Przeciwko "agresji ideologii LGBT" protestowali w niedzielę po południu przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego przedstawiciele środowisk narodowych. - Sprzeciw wobec rewolucji kulturowej to nasz obowiązek - mówił poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. Po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia, oddzieleni kordonem policji, manifestowali przedstawiciele środowisk lewicowych, wspierający osoby LGBT i nieheteronormatywne. "Stop faszyzmowi, stop policyjnej przemocy" - skandowali uczestnicy kontrmanifestacji.
Protest przed bramą UW zorganizowały wspólnie stowarzyszenia: Ruch Narodowy, Marsz Niepodległości i Młodzież Wszechpolska. Bosak, zwracając się do kontrmanifestantów, zapewnił: "nigdy większość społeczeństwa nie będzie obojętna na to, co proponujecie, bo to jest złe". Organizatorzy zbierali podpisy pod obywatelskimi projektami ustaw w sprawie wypowiedzenia konwencji stambulskiej oraz wprowadzenia zakazu organizacji marszów równości. Spalili także tęczową flagę.
Uczestnicy kontrmanifestacji wyrażali sprzeciw wobec "agresji faszyzmu" i przemocy policji. Skandowali hasła: "Warszawa wolna od faszyzmu", "Stop faszyzmowi", "Stop bzdurom", "Tylko frajerzy boją się tęczy". Kontrmanifestanci mieli flagi w tęczowych kolorach i symbole Antify.
"Skończyć plandemię"
W niedzielę przed południem odbył się w stolicy protest przeciwko noszeniu maseczek oraz ograniczeniom związanym z pandemią COVID-19. Celem protestu - marszu, jak tłumaczyli uczestnicy niedzielnego zgromadzenia z ustawionej w pobliżu Sejmu sceny, była obrona wolności i niezbywalnych praw Polaków. "Dość tych kłamstw i manipulacji. Dość zamordyzmu, reżimu i dyktatury" - przekazali organizatorzy w opisie wydarzenia, odnosząc się do restrykcji i zasad wprowadzonych przez władze w ramach przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się koranawirusa. Jak przekonywali, wszystkie wprowadzone w ramach walki z koronawirusem ograniczenia są niezgodne z prawem, łamią konstytucję i "odbierają wolność". Część z kilkuset zgromadzonych przed Sejmem protestujących miała koszulki z napisami: "Koronuj Jezusa, nie wirusa", "Pandemia? To ściema".
Sobotnie zgromadzenia
W sobotę odbyła się manifestacja pod hasłem "Wolna Warszawa dla Wolnej Białorusi". Przed Pałacem Kultury i Nauki zebrał się tłum z biało-czerwono-białymi flagami. Niektórzy przynieśli ze sobą również flagi Unii Europejskiej na znak sprzeciwu wobec prezydentury Aleksandra Łukaszenki. W trakcie zgromadzenia wygłaszane były przemówienia, w których wyrażano poparcie dla protestów na Białorusi. Na wiecu minutą ciszy upamiętniono Aleksandra Tarajkouskiego, który zginął w trakcie starć z policją w Mińsku.
"Warszawa zawsze była solidarna. Zawsze broniła najważniejszych wartości - wolności, godności i demokracji. My - warszawianki i warszawiacy wobec powyborczych wydarzeń na Białorusi, chcemy naszą obecnością na wiecu Zachęcano, by do akcji przyłączyli się nie tylko warszawiacy, ale i obywatele Białorusi mieszkający w stolicy.solidarności "Wolna Warszawa dla Wolnej Białorusi" pokazać nasze wsparcie dla milionów protestujących Białorusinek i Białorusinów" - napisali organizatorzy akcji na Facebooku.
Inicjatorem sobotniej manifestacji był poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba, który w Mińsku obserwował przebieg wyborów prezydenckich na Białorusi. W organizację włączył się także Dom Białoruski w Warszawie.
Ponadto w sobotę ulicami stolicy przeszedł marsz, którego organizatorami była Młodzież Wszechpolska i inne organizacje narodowe. Wcześniej organizatorzy zgłosili zgromadzenie na 20 tysięcy osób, ale na przemarsz zgody nie wydał ratusz. Narodowcy ostatecznie zgłosili zgromadzenia w trybie uproszczonym, a w wydarzeniu wzięło udział około tysiąca osób. Szli chodnikami, a nie jezdniami.
Autorka/Autor: kz/r
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl