200 metrów od ratusza, na kawałku prywatnego trawnika rozstawił się foodtruck z rybami. Właścicielka tłumaczy: - Miałam 25 pracowników, zostało 6. Musimy szukać oszczędności.
Na stojącą na trawniku przy placu Bankowym ciężarówkę uwagę zwróciła nasza czytelniczka. Jak wynika z przyklejonej kartki, kilka razy w tygodniu z samochodu można kupić świeże ryby. Czytelniczka napisała, że auto jest tam od kilku dni, a potem dosłała jeszcze zdjęcie lodu po rybach, wysypanego obok. - Rozsypał nam się worek z lodem - przyznaje w rozmowie z tvnwarszawa.pl właścicielka pojazdu Agnieszka Jarczyńska. - To nie jest tak, że rozsypujemy go po naszej działce. Jeżeli chodzi o nieprzyjemny zapach, to nie ma takiej możliwości, bo można przyjść i zobaczyć, że nasze ryby są świeże - zapewnia.
I tłumaczy, że "fishtruck" to sposób na minimalizowanie strat związanych z pandemią. Do tej pory jej firma AJA zaopatrywała w ryby restauracje - także te należące do Artura Jarczyńskiego, wśród nich znajdującą się właśnie w budynku przy placu Bankowym 1. - To, że są zamknięte, to jedno. Ale cała sieć dostawców ma problem. Są obecnie w bardzo ciężkiej sytuacji. Musimy jakoś zarobić i dlatego otworzyłam mobilny punkt sprzedaży. Koszty utrzymania pracowników są niewymierne - tu mamy sprzedaż detaliczną, a zwykle jesteśmy nastawieni na sprzedaż hurtową - wyjaśnia Jarczyńska.
Estetyka kontra epidemia
Czemu jednak pojazd zaparkowany jest na trawniku? Okazuje się, że ten skrawek zieleni - w przeciwieństwie do okalającego go chodnika - nie jest miejski, lecz prywatny; należy do Jarczyńskich. Za samochód nie trzeba więc było płacić, ani pytać miasta o zgodę. - Chodzi o oszczędność. Mamy pandemię. Miałam 25 pracowników, zostało mi sześciu. Naprawdę oszczędzamy na każdym groszu - tłumaczy Jarczyńska.
A ratusz potwierdza: - Jeżeli byłoby to na terenie miejskim, wtedy trzeba starać się o zgodę. W tym przypadku miasto nie może zabronić prowadzenia takiej działalności. My, jako miasto nie mamy wpływu na teren prywatny - mówi Karolina Gałecka, rzeczniczka stołecznego ratusza. Wygląda więc na to, że rybna furgonetka będzie kontrastować z wyremontowanym przez Artura Jarczyńskiego budynkiem dawnego Hotelu Saskiego do końca obostrzeń.
Gmach - powiększony i przerobiony na biurowiec, z lokalami użytkowymi w parterze, zajmowanymi między innymi przez restauracje - został otwarty w 2012 roku, po wielu latach popadania w ruinę. Na ogólnodostępnym dziedzińcu kryje się dekoracja stylizowana na stare, przemysłowe podwórko. Projektował ją znany hollywoodzki scenograf Allan Starski.
Artur Jarczyński - właściciel między innymi Szwejka czy Jeff'sa w Warszawie oraz Sukiennic w Krakowie - prowadzeniem restauracji zajmuje się od 1990 roku. Pierwszą, ulokowaną właśnie przy placu Bankowym 1, był pub Der Elefant, z legendarnym grillem, na którym przyrządzono ponoć około miliona steków. Latem musiał zamknąć Shipudei Berek - restaurację z kuchnią izraelską i śródziemnomorską przy Jasnej. Nie udało się wtedy porozumieć z właścicielem lokalu, co do zawieszenia czynszu w okresie pandemicznych obostrzeń.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl