Trzeba absolutnie zatamować proces degradacji polskich szpitali - mówił w Lesku Donald Tusk. Szef PO zwrócił uwagę na problemy tamtejszego oddziału ginekologiczno-położniczego. - Wszędzie, gdzie odwiedzam szpitale, nie tylko powiatowe, to prawie wszędzie jest ten problem i czasami w skali jeszcze większej. Więc widać wyraźnie, że system jest chory - ocenił.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk spotkał się w czwartek z mieszkańcami Leska na Podkarpaciu. - Zbliża się czas, kiedy być może nastąpi zmiana i ludzie chcą wiedzieć, jakie będą konsekwencje tej zmiany politycznej - zauważył.
- Zaprotestuje gorąco przeciwko stwierdzeniu, że Podkarpacie, Bieszczady, wasz powiat, wasze miasto, to nie są nasze bastiony. Dlaczego? Ja w ogóle bardzo bym chciał, żeby rozmawiać o sprawach, czy to jest kwestia szpitala, czy obwodnicy, czy jakakolwiek inna sprawa, która dotyczy życia każdego człowieka, żeby zacząć myśleć o polityce i o relacjach władza-obywatele, relacjach pomiędzy różnymi środowiskami, nie w kategorii wojny, że to są jakieś bastiony, fronty, że ktoś kogoś musi zaatakować, zniszczyć - zaznaczył Tusk.
Tłumaczył, że przyjechał do Leska "przyjmując punkt widzenia, wydaje się bardzo ważny, mieszkańców Podkarpacia, a szczególnie tej bieszczadzkiej części, że jedyna sensowna polityka to taka, która nie myśli w kategoriach wykluczania czy ograniczania praw komukolwiek tylko dlatego, że jest albo w mniejszości, albo że teren jest rzadziej zaludniony, albo że bardzo jest daleko od stolicy, albo dlatego, że głosował kiedyś na jakąś inną partię".
- Gdybyśmy tak myśleli, to żadna zmiana nigdy nie byłaby możliwa - zastrzegł.
Tusk o "trochę ryzykownym, może zaskakującym, pomyśle"
W trakcie spotkania Tusk mówił o problemach szpitala w Lesku, a konkretnie oddziału ginekologiczno-położniczego.
- Kiedy zaprezentowałem w Tarnowie 100 konkretów na 100 dni, to tam znalazł się punkt. Z tym pomysłem zgłosiła się do mnie grupa profesorów zajmujących się zawodowo zarówno szpitalami, jak i organizacją ochrony zdrowia. Byli wśród nich także menedżerowie ochrony zdrowia. Dyskutując, wypracowaliśmy, rzeczywiście trochę ryzykowny, może zaskakujący, pomysł o tym, aby znieść limity, jeśli chodzi o leczenie szpitalne - powiedział.
- Z racji swojego doświadczenia, też rządowego, pierwsze pytanie, jakie zadałem ekspertom, to jakiego wzrostu kosztów spodziewają się, szczególnie w pierwszym okresie - dodał. - Dla mnie jest bardzo ważne, żeby uzyskać precyzyjną informację, która powinna umożliwić zbudowanie o wiele bardziej rozsądnego, ale też bardziej proludzkiego algorytmu i sposobu dzielenia pieniędzy przez NFZ - tłumaczył lider PO.
Tusk mówił dalej, iż opinia ekspertów, z którymi rozmawiał, jest taka, że "z całą pewnością w wielu miejscach zniesienie limitu pozwoli na zwiększenie podaży, czyli więcej ludzi będzie mogło się w danym szpitalu leczyć".
- Byłbym bardzo nie fair, gdybym powiedział wam, że wiem, jaka będzie konsekwencja zniesienia limitu, wyceny procedur i budowy nowego algorytmu uzależnionego nie tylko od ilości mieszkańców, ale także uwzględniającego charakterystykę, na przykład terenu, i potrzebę eliminacji różnego typu wykluczeń - przyznał. Zaznaczył, że na tę kwestię musi być przeznaczane "po prostu więcej pieniędzy".
"System jest chory"
Tusk przypomniał, że w jego przekonaniu państwo nie może zrobić wszystkiego. - Ale jeśli od czegoś mamy państwo, to od tego, żeby wyrównywać szanse i możliwości tych ludzi, tych regionów, tej przestrzeni, którzy są obiektywnie w gorszej sytuacji nie z lenistwa, czy nie z własnej winy - powiedział.
- Będziemy potrzebowali elastycznego i zmiennego algorytmu, tak żeby więcej środków trafiało tam, gdzie jest obiektywnie trudniej i gdzie łatwiej można wpaść w wykluczenie. Więc czy to w konsekwencji będzie oznaczało definitywne rozwiązanie problemu szpitala w Lesku? Tego nie wiem. Ale z całą pewnością to jest droga dojścia do pewnej, dużo nowocześniejszej, elastyczniejszej strategii, która będzie miała na uwadze realne dobro pacjenta. Nie może być bezduszna, tak jak jest w tej chwili, nie może być też podana naciskom, czasami wręcz korupcyjnym albo znajomościowym - podkreślił.
Zapowiedział przy tym, że "w tę stronę będą szły starania" jego ugrupowania. - Wszędzie w Polsce, gdzie jeżdżę, gdzie odwiedzam szpitale i nie tylko szpitale powiatowe, to prawie wszędzie jest ten problem i czasami w skali jeszcze większej, więc widać wyraźnie, że system jest chory - wspomniał.
W kontekście pracy szpitali Tusk mówił także o inflacji. - Jest bardzo dużo szpitali, które dają mi informację, że mają dokładnie tyle samo pieniędzy, ile rok czy dwa lata temu. I nikt jakoś nie chce pamiętać o tym, że w szpitalu też jest prąd i że ludzie, którzy pracują w szpitalach, to nie są ci, którzy żądają nieustannie jakichś nowych rzek pieniędzy, ale ich też dotyka inflacja - zwrócił uwagę.
- Trzeba absolutnie zatamować proces degradacji polskich szpitali - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24