"To, że pieszy wchodzi na czerwonym, nie znaczy, że można go przejechać"

Wtorkowy wyrok sądu wzbudził duże emocje
Wtorkowy wyrok sądu wzbudził duże emocje
Źródło: tvnwarszawa.pl

- Kierowca zbliżający się do skrzyżowania czy przejścia dla pieszych ma zawsze obowiązek zachować szczególną ostrożność - tłumaczy mec. Jakub Wende, adwokat specjalizujący się w sprawach wypadków drogowych.

Wtorkowy wyrok sądu w sprawie Kamila G. skazanego za śmiertelne potrącenie 14-latki na ul. Targowej wzbudził ogromne emocje i wywołał lawinę komentarzy na naszym portalu. Według niektórych 4,5 roku więzienia to zbyt niski wyrok za zabicie dziewczynki na przejściu dla pieszych. Ale zdaniem większości komentujących kierowca nie powinien zostać skazany, ponieważ nastolatka wbiegła na jezdnię przy czerwonym świetle, w pogoni za piłką.

"Koleś miał pecha"

"Ten wyrok to kompletny wygłup. Czerwone to czerwone. Koniec kropka" - napisał internauta o nicku ~abc.

Podobnych komentarzy było więcej. ~oset: "sprawa tragiczna, ale wyrok jest bez sensu, zwłaszcza przy stwierdzeniu, że kierujący miał zielone światło, a 14 latka wtargnęła na jezdnię na czerwonym. za przekroczenie prędkości powinien dostać tylko mandat i punkty wg tabeli. i tak karą na całe życie będzie świadomość, że śmiertelnie potrącił dziecko". ~taki: "Gdyby jechał wolniej do wypadku by nie doszło? Można też powiedzieć gdyby nie wyszedł z domu też by do wypadku nie doszło! Do wypadku by nie doszło gdyby dziewczyna nie wtargnęła na jezdnię". ~Zbychu: "Koleś miał mega pecha, 89km/h to nie żadne piractwo, wystarczy się przejechać po Warszawie - taka prędkość to norma. Gdyby tym samochodem jechał 80 letni dziadek ze słabym refleksem też by doszło do wypadku. Czerwone światło to czerwone światło". ~Zenek: "Powinien dostać mandat za nadmierną prędkość i to wszystko. Winę ponosi osoba, która wbiega na jezdnię na czerwonym świetle". ~Gosc: "Nie wiem czy znam kierowcę, który by nigdy nie jechał po Warszawie 90 km/h w miejscach gdzie ograniczenie jest do 50. Taka Puławska na przykład - 90 km/h to w wielu miejscach dość przeciętna prędkość poza godzinami szczytu. Słowem - to mogło się przytrafić prawie każdemu. Gdyby nie to, że ten mężczyzna wielokrotnie łamał prawo byłoby mi go przeraźliwie żal. A tak jest mi go bardzo żal".

"To tak nie działa"

Ale mecenas Jakub Wende, adwokat specjalizujący się w sprawach dotyczących wypadków drogowych, nie ma wątpliwości, że sąd mógł ukarać Kamila G. - Nie znam akt sprawy, domyślam się jednak, że sąd doszedł do przekonania, iż istnieje związek przyczynowo - skutkowy pomiędzy przekroczeniem przepisów ruchu drogowego a wypadkiem - tłumaczy. - Jeżeli taki związek jest, to jest też podstawa do uznania winy - podkreśla adwokat.

Sędzia Dariusz Leszczyński w ustnym uzasadnieniu wyroku zwracał uwagę, że choć bezpośrednią przyczyną wypadku było wejście 14-latki na jezdnię przy czerwonym świetle, to jednak, gdyby Kamil G. nie przekroczył o blisko 40 km/h dopuszczalnej prędkości, do zdarzenia by nie doszło.

- W tej sytuacji dziewczynka spowodowała stan zagrożenia, ale to oskarżony przyczynił się do powstania wypadku. Zgodnie z prawem można ukarać również tego uczestnika ruchu, który przyczynił się do spowodowania wypadku - mówi Wende. I dodaje: - Kierowca zbliżający się do skrzyżowania czy przejścia dla pieszych ma zawsze obowiązek zachować szczególną ostrożność. To nie jest tak, że gdy pieszy wchodzi na jezdnię przy czerwonym świetle, to możemy go przejechać, bo mamy zielone. To tak nie działa - zastrzega adwokat.

"Jest coś takiego w człowieku..."

Sędzia Leszczyński, uzasadniając wyrok i karę dla Kamila G. mówił: - Odkąd ta sprawa wpłynęła do mojego referatu, widzę Klaudię i samochód oskarżonego [w miejscu wypadku na Targowej - red]. Rzeczywiście ta dość szeroka w tym miejscu jezdnia powoduje coś takiego, że każdy kierowca dociska pedał przyspieszenia. I kierowcy rozpędzają się do wysokich prędkości. Jest coś takiego w człowieku, że widząc dobre warunki na drodze przyspiesza - mówił sędzia.

- Ale nie można zapominać o tym, gdzie się kierowca znajduje. Musimy wszyscy, łącznie z Kamilem G., pamiętać o tym, że przepisy obowiązują wszędzie. One po to są tak skonstruowane, żeby zapobiegać, i nie dopuszczać do sytuacji, która się tu zdarzyła. Gdyby nie zostałaby złamane, ta sytuacja by się nie zdarzyła, i nie bylibyśmy na tej sali. Często nie zdajemy sobie sprawy, albo nie sięgamy wyobraźnią, że dziecko w odruchu wybiegnie na jezdnię za piłką. Albo, że osoba starsza, zamyślona, może wejść na jezdnię na czerwonym świetle. Właśnie po to są ograniczenia. Właśnie dlatego ktoś przewidział, że może dojść do sytuacji nagłych na drodze - uzasadniał sędzia.

W sprawie Kamila G. sąd wydał wyrok we wtorek:

4,5 roku więzienia dla Kamila G.

Piotr Machajski

Czytaj także: