Jest potencjał mobilizacyjny, ludzie naprawdę chcą przyjechać do Warszawy po to, żeby wyrazić swój sprzeciw - mówiła o zaplanowanym na niedzielę Marszu Miliona Serc w programie "Rozmowa Piaseckiego: czas decyzji" w TVN24 dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene, politolog i socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Stwierdziła, że dla Koalicji Obywatelskiej to będzie szansa na mobilizację własnego elektoratu, bo to ugrupowanie wciąż ma "wysoki sufit" możliwego do uzyskania poparcia.
W niedzielę 1 października ulicami Warszawy przejdzie Marsz Miliona Serc, zwołany przez lidera Koalicji Obywatelskiej Donalda Tuska. Organizatorzy liczą, że zgromadzą w stolicy milion osób.
Dr hab. Mieńkowska-Norkiene o Marszu Miliona Serc: widać potencjał mobilizacyjny
O politycznym znaczeniu tego marszu na kilkanaście dni przed wyborami mówiła w programie "Rozmowa Piaseckiego: czas decyzji" w TVN24 doktor habilitowana Renata Mieńkowska-Norkiene, politolog i socjolog z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.
Ekspertka mówiła, że planowany marsz "ma potencjał", ponieważ będzie na dwa tygodnie przed wyborami i "jeszcze gdzieś tam może dowieźć pewien poziom emocji". - Koalicja Obywatelska wiąże z nim duże nadzieje, że to jest taka chwila, w której wyborcy się zmobilizują, dostrzegą swoją siłę, swój potencjał, ale też dostaną takiego wiatru w żagle, który sprawi, że będą zmobilizowani - wyliczała.
- Rzeczywiście jest tak, że jest potencjał mobilizacyjny, że ludzie naprawdę chcą przyjechać do Warszawy po to, żeby wyrazić swój sprzeciw. To niestety znowu jest kampania trochę negatywna. To jest kampania, w której poziom emocji, ale też tych negatywnych emocji, jest rzeczywiście bardzo duży - przyznała.
- Więc to, co ten marsz może zrobić pozytywnego, to oprócz tego, że oczywiście będzie się mówiło o marszu, co jest dla Koalicji Obywatelskiej w szczególności bardzo istotne, żeby się jak najmniej mówiło o innych rzeczach, (....), to oczywiście będzie mobilizacja własnego elektoratu, bo tam też jest dosyć wysoki sufit (wyborców, którzy mogą na nich zagłosować - red.) - mówiła dalej Renata Mieńkowska-Norkiene.
- Przy czym do tego sufitu jeszcze w Platformie trochę brakuje. Na przykład PiS ma 36-37 procent (poparcia, a jej) sufit to jest 39 procent. PiS musi podgrzewać negatywne emocje, żeby mobilizować swój elektorat. Natomiast Platforma Obywatelska, Koalicja Obywatelska, ma wciąż jednak te 5-6 punktów procentowych, do których może doskoczyć i tam się naprawdę musi zmobilizować - stwierdziła ekspertka.
Dr hab. Mieńkowska-Norkiene: Trzecia Droga popełnia błąd, że nie idzie w marszu
Rozmówczyni Konrada Piaseckiego mówiła także o nastawieniu innych ugrupowań opozycyjnych do niedzielnego marszu. Lewica zapowiedziała, że się na nim pojawi, natomiast liderzy Trzeciej Drogi tłumaczyli, że będą w tym dniu na spotkaniach wyborczych w innych częściach kraju, a na marszu pojawią się jej warszawscy kandydaci.
- Moim zdaniem Trzecia Droga popełnia jednak błąd, że nie idzie - stwierdziła, dodając, że temu ugrupowaniu wyszło z ich wewnętrznych sondaży, że udział w tym marszu im się politycznie nie opłaca. Jej zdaniem jednak Trzecia Droga "musi naprawdę bardzo uważać". Według ekspertki przedstawiciele tego ugrupowania zyskaliby, idąc wspólnie w marszu. - Bo wtedy ich potencjalni wyborcy pomyśleliby: dobra, mają szansę na stworzenie rządu, głosujemy na nich, bo mogą to zrobić, bo nie będzie "fochów" - dodała.
Mówiła, że rozumie, że pozostałe ugrupowania opozycyjne akcentują swoją tożsamość, ale "jeśli oni chcą pokazać, że rzeczywiście kiedy dojdą do władzy, będą mieli na cokolwiek jakikolwiek wpływ, to muszą dzisiaj pokazać, że oni umieją współpracować z Koalicją Obywatelską".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24