Po blisko 50 latach w polityce życiowa ambicja Joe Bidena o objęciu najwyższego stanowiska w USA ma szansę się spełnić - pisze BBC. Co sprawiło, że byłemu wiceprezydentowi, jak wynika z wyliczeń z 46 stanów, w tych wyborach zaufało o ponad 4 miliony Amerykanów więcej niż urzędującej głowie państwa Donaldowi Trumpowi?
W USA trwa wciąż liczenie głosów w czterech stanach: Arizonie, Georgii, Karolinie Północnej i na Alasce. Według przewidywań największych amerykańskich mediów, bazujących m.in. na wstępnych wynikach z pozostałych 46 stanów, Joe Biden zdobył już jednak 279 głosów elektorskich, o dziewięć więcej niż wymagane do objęcia urzędu prezydenta USA minimum.
Donlad Trump, który uzyskał 214 głosów elektorskich, oraz zespół jego prawników kwestionują wyniki wyborów w niektórych kluczowych dla nominacji stanach. A kampania roku 2020 i tak już przebiegała jak żadna inna. Odbywała się w czasie kryzysu pandemicznego spowodowanego koronawirusem, który w USA rozprzestrzenił się najmocniej na świecie. Towarzyszyły jej także niepokoje społeczne wywołane śmiercią czarnoskórego George'a Floyda w czasie interwencji policyjnej.
Co w takich warunkach spowodowało, że Joe Biden obejmie najwyższy urząd w USA?
Pandemia COVID-19
BBC zwraca uwagę, że prawdopodobnie najważniejszym powodem jest pandemia. W Stanach Zjednoczonych rozwinęła się jak w żadnym innym państwie na świecie. Koronawirusem zakaziło się ponad 10 milionów Amerykanów, z czego ponad 240 tysięcy zmarło. COVID-19 zmienił nie tylko życie ludzi, ale także przekierował politykę państwową na inne tory.
Wielokrotnie zwracano uwagę na postępowanie Trumpa w walce z pandemią. Prezydent od początku wydawał się bagatelizować pandemię. Według sondażu Pew Research Center, który zapytał Amerykanów o ich zaufanie do kandydatów w kwestii ewentualnego poradzenia sobie z COVID-19, Joe Biden uzyskał o 17 punktów procentowych lepszy wynik, niż urzędując prezydent.
Koronawirus przyniósł ze sobą także niespotykany od lat kryzys gospodarczy. Wytrąciło to Trumpowi z ręki jego główne kampanijne przesłanie o wzroście gospodarczym i spadku bezrobocia w kraju.
Pandemia ze wszystkimi swoimi konsekwencjami doprowadziła do spadku zaufania publicznego do Donalda Trumpa, które latem spadło do poziomu 38 procent – wynika z analiz Gallupa.
Kameralna kampania
Joe Biden to kandydat z długą historią gaf i pomyłek, które niekiedy niosły poważne konsekwencje, przyczyniając się do porażek w wyścigu o Biały Dom w 1988 roku i w 2008 roku. W 2020 roku jednak sztab Bidena postawił na kameralną kampanię, która daleka była od tempa i rozmachu wieców Donalda Trumpa. Wszystko to sprawiło – jak ocenia BBC – że kandydat Partii Demokratycznej był mniej narażony na zmęczenie, które w konsekwencji mogło doprowadzić do spektakularnych potknięć.
BBC zwraca uwagę, że sprzyjała temu sytuacja w kraju. Pandemia i niepokoje społeczne na tle rasowym skupiały uwagę mediów. Być może w innych czasach, gdy opinia społeczna bez poczucia strachu o własne zdrowie mogłaby przyglądać się uważnie kampanii, ataki Donalda Trumpa na "ospałość" Bidena przyniosłyby zamierzony rezultat – ocenia portal brytyjskiego nadawcy.
Referendum nad prezydenturą Trumpa
Amerykańskie wybory to "bitwa o duszę Ameryki" - mówił w sierpniu Joe Biden podczas wystąpienia po uzyskaniu nominacji Partii Demokratycznej. Jak dodał, to szansa, by zostawić za sobą podziały i chaos ostatnich czterech lat.
Według BBC w tej wypowiedzi ukryła się cała retoryka kampanii demokratów. W ich ocenie Donald Trump był prezydentem polaryzującym i podburzającym społeczeństwo, w momencie gdy Amerykanom zależało na spokojnej i stabilnej prezydenturze.
Zdaniem brytyjskiego nadawcy, demokraci obrócili wybór między dwoma kandydatami, w referendum na temat prezydentury Donalda Trumpa.
Pozostań w centrum
Głównymi konkurentami wewnątrzpartyjnymi Joe Bidena byli senator Bernie Sanders oraz senator Elizabeth Warren. Oboje reprezentowali lewą flankę Partii Demokratycznej.
Według BBC Biden nie uległ presji swoich wewnątrzpartyjnych rywali i pozostał w centrum. Nie podpisywał się pod lewicowymi postulatami Sandersa i Warren, którzy na sztandarach nieśli powszechne ubezpieczenia zdrowotne, bezpłatne szkolnictwo wyższe czy opodatkowanie najbogatszych Amerykanów. W konsekwencji pozwoliło mu to na odebranie Trumowi umiarkowanych wyborców republikańskich, którzy nie byli zadowoleni z kontrowersyjnej prezydentury urzędującego prezydenta.
Jednym z niewielu lewicowych postulatów, które podnosił Biden, było zapobieganie zmianom klimatu. Zdaniem BBC mógł być to jednak ukłon w stronę młodego elektoratu, dla którego jest to sprawa priorytetowa.
Więcej pieniędzy, mniej zmartwień
Fundusze na kampanię w USA pozyskuje się ze źródeł prywatnych. Kandydaci muszą skupić część aktywności na pozyskaniu źródeł dochodu, czy to od indywidualnych zwolenników, czy gigantów gospodarczych. Na początku kampanii dysproporcja między Bidenem i Trumem była wielka. Skarbonka demokraty świeciła pustkami, podczas gdy urzędujący prezydent miał na swoim kampanijnym koncie blisko miliard dolarów.
BBC zwraca uwagę, że tendencja ta zaczęła odwracać się w kwietniu, kiedy to zdecydowanie wzrosły szanse Bidena na uzyskanie nominacji Partii Demokratycznej. Na początku października były wiceprezydent miał już o 144 miliony dolarów więcej niż Donald Trump.
W dobie koronawirusa, gdy ludzie nie gromadzili się tłumnie na wiecach, pieniądze na reklamę telewizyjną i internetową były istotne jak nigdy wcześniej. To właśnie przewaga finansowa pozwoliła demokratom na zalanie stacji telewizyjnych i sieci reklamami swojego kandydata.
Źródło: BBC