Politycy opozycji kontynuują kampanię wyborczą. Szymon Hołownia (Polska 2050) przekazał, że jego ugrupowanie złożyło wniosek do PKW w sprawie kilku kwestii dotyczących najbliższych wyborów, a kandydaci KO apelowali, aby rządzący utworzyli jak najwięcej obwodowych komisji wyborczych i "nie bali się Polek i Polaków za granicą". Michał Kołodziejczak (AgroUnia, kandydat KO) przekonywał, że sytuacja rolników "jest tragiczna", zaś Lewica zapowiedziała "wielki publiczny program mieszkaniowy".
Liderzy opozycyjnych partii politycznych i kandydaci w wyborach parlamentarnych kontynuowali w czwartek kampanijne konferencje.
Wniosek do PKW
Szymon Hołownia na konferencji prasowej w Białymstoku poinformował o złożeniu do Państwowej Komisji Wyborczej wniosku o wydanie wykładni w sprawie referendum. - Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej został przez nas poproszony o wydanie wykładni, która wskaże, że kandydaci w wyborach parlamentarnych nie powinni brać udziału w kampanii referendalnej, żeby nikt nie miał żadnej wątpliwości, jeżeli chodzi o to, z jakiego budżetu kampania referendalna jest finansowana, albo kampania parlamentarna jest finansowana - powiedział lider Polski 2050.
Dodał, że te dwie sfery nie powinny się przenikać. - Jeżeli będą się przenikać, to będziemy mieli do czynienia z nielegalnym finansowaniem kampanii parlamentarnej. Będą niektóre partie, domyślamy się które, robiły sobie kampanię parlamentarną na sterydach z pieniędzy z kampanii referendalnej - mówił Hołownia.
- Drugi punkt to zwrócenie się do przewodniczącego PKW o to, aby w komisjach wyborczych rozdzielić spisy wyborców pobierających karty w wyborach do parlamentu i do referendum. Spis może być ten sam. Chodzi o to, żeby kwitować jedne karty i drugie karty osobnym podpisem, żeby nie robić scen w lokalu referendalnym, które mogłyby zaburzyć też tajność wyborów - wyjaśnił.
- Ja nie chcę wziąć karty do referendum, bo uważam, że mam do tego też obywatelskie prawo, ale złamaniem tajności mojego wyboru będzie to, jeżeli będę z tego robił wydarzenie w lokalu, każdy będzie mógł się temu przyglądać. Ja mogę tego chcieć, bo ja się tego nie boję i nie wstydzę, ale mogą być ludzie, którzy mają z tym problem, a wybory w Polsce są tajne - zaznaczył lider Polski 2050.
Mówił również, że jeżeli dodajemy do wyborów parlamentarnych referendum, to trzeba zwiększyć czas na liczenie głosów w kampanii parlamentarnej, w kampanii referendalnej z 24 godzin do 48 godzin. - O to też zaapelowaliśmy do prezesa Państwowej Komisji Wyborczej - przekazał.
Zwiększenie liczby komisji wyborczych za granicą
Politycy KO apelowali tymczasem o zwiększenie liczby komisji wyborczych za granicą. Poseł KO Robert Tyszkiewicz odnotował na konferencji prasowej w Sejmie, że MSZ nie opublikowało jeszcze listy obwodowych komisji wyborczych poza granicami Polski. Poinformował, że jako przewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, zwrócił się do środowisk polonijnych z prośbą o przedstawienie propozycji lokalizacji nowych komisji wyborczych. - Wszyscy mamy świadomość, że brak możliwości głosowania korespondencyjnego, krótki 24-godzinny termin na policzenie głosów powoduje, że jedyną szansą, aby wybory zostały przeprowadzone skutecznie i bezpiecznie, jest radykalne zwiększenie liczby komisji wyborczych - wskazał Tyszkiewicz.
Zaprezentował też listę 112 nowych komisji wyborczych sporządzoną przez środowiska polonijne, które powinny zostać powołane, aby te wybory skutecznie przeprowadzić. Tyszkiewicz zapowiedział, że lista zostanie w czwartek przekazana do MSZ.
Także wiceprzewodnicząca Rady m.st. Warszawy Magdalena Roguska, startująca do Sejmu z list KO, zaapelowała do rządzących, by utworzyli jak najwięcej obwodowych komisji wyborczych i "nie bali się Polek i Polaków za granicą".
Kandydat KO do Senatu w ramach paktu senackiego, były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zwrócił uwagę, że przy dużym zainteresowaniu wyborców, komisja obwodowa może nie zdążyć policzyć głosów w ciągu 24-godzin. - Jak nie zdąży, to wszystkie głosy uznaje się za niebyłe, czyli cały wysiłek obywateli, czekanie na możliwość oddania głosu okaże się, że nie miało w ogóle sensu - powiedział Bodnar.
