"Wybory sfałszowane. Wygramy" - ogłosił w mediach społecznościowych Donald Trump. Nie uznaje on wyników wyborów na prezydenta Stanów Zjednoczonych, które przegrał według projekcji wiodących amerykańskich mediów. W niedzielę opublikował serię tweetów, w pierwszym z nich napisał, że Joe Biden "wygrał, gdyż wybory zostały sfałszowane". W kolejnych precyzował swe stanowisko, które początkowo przez część komentatorów zostało przyjęte jako rodzaj przyznania się do porażki. Wyjaśnił, że jego zdaniem demokrata "wygrał tylko w oczach fake newsowych mediów".
Jak podaje telewizja CNN, w wyborach prezydenckich w USA demokrata Joe Biden zdobył łącznie 306 głosów elektorskich, a ubiegający się o reelekcję republikanin Donald Trump - 232 głosy. Wiodące amerykańskie media uznały Bidena za zwycięzcę walki o Biały Dom. Trump nie uznał swojej porażki, oskarża demokratów o wyborcze fałszerstwa i zapowiada sądowe batalie, choć nie przedstawia konkretnych dowodów na poparcie tych stwierdzeń.
Trump o wyborczej rywalizacji
W niedzielę Donald Trump opublikował na Twitterze serię wpisów odnoszących się do sytuacji wokół wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Najpierw napisał, że jego rywal "wygrał, gdyż wybory zostały sfałszowane". "Nie zezwolono na obserwatorów, głosy zliczała prywatna firma pod kontrolą radykalnej lewicy, Dominion (Dominion Voting System, DVS - red.), która ma złą reputację i fatalny sprzęt" - stwierdził około godziny 14 czasu polskiego. Wspomniał także o "fałszywych i milczących mediach".
"Nic nie przyznaję. Przed nami długa droga"
Po tym wpisie część komentatorów sugerowała, że może on stanowić rodzaj przyznania się do porażki. Kolejne tweety prezydenta zaprzeczyły tej tezie. Po godzinie 15 polskiego czasu Trump oznajmił: "Wybory sfałszowane. Wygramy!".
Kilka minut później wyjaśnił, że jego Biden "wygrał tylko w oczach fake newsowych mediów". "Nic nie przyznaję! Przed nami długa droga. To były sfałszowane wybory!" - dodał.
Niedzielne wpisy Trumpa, podobnie jak wiele innych dotyczących wyborów, flagowane są przez Twittera jako "kwestie sporne". Kliknięcie w taki komunikat pod tweetem, kieruje na strony szerzej opisujące wyborczy proces w USA.
Współpracownik Bidena komentuje
Wieloletni, zaufany współpracownik Joe Bidena, prawnik Rom Klain - o którym dziennik "The New York Times" napisał, że obejmie on najprawdopodobniej stanowisko szefa personelu Białego Domu - ocenił w niedzielę w NBC News, że profil Trumpa na Twitterze ani jego wpisy "nie czynią Joe Bidena prezydentem ani nieprezydentem".
- To robią Amerykanie - dodał.
Elektorzy zagłosują w grudniu
Do zliczenia pozostało już niewiele głosów i - jak zauważają amerykańskie media - nie powinny one wpłynąć na wyniki wyborów. W kilku stanach różnice w liczbie głosów uzyskanych przez Donalda Trumpa i Joe Bidena są niewielkie. Może tam dojść do przeliczenia głosów. Już wiadomo, że głosy zostaną ponownie przeliczone w Georgii. Sekretarz stanu Georgii Brad Raffensperger przekazał, że "prowadzone są śledztwa", ale nie ma "dowodów na powszechne oszustwa".
Ostatecznie wybór prezydenta USA potwierdzony powinien zostać w grudniu, kiedy elektorzy oddadzą głosy na konkretnego kandydata. Nowa prezydentura zostanie zainaugurowana 20 stycznia, w obecności prezesa Sądu Najwyższego, na schodach przed budynkiem Kapitolu w Waszyngtonie.
ZOBACZ TEKST PREMIUM: Skąd ci elektorzy i dlaczego już od dawna mogło ich nie być >>>
Kolegium Elektorów nie zbierze się razem, tylko oddzielnie w stolicach stanowych 16 grudnia. Elektorzy głosują na oddzielnych kartach na prezydenta oraz wiceprezydenta.
Źródło: PAP, tvn24.pl, Reuters