Sondażowe wyniki exit poll dają Konfederacji tylko 6,2 procent głosów w wyborach parlamentarnych. Po ich ogłoszeniu w sztabie Konfederacji padły gorzkie słowa. - Przez ostatni rok dałem z siebie wszystko, ale okazało się to dalece niewystarczające - powiedział Sławomir Mentzen. - Ostateczne wyniki mogą się jeszcze trochę zmienić, ale nie ma co ukrywać, że wiele się nie zmienią, i że ponieśliśmy porażkę - przyznał.
W TVN24 trwa wieczór wyborczy "Czas decyzji". Internauci mogą też oglądać transmisję w aplikacji TVN24 GO i na platformie Player.
Jak wynika z sondażu exit poll pracowni Ipsos, demokratyczna opozycja ma szansę na 248 mandatów w Sejmie. Z badania wynika, że Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na 200 mandatów, a Koalicja Obywatelska na 163. Do Sejmu wchodzą także Trzecia Droga, Lewica i Konfederacja. Według Ipsos frekwencja w wyborach wyniosła 72,9 procent.
Wybory 2023. Sondażowe wyniki exit poll. Mentzen: mieliśmy stolik wywrócić, on dalej stoi
W sztabie Konfederacji, po ogłoszeniu sondażowych wyników, głos zabrał Sławomir Mentzen. Przemowę rozpoczął od podziękowań. - Bardzo dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w naszą kampanię wyborczą. Dziękuję kandydatom, działaczom, sympatykom, wyborcom, którzy oddali na nas swój głos. Dziękuję wszystkim, którzy wsparli nas słowem, czynem, pieniędzmi, którzy wspierali nas w internecie czy na ulicach - powiedział.
- Ten wynik to jest exit poll, sondaż przeprowadzony na dużej próbie, w dniu wyborów, ale dalej tylko sondaż. Ostateczne wyniki mogą się jeszcze trochę zmienić, ale nie ma co ukrywać, że wiele się nie zmienią i że ponieśliśmy porażkę. Mieliśmy wywrócić ten stolik i wszystko wskazuje na to, że się nie udało - przyznał.
Mentzen ocenił, że "na początku wyglądało, że nie musi być tak źle". - Jeszcze w marcu strzeliliśmy gola na 1-0, w czerwcu poprawiliśmy na 2-0 i wydawało się, że jesteśmy blisko tego naprawdę historycznego wyniku. Niestety potem strzelili nam na 2-1, a w ostatnich chwilach na 2-3. I teraz muszę powiedzieć, że już doskonale wiem, jak czuli się piłkarze Bayernu Monachium, kiedy w 1999 roku, w ostatnich minutach, stracili Ligę Mistrzów, przegrywając z Manchesterem United - mówił.
- Mieliśmy stolik wywrócić, on dalej stoi, w pewnym momencie zaczął się troszeczkę chwiać, ale stoi. I dalej siedzą przy nim PiS, Platforma, Lewica oraz PSL. To nie jest porażka naszej idei. Ta jest niezmienna, słuszna. Jestem przekonany, że kiedyś na pewno wygra - ogłosił.
RELACJA TVN24.PL: WYBORY PARLAMENTARNE
Mentzen zauważył, że przed Konfederacją "kolejna kadencja". - Jeszcze nie wiemy, ilu będziemy mieli w niej posłów. Jeszcze nie wiemy, ile będzie głosowań, na które będziemy mieli wpływ. Ale wiemy, że z całą pewnością dalej będziemy alarmować opinię publiczną za każdym razem, kiedy rząd będzie robił głupie rzeczy. Będziemy psuć samopoczucie pozostałym partiom, widząc i opisując świat inaczej niż oni. Będziemy mówić prawdę, niezależnie od tego, ilu ludziom się to nie podoba. Będziemy stać na straży wolności, własności i sprawiedliwości - wymieniał.
- Kampania wyborcza to czas romantycznego zrywu. To jest wojna pełna bitew, sukcesów, porażek, nagłych zwrotów akcji. Ale kampania wyborcza już się skończyła. Teraz nadszedł czas ciężkiej, mozolnej, codziennej, mniej widowiskowej, ale niezwykle potrzebnej, wręcz koniecznej, pozytywistycznej pracy. Czuję się osobiście odpowiedzialny za ten wynik - mówił dalej jeden z liderów Konfederacji.
Przyznał też, że przez ostatni rok "dał z siebie wszystko". - Ale okazało się to dalece niewystarczające. Gdy emocje opadną, na spokojnie zastanowię się dalej, co z tym zrobić i jakie wyciągnąć wnioski - zakończył.
CZYTAJ WIĘCEJ: Mieli "wywracać stolik", są tuż nad progiem wyborczym. Przegrali nawet wśród "żelaznego" elektoratu
Inny z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak stwierdził, że "do wyników exit poll należy podchodzić z ostrożnością". - Jeśli potwierdzą się informacje o bardzo wysokiej frekwencji to oznacza, że w liczbach bezwzględnych mogliśmy pozyskać dziesiątki, może setki tysięcy nowych wyborców - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP