Bezpartyjni Samorządowcy wystartują w wyborach parlamentarnych w 2023 roku jako komitet ogólnopolski. Ugrupowanie jest zrzeszone wokół samorządowców z Dolnego Śląska, którzy lokalnie współrządzą tam z PiS. Sami samorządowcy twierdzą, że sukces Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich w 2015 roku dał im "podstawy do budowania struktur w całym kraju", a teraz chcą dać Polakom "nadzieję na normalną Polskę". Działacze opozycji zwracają przy tym uwagę, że w różnych okręgach wyborczych, na przykład na Pomorzu Zachodnim, jest "cała lista spadochroniarzy" tego ugrupowania - właśnie z Dolnego Śląska. Kim są Bezpartyjni Samorządowcy?
Bezpartyjni Samorządowcy w nadchodzących wyborach parlamentarnych będą - obok "wielkiej piątki", czyli PiS-u, Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi, Lewicy i Konfederacji - kolejnym komitetem ogólnopolskim. Ogłosili to na konferencji prasowej 6 września w Karpaczu.
Jak piszą na swojej stronie internetowej, są "ruchem społecznym, który powstał przed wyborami samorządowymi w 2014 roku". Sprzeciwili się wówczas sojuszowi ówczesnego prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza z Platormą Obywatelską.
Sukces Kukiza dał "podstawy do budowania struktur w całym kraju"
Na swojej stronie internetowej przypominają także współpracę z Pawłem Kukizem. "Jednym z wojewódzkich radnych z ramienia Bezpartyjnych Samorządowców został Paweł Kukiz, który w 2015 roku wystartował w wyborach na prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Dzięki zaangażowaniu wielu środowisk i wsparciu osób z całego kraju osiągnął znakomity wynik – ponad 20 proc. głosów. Sukces radnego Bezpartyjnych dał nam podstawy do budowania struktur w całym kraju" - czytamy.
"W 2018 roku Bezpartyjni Samorządowcy, wzmocnieni współpracą z Dolnośląskim Ruchem Samorządowym, któremu przewodniczył marszałek Cezary Przybylski, wystartowali w wyborach samorządowych jako komitet ogólnopolski. Pod wspólnym szyldem zgromadziliśmy samorządowców z różnych regionów kraju, m.in. dolnośląskich Bezpartyjnych Samorządowców, Mazowiecką Wspólnotę Samorządową, Bezpartyjnych Pomorze Zachodnie i Lepsze Lubuskie" - opisują swoją historię.
Piszą także, że w wyniku wyborów samorządowych w 2018 roku Bezpartyjni Samorządowcy "stali się czwartą siłą w Polsce". "Chociaż nie udało nam się wystawić list we wszystkich okręgach, uzyskaliśmy wynik 5,3% w skali kraju. Wprowadziliśmy do wojewódzkich sejmików 15 radnych" - przypominają.
Koalicja z PiS na Dolnym Śląsku, w tle "afera mailowa"
To właśnie po wyborach w 2018 roku Bezpartyjni Samorządowcy zawarli na Dolnym Śląsku lokalną koalicję z PiS. "Gazeta Wyborcza", powołując się na maile, które wyciekły z prywatnej skrzynki ministra Michała Dworczyka, ówczesnego szefa KPRM, opisuje kulisy tamtych negocjacji. Przywołuje treść maila Dworczyka z listopada 2018 roku, kiedy ważyły się losy koalicji, do premiera Mateusza Morawieckiego: "W poniedziałek będzie pierwszy draft umowy koalicyjnej. Wyślę Ci od razu. Dziś po kolejnych rozmowach pakiet dolnośląski stał się bardziej opasły, ale przynajmniej są konkrety. Raczyński i Przybylski chcieliby porozmawiać z Tobą we wtorek po radzie ministrów".
Sprawę negocjacji dotyczących koalicji na Dolnym Śląsku opisywaliśmy także w tvn24.pl.
"Udało się przekonać tysiące ludzi"
Marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski, jeden z liderów Bezpartyjnych Samorządowców, poinformował 6 września na konferencji prasowej w Karpaczu, że wystawią listy w wyborach do Sejmu we wszystkich 41 okręgach.
- Wystawimy też kandydatów na senatorów. Chcemy dać Polakom nadzieję na normalną Polskę, Polskę, w której można żyć spokojnie, można współpracować i tworzyć piękne rzeczy - powiedział Przybylski.
Prezydent Lubina i jeden z założycieli Bezpartyjnych Samorządowców Robert Raczyński mówił, że "udało się przekonać tysiące ludzi do uczestnictwa w ruchu Bezpartyjnych Samorządowców". - Owocem tych rozmów, które trwały przez ostatnich kilka lat, jest zebranie ponad 300 tysięcy podpisów. Polacy chcą byśmy byli obecni w polityce - mówił Raczyński. Dodał, że Bezpartyjni Samorządowcy startują w wyborach po to, aby "zmieniać to, co jest proste, a nikt nie chce tego zrobić".
