To nie jest żadna debata, to są orędzia prowadzących promujących politykę obecnego rządu i krytykujących poprzedni rząd, przerywane przez 60-sekundowe oświadczenia polityków - stwierdził redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk, odnosząc się do sposobu prowadzenia debaty w telewizji rządowej i treści zadawanych pytań. "Te pytania ośmieszają TVP. To telewizja publiczna jest największym przegranym tej debaty" - ocenił dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak. "Pytania wprost są wzięte z playbooka narracyjnego Prawa i Sprawiedliwości" - napisał z kolei Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej".
W poniedziałek wieczorem w telewizji rządowej odbyła się debata wyborcza. Wielu obserwatorów, a także samych polityków zwraca uwagę na długość pytań, które padły. Odczytywanie niektórych z nich przekroczyło minutę, czyli zajmowało więcej czasu, niż miał na odpowiedź każdy z uczestników.
W treści niemal każdego z pytań zderzone zostały dwie wizje funkcjonowania państwa - opozycji oraz obecnie rządzącej partii. W tych pytaniach pojawiały się często takie określenia jak "dwie koncepcje". Dodatkowo każde z pytań padło w sumie dwa razy - na początku każdej rundy pytań, a następnie ponownie odczytywano je w połowie tejże rundy, czyli po wypowiedzi przedstawicieli trzech komitetów wyborczych.
"Orędzia prowadzących promujących politykę obecnego rządu"
Sposób prowadzenia debaty, jak również treść zadawanych pytań skomentowali w mediach społecznościowych dziennikarze.
Jak pisał redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk, "to nie jest żadna debata, to są orędzia prowadzących promujących politykę obecnego rządu i krytykujących poprzedni rząd, przerywane przez 60-sekundowe oświadczenia polityków".
"Czy te 'pytania' nie powinny mieć oznaczenia komitetu wyborczego PiS?" - napisał reporter TVN24 Radomir Wit.
Dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak stwierdził, że "te pytania ośmieszają TVP". "To telewizja publiczna jest największym przegranym tej debaty" - podkreślił.
"Pytania wprost są wzięte z playbooka narracyjnego Prawa i Sprawiedliwości"
Wicenaczelny OKO.press Michał Danielewski stwierdził, że "ciekawy kandydat ten Rachoń". "Z której partii startuje i dlaczego ma więcej czasu niż inni?" - dopytywał.
"TVP nie musiał dawać wcześniej pytań PiS. Bo pytania wprost są wzięte z playbooka narracyjnego Prawa i Sprawiedliwości" - ocenił z kolei Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej".
"TVP Korea. Do zaorania" - skomentował krótko prezenter Onetu Kamil Dziubka.
Korespondent RMF FM w Stanach Zjednoczonych Paweł Żuchowski napisał, że "pytania są tak naprawdę ukrytym przekazem PIS, który pojawiał się w ostatnich miesiącach". "Nie ma wątpliwości, że ta debata to karykatura debaty" - dodał.
Prowadzący skomentował wypowiedź Tuska. "Poważne naruszenie zasad"
W kolejnym wpisie dziennikarz odniósł się też do zachowania Michała Rachonia po ostatniej odpowiedzi Donalda Tuska.
Lider PO zaproponował jeszcze jedną debatę - w piątek, tuż przed ciszą wyborczą. Stwierdził, że jeżeli chcą, to Morawiecki i Kaczyński "mogą być we dwóch". Dodał, że nie musiałaby ona być prowadzona "przez działacza PiS-u".
To zdanie skomentował Rachoń, który powiedział, iż "jemu się wydaje, że ta zadziorność byłaby na miejscu względem przywódców państw silniejszych od Polski, a nie względem dziennikarzy".
"To jest poważne naruszenie zasad, które nie powinno mieć miejsca" - oświadczył Żuchowski.
Do tej samej kwestii odniósł się też dziennikarz Wirtualnej Polski Rafał Mrowicki. "Co to jest za bezczelność" - ocenił.
Źródło: tvn24.pl