotów wykorzystać każdy dostrzeżony błąd, (...) i nadaje temu tyle rozgłosu, ile to możliwe, nawet mijając się z faktami" - pisze "Washington Post".
Komentarz z debaty przypomina w ocenie dziennika moment, gdy Biden zadeklarował w sierpniu: "koniec z nowym szczelinowaniem hydraulicznym (ang. fracking)". Dzięki zastosowaniu tej rewolucyjnej metody produkcja ropy naftowej w ciągu ostatniego dziesięciolecia wzrosła w Stanach Zjednoczonych więcej niż dwukrotnie.
Taka deklaracja o tej metodzie "może być popularna w prawyborach demokratów, ale nie w wyborach krajowych, gdyż szczelinowanie hydrauliczne zapewnia wiele miejsc pracy w Pensylwanii, Ohio czy Teksasie" - stwierdza "Washington Post". I dodaje, że "kampania [Bidena - przyp. red.] natychmiast wyjaśniła, że nie chce wydawać nowych zgód na publicznych terenach, co pozwoli większości branży na kontynuację prac". Sam demokrata też miesiąc później mówił w Pittsburghu, że "nie jestem za zakazem szczelinowania hydraulicznego".
"Washington Post" zauważył, że sondaż Kaiser Family Foundation z 2019 roku wykazał, że dwie trzecie Amerykanów uważa, że Trump robi za mało w kierunku ochrony klimatu. Poglądy dotyczące środowiska naturalnego reprezentowane przez Bidena podziela więc wielu obywateli USA, co może mu przyczynić się do jego końcowego sukcesu.
Zdecydują wahający się?
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych odbędą się 3 listopada. Sondaże wskazują na zwycięstwo Bidena, jednak o tym kto zasiądzie w Białym Domu zdecydują prawdopodobnie tak zwane swing states, czyli niezdecydowane politycznie regiony USA.
W tym roku zacięty bój toczył się będzie między innymi o wyżej wymienioną Pensylwanię. Stan ten w 2016 roku poparł Donalda Trumpa, przyczyniając się do jego zwycięstwa.
Pewne wahania widać także wśród wyborców z drugiego najludniejszego stanu USA Teksasu, który w znacznym stopniu utrzymuje się z przemysłu naftowego. W ostatnich latach w tym tradycyjnie republikańskim stanie widać pewne zmiany wyborczych preferencji, które coraz bardziej przechylają go w stronę Partii Demokratycznej.
Źródło: PAP, tvn24.pl