"Przeprowadziliśmy tysiące - tak, tysiące rozmów, przekonując tysiące osób do uczestnictwa w ruchu Bezpartyjni Samorządowcy. Owocem tych rozmów jest zebranie ponad 350 tysięcy podpisów" - napisał w mediach społecznościowych Raczyński.
Wśród postulatów wyborczych BS są między innymi "bezpłatne, zdrowe posiłki dla dzieci w szkołach", wprowadzenie "zerowego PIT dla wszystkich obywateli", bezpłatna komunikacja miejska i regionalna czy wzrost nakładów na psychiatrię dziecięcą.
"Desant urzędników z Dolnego Śląska niemal po całej Polsce"
Jednymi z liderów Bezpartyjnych Samorządówców są wspomniani już wcześniej Robert Raczyński i Cezary Przybylski, czyli samorządowcy związani z Dolnym Śląskiem. To właśnie ten region Polski uznawany jest za polityczny matecznik organizacji.
Ma to też swoje odwzorowanie w kandydatach, którzy znaleźli się na listach wyborczych w różnych okręgach. "Gazeta Wyborcza", która przeanalizowała rozmieszczenie kandydatów BS na wyborczej mapie Polski, napisała, że "partia Bezpartyjnych zrobiła desant urzędników z Dolnego Śląska niemal po całej Polsce, upychając jako kandydatów prezesów, radnych, dyrektorów i rodziny polityków".
Ten "desant" opisuje na konkretnych przykładach - i tak na przykład w okręgu nr 9 w Łodzi na 19 kandydatów na liście 12 to - jak pisze "GW" - osoby związane z Dolnym Śląskiem, głównie z Wrocławiem i Lubinem.
Dziennik analizuje też nazwiska konkretnych kandydatów. Przywołuje tu Damiana Stawikowskiego, prezesa Kolei Dolnośląskich, byłego sekretarz Lubina i wicestarostę lubińskiego, który otwiera listę Bezpartyjnych Samorządowców w Szczecinie. Jako kolejny przykład podaje Piotra Koszarka, zastępcę dyrektora gabinetu dolnośląskiego marszałka Cezarego Przybylskiego, który jest "jedynką" Bezpartyjnych Samorządowców na liście w Białymstoku.
Koszaliński radny Błażej Papiernik skomentował w mediach społecznościowych kształt listy wyborczej Bezpartyjnych Samorządowców w okręgu koszalińskim. "Cała lista spadochroniarzy z Dolnego Śląska na Pomorzu Zachodnim. Po prostu wstyd i kpina" - napisał i zamieścił zdjęcie tej listy. W rubryce "miejscowość zamieszkania" przy nazwiskach większości kandydatów wpisane są miasta i miejscowości na Dolnym Śląsku.
"Podobnie w okręgu bydgoskim. Prawie cała lista spadachroniarzy" - napisał pod jego postem Kamil Heyka, szef regionu Nowoczesnej w kujawsko-pomorskim.
"Wiecie już, co to za lista! PiS bis!"
Natomiast poseł KO Michał Szczerba zwracał uwagę, że "jedynką" na liście Bezpartyjnych Samorządowócw w Opolu jest Maciej Bluj, były wiceprezydent Wrocławia.
"Człowiek Morawieckiego, pełnomocnik wojewody ds. szpitala tymczasowego we Wrocławiu – decydujący o dziesiątkach milionów bez pełnomocnictw i wynagrodzenia – kandydatem 'Bezpartyjnych Samorządowców'. Wiecie już, co to za lista! PiS bis! Dworczyk układał?" - skomentował.
Spór o nazwę "Tak! dla Polski"
Pod koniec czerwca opisywaliśmy w tvn24.pl historię sporu dotyczącą nazwy "Tak! dla Polski". Informowaliśmy wówczas, że Bezpartyjni Samorządowcy rejestrują partię polityczną o nazwie "Tak! dla Polski", czyli dokładnie takiej samej, jak Ruch Samorządowy złożony z prezydentów największych polskich miast, który wspiera opozycję. Jednak w sierpniu, jak pisała "Wyborcza", Sąd Okręgowy we Wrocławiu zawiesił rejestrację tej partii politycznej.
"Tchórzliwa próba kradzieży naszej nazwy nie udała się farbowanym samorządowcom, sojusznikom PiS-u" - mówił po tej decyzji sądu cytowany przez "Wyborczą" prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Źródło: tvn24.pl, PAP, Gazeta Wyborcza