Jarosław Kaczyński, który zawsze opowiadał o układzie, że on gdzieś tam jest, sam ten układ pięknie stworzył - stwierdził w "Rozmowie Piaseckiego: czas decyzji" socjolog, profesor Grzegorz Makowski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i Fundacji im. Stefana Batorego. Komentował w ten sposób mechanizm finansowania kampanii partii rządzącej przez ludzi z państwowych spółek, który ukazany został w reportażu "Czarno na białym".
W reportażu Dariusza Kubika z "Czarno na białym" i Grzegorza Łakomskiego z tvn24.pl "Do spółki z PiS. Dla dobra partii" dwaj byli szefowie spółek Skarbu Państwa, a przy tym wieloletni działacze PiS, mówią wprost: - Gdybyśmy nie byli w PiS, nie dostalibyśmy tych stanowisk.
Pod nazwiskiem, z konkretami i pierwszy raz publicznie tłumaczą, jak działa ten mechanizm, jak partia daje awanse, za które trzeba się jej odwdzięczać, czyli zatrudniać w spółkach kogo trzeba i wpłacać na kampanię. Zgodnie z prawem finansowanie kampanii musi być dobrowolne i bezgotówkowe.
O finansowaniu kampanii wyborczej rządzących przez ludzi związanych ze spółkami Skarbu Państwa mówił w programie "Rozmowa Piaseckiego: czas decyzji" w TVN24 socjolog, profesor Grzegorz Makowski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i Fundacji im. Stefana Batorego. Pytany, czy jego zdaniem polska rzeczywistość polityczna zawsze tak wyglądała, odparł: - Mam wrażenie, że z takim natężeniem nie mieliśmy do tej pory do czynienia.
- Trzeba powiedzieć, że to zawsze było - przyznał. Dodał jednak, że "to, co odróżnia" tę sytuację od wcześniejszych, to to, że "zaangażowanie przedsiębiorstw państwowych" w kampanię "może być mierzone nie tylko kwotami, ale też sposobami, w jakich to się dzieje". - Na przykład wykorzystanie fundacji korporacyjnych, które są tworzone przez te przedsiębiorstwa, to jest pewne novum - wyjaśniał.
"Jarosław Kaczyński, który zawsze opowiadał o układzie, sam ten układ pięknie stworzył"
Ekspert wyjaśniał, że podmioty te "ładnie tłumaczą", że ich działanie "jest zbieżne z celami statutowymi". - One pewnie w tych celach mają zapisane jakieś takie ogólne rzeczy, jak na przykład dbałość albo działanie na rzecz bezpieczeństwa narodowego. W statutach są bardzo ogólne rzeczy zazwyczaj wpisane, więc kiedy dochodzi do pytań dziennikarzy czy innych zainteresowanych, dlaczego one to robią, to zawsze dobra odpowiedź się znajdzie - kontynuował.
- Ale oczywiście z rzeczywistością nie ma to nic wspólnego, bo jednak chodzi o grę polityczną i o wspieranie obozu, który kontroluje firmy, a firmy kontrolują fundacje - wyjaśniał.
Według socjologa "Jarosław Kaczyński, który zawsze opowiadał o układzie, że on gdzieś tam jest, to sam ten układ pięknie stworzył". - Bo tego rodzaju instrukcji, co pokazały materiały TVN-u już chyba w zeszłym roku nawet, jak to robić, pokazujących, jak to powinno być zorganizowane, to tego jednak nie było - przyznał.
- Oczywiście menedżerowie, członkowie rad, organów zarządczych tych firm to robili. Natomiast takiego systemu, takiego układu nie było. A trzeba zaznaczyć, że to w dużym stopniu jest legalne - dodał.
Socjolog: na poziomie moralnym ocena jest jednoznaczna
Gość TVN24 podkreślił jednak, że "na poziomie etycznym czy moralnym dla mnie ocena jest jednoznaczna". - Jeżeli przyjmujemy zasadę taką, że partia to nie państwo i że państwo to jest coś większego niż partia, nawet ta rządząca, (...) to powinniśmy oczekiwać, że zasoby tego państwa będą służyć temu państwu, a nie partii - stwierdził. - A jeżeli to wygląda w taki sposób, jaki wygląda, to z punktu widzenia etycznego, moralnego mamy zdecydowanie (do czynienia - przyp. red.) ze złamaniem takiej podstawowej zasady i to zasługuje na negatywną ocenę - komentował.
- Jeśli chodzi o prawo, to jest sprawa bardzo trudna, bo tak faktycznie tu jest kwestia dobrowolności. Więc żeby rozpocząć jakąś sprawę prawną w związku z tym, oskarżyć kogoś i pociągnąć do odpowiedzialności, to trzeba by udowodnić, że taka osoba, która robi te wpłaty, robi to pod przymusem - wyjaśniał Makowski.
Zwrócił uwagę, że "w tym ostatnim materiale 'Czarno na białym' było pokazane, że ta presja jest", bo - przypominał - jeden z bohaterów twierdził, że "czuł, że jest oczekiwanie wobec niego od tego kolektywu partyjnego, żeby więcej zapłacił". - Tylko że to jest jeszcze za mało, żeby kogokolwiek pociągnąć do odpowiedzialności prawnej - podkreślił Makowski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24