Po tym, jak w programie radiowym zakwestionował uczciwość i wyniki wyborów prezydenckich w USA, minister spraw wewnętrznych Estonii Mart Helme podał się do dymisji. Wypowiedź wicelidera skrajnie prawicowej partii EKRE spotkała się z silną krytyką premiera oraz prezydent kraju.
W niedzielę w programie radiowym ten jeden z głównych polityków i wieloletni lider Konserwatywnej Partii Ludowej Estonii (EKRE) wraz ze swoim synem Martinem – obecnym przewodniczącym partii - kwestionowali wynik wyborów prezydenckich w USA, wskazując na "korupcję" i "fałszerstwa" - podała agencja BNS.
Helme mówił o tzw. "głębokim (ukrytym) państwie", które stoi za wyborem demokraty Joe Bidena na prezydenta. Przyznał, że miał sen o "krwawej" wojnie domowej w USA i ostatecznym zwycięstwie Donalda Trumpa.
Minister krytykowany w rządzie
Kierujący centroprawicowym rządem premier Estonii Juri Ratas określił wypowiedź Helme jako "absurdalną". Prezydent Kersti Kaljulaid, która od momentu wejścia partii EKRE do rządu (w pierwszej połowie 2019 roku) pozostawała w konflikcie z Helme w związku z jego kontrowersyjnymi wypowiedziami na różne tematy i pod adresem różnych osób, uznała tą ostatnią opinię za "atak na estońską demokrację i bezpieczeństwo", w tym na najważniejszy dla kraju sojusz z USA.
Niektórzy estońscy politycy i główne media przypominają, że demokrata i prezydent-elekt Joe Biden w przeszłości miał duży wkład w przystąpienie Estonii do NATO.
"Nie powiedział niczego, co zagrażałoby bezpieczeństwu Estonii"
Helme podając się do dymisji podkreślił, że jego rezygnacja ma na celu zachowanie koalicji rządowej. Premier Ratas przekazał wieczorem dymisję ministra prezydent Kaljulaid. Podkreślił przy tym wagę i znaczenie strategicznego partnerstwa z USA, a każdy członek rządu Estonii – kontynuował – musi działać na rzecz "wzmocnienia sojuszu".
Zdaniem Helmego bezpośrednim powodem dymisji są "pomówienia i kłamstwa" w estońskich mediach. Uznał przy tym, że "nie powiedział niczego, co zagrażałoby bezpieczeństwu Estonii, ani niczego, czego nie powiedziano już w amerykańskich mediach".
Wybory prezydenckie w USA
W USA trwa liczenie głosów w czterech stanach: Arizonie, Georgii, Karolinie Północnej i na Alasce. Według przewidywań największych amerykańskich mediów, bazujących na wstępnych wynikach z pozostałych 46 stanów, Joe Biden zdobył już 279 głosów elektorskich, o dziewięć więcej niż wymagane do objęcia urzędu prezydenta USA minimum.
Donlad Trump, który uzyskał 214 głosów elektorskich, oraz zespół jego prawników kwestionują wyniki wyborów w niektórych kluczowych dla nominacji stanach.
Źródło: PAP