- Apelujemy o dwie kwestie: zwiększenie liczby komisji wyborczych za granicą zgodnie z listą przedstawioną przez środowiska polonijne i po drugie, do Państwowej Komisji Wyborczej, aby wydała jednoznaczną interpretacją przepisów, które głosy należy najpierw liczyć - czy równolegle, czy głosy referendalne mogą poczekać, po tym jak zostaną zliczone głosy parlamentarne - przekazał.
Kołodziejczak: nie ma po co wychodzić w pole w następnym sezonie
Lier AgroUnii i kandydat KO w wyborach Michał Kołodziejczak odwiedził Rogajny (woj. warmińsko-mazurskie), gdzie zwracał uwagę na problemy rolników. - Sytuacja jest tragiczna. Dzisiaj rolnicy nie mogą sprzedać swojej pszenicy, którą zebrali całkiem niedawno z pól - podkreślał. Jak mówił, "wiele osób myślałoby, że to przełoży się też na cenę chleba", ale "jest całkiem inaczej". - Chleb ciągle drożeje, a w porównaniu do tamtego roku chleb podrożał średnio o 25 procent ceny. Więc jak widać tania żywność u rolnika wcale nie przekłada się na to, że w sklepie jest tanio - powiedział. Kołodziejczak wyjaśniał, że produkcja chleba wiąże się z bardzo dużymi kosztami energii i pracy, "które powodują, że jest drożej".
Lider AgroUnii mówił też, że cena pszenicy to około 800 do maksymalnie 900 złotych za tonę, a pszenicy paszowej poniżej 800 złotych za tonę. - To jest skandal. Dzisiaj dla rolników to oznacza nieopłacalność, niepewność. Tak naprawdę nie ma po co wychodzić w pole w następnym sezonie. Nie ma po co. Jest to niestety następstwem braku konsekwencji naszego rządu. Nie przewidzieli naszych problemów, nie przewidzieli problemów rolniczych, nie zareagowali - ocenił.
Według niego "rozwiązywanie problemów tylko i wyłącznie poprzez dopłaty, to jest tak naprawdę gaszenie pożaru poprzez dolewanie benzyny".
Zandberg: Lewica idzie w tych wyborach po zmianę
Współprzewodniczący partii Razem Adrian Zandberg na konferencji prasowej Lewicy pod hasłem "Lewica gotowa do walki o Warszawę" podkreślał, że "w tych wyborach stawką jest zmiana". - Lewica idzie w tych wyborach po zmianę, po zmianę prawdziwą, a nie udawaną. Trzeba pożegnać Prawo i Sprawiedliwość. Już czas skończyć z tymi rządami - mówił.
Dodał także, że jest potrzeba, żeby "Polska po tych wyborach poszła zdecydowanie do przodu". - Żeby Polska stała się nowoczesnym, europejskim państwem dobrobytu. Żeby nie powtarzać błędów przeszłości, które doprowadziły do rządów PiS-u - powiedział.
- Wystawiamy silną Lewicę tu w Warszawie i w całej Polsce, dlatego że wiemy bardzo dobrze, że wynik tych wyborów będzie zależeć od wyniku dwóch komitetów. Z jednej strony Lewicy właśnie, z drugiej strony Konfederacji. Jeżeli Lewicy uda się zdobyć dobry wynik w tych wyborach, jeżeli w przyszłym parlamencie będziemy mieli silną reprezentację polityczek i polityków Lewicy, to Polska pójdzie do przodu, ku Europie. Polska stanie się krajem, w którym szanowane są prawa człowieka, w którym respektowane są prawa kobiet. Polska będzie krajem sprawiedliwym społecznie, krajem, w którym nikogo nie zostawia się za burtą - mówił Zandberg.
- Ale jeśli lepszy wynik zdobędzie Konfederacja, to jest realne niebezpieczeństwo, że Polska odwróci się od Europy, że Polska będzie krajem społecznego darwinizmu, w którym ci, którzy są słabsi, ci, którzy nie podobają się prawicowej władzy, będą dyskryminowani - dodał. Dlatego, mówił, "zdecydowaliśmy się na to, żeby tu w Warszawie, w okręgu 19, wystawić bardzo silną listę". Wskazywał, że "każdy głos tu w Warszawie i w całej Polsce, każdy głos na Lewicę, jest głosem na prawdziwą zmianę".
Program mieszkaniowy Lewicy
Mówił też o tym, jak jego formacja wyobraża sobie tę lepszą przyszłość po wyborach. Wskazał między innymi na "wielki publiczny program mieszkaniowy". - Dziś w dużych miastach młodzi ludzie, którzy ciężko pracują, muszą oddawać 70-80 procent tego, co zarobią, żeby zapłacić za dach nad głową. To jest absurdalne. To jest antyrozwojowe. To uderza w całe młode pokolenie - mówił.
Dodał, że "Lewica jest gwarancją przeznaczenia 1 procenta PKB na duży program mieszkaniowy, na zbudowanie 300 tysięcy mieszkań czynszowych w ciągu najbliższej kadencji".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24