Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że działacz miejski Jan Śpiewak jest winny zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. - To wyrok polityczny. 10 tysięcy złotych nawiązki na rzecz pani Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej traktuję jako plucie w twarz każdej ofierze reprywatyzacji w Warszawie - ocenił Śpiewak po rozprawie.
Sąd Rejonowy w Warszawie w połowie stycznia uznał, że Śpiewak jest winny zniesławienia Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, adwokat i córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Chodzi o wypowiedzi aktywisty na temat roli Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej w reprywatyzacji kamienicy przy Joteyki 13.
Sąd nakazał działaczowi miejskiemu zapłatę 5 tysięcy złotych grzywny i 10 tysięcy nawiązki na rzecz Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej. Uzasadnienie tego nieprawomocnego wyroku było niejawne. Apelacje wniosły obie strony. Na piątkowej rozprawie Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał wyrok sądu I instancji i zobowiązał Śpiewaka do zapłaty wspominanej grzywny i nawiązki.
Uzasadnienie wyroku zostało utajnione. Wyrok jest prawomocny. Pełnomocnik Śpiewaka zapowiedział wniesienie kasacji.
"To jest wyrok polityczny"
- To wyrok polityczny. 10 tysięcy złotych nawiązki na rzecz pani Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej traktuję jako plucie w twarz każdej ofierze reprywatyzacji w Warszawie - tak wyrok skomentował Śpiewak. - Fakt wyłączenia jawności uzasadnienia wyroku jest najlepszym dowodem na tego, że jest to wyrok polityczny. Jest to przemoc sądowa. Jest to w mojej ocenie wręcz przestępstwo sądowe - mówił.
Dodał, że w toku postępowania dowodowego jasno udowodnił, że pani Górnikowska-Ćwiąkalska nie dopełniła obowiązków, nie znała tożsamości swojego klienta i doprowadziła do tragedii i dramatu wielu ludzi. - Myślę, że jest to bardzo symboliczne, że ten wyrok zapada 13 grudnia, w rocznicę stanu wojennego, bo przypomina wyroki z tego okresu, z okresu PRL-u - ocenił Śpiewak.
"Jeżeli będzie trzeba, jestem gotów pójść do więzienia"
Działacz zastanowi się nad dalszymi krokami. - Nie wykluczam wniosku o ułaskawienie do prezydenta Andrzeja Dudy. Być może również kasacji. Jeżeli będzie trzeba, jestem gotów pójść do więzienia. Nie będę tego wyroku wykonywać. To łamanie elementarnych zasad praworządności w naszym kraju - ocenił Śpiewak.
"Przegrałem. Sąd uczynił mnie kryminalistą. Za obronę słabszych, za obronę sprawiedliwości. Za ujawnienie, że córka ministra Ćwiąkalskiego brała udział w nielegalnej reprywatyzacji kamienicy na Ochocie jako kurator 120-latka. Jestem jedyną osobą skazaną już dwukrotnie prawomocnym wyrokiem w związku z aferą reprywatyzacyjną. Mimo tego, że udowodniliśmy, że mecenas Ćwiąkalska wielokrotnie nie dopełniła