Ulicami Warszawy przeszedł Młodzieżowy Marsz Klimatyczny. Uczestnicy protestowali pod hasłem "Dosyć słów, teraz czyny!". Podkreślali, że data strajku jest nieprzypadkowa, bo zbiega się z dniem wielkich wyprzedaży w sklepach - tzw. Black Friday.
W demonstracji, zdaniem obserwatorów stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, wzięło udział około trzech tysięcy osób.
"Nie podnoście nam temperatury"
Uczestnicy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego zebrali się w piątek przed godz. 10 na placu Bankowym, po to żeby zaprotestować przeciwko zmianom klimatu. Protest rozpoczął się od przemówień z platformy umieszczonej na samochodzie.
Demonstranci, około godziny 10.30, wyruszyli w kierunku ulicy Senatorskiej. Trasa ich dalszego przemarszu prowadziła ulicami: Moliera, Trębacką, Krakowskim Przedmieściem, Królewską i Marszałkowską. Finał odbył się na placu Defilad.
Uczestnicy strajku nieśli ze sobą transparenty z hasłami takimi jak: "Ne ma kawy na martwej planecie", "Ratujmy Ziemię, tylko tu są pieski", "Nie podnoście nam temperatury", "Dlaczego musimy wychodzić na ulice?", "Bez powietrza zginiemy".
Demonstrację zabezpieczała policja. Jak podaje Tomasz Oleszczuk ze stołecznej komendy, funkcjonariusze nie odnotowali żadnych poważniejszych incydentów.
"Ten dzień to symbol destrukcyjnej działalności człowieka"
Organizatorzy na swojej stronie napisali, że data strajku nie jest przypadkowa, bo zbiega się z dniem wielkich wyprzedaży w sklepach - tzw. Black Friday.
"Ponieważ przemysł przyczynia się do emisji dużej ilości gazów cieplarnianych do atmosfery, ten dzień jest symbolem destrukcyjnej działalności człowieka, która dąży jedynie do chwilowego zysku. Niestety odmówienie udziału w tym dniu, nie rozwiąże kryzysu, z którym się mierzymy. Potrzebne są zmiany na poziomie systemowym, dlatego najlepsze, co możecie zrobić, to przyjść na protest" - zapowiadali w komunikacie.
Ich zdaniem przeciwdziałanie kryzysowi klimatycznemu powinno być priorytetem dla rządzących, dlatego tuż po zaprzysiężeniu nowego parlamentu postanowili przypomnieć posłom i senatorom, czego oczekuje od nich młodzież. "Po wrześniowej mobilizacji praktycznie wszystkie partie tworzące nowy parlament podpisały nasze postulaty, jednocześnie zobowiązując się do ich realizacji. Tak jak zapowiadaliśmy - nie wystarczą nam obietnice i puste słowa. Będziemy naciskać na tych, którzy zdecydowali się nas reprezentować, dopóki słowa nie będą odzwierciedlone w działaniu" - zapowiadali.
Wspomniane postulaty dotyczyły między innymi prowadzenia polityki klimatycznej w oparciu o aktualne stanowisko nauki, wyrażone w raportach Międzynarodowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu powołanego przez ONZ. Ich autorzy wzywali też polityków do ogłoszenia stanu kryzysu klimatycznego, uwzględnienia wiedzy na temat kryzysu klimatycznego w podstawie programowej polskich szkół oraz powołania eksperckiej Rady Klimatycznej. Oczekują też transformacji gospodarki, która doprowadzi do redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Uczestnicy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego chcieli "zmusić władze do faktycznego działania" i "przypomnieć politykom i polityczkom o ciążącej na nich odpowiedzialności".
Były utrudnienia w ruchu
Piątkowy protest klimatyczny wiązał się z utrudnieniami w ruchu na stołecznych drogach. Komunikacja miejska została skierowana na objazdy.
Zgromadzenie zakończyło się przed godziną 14.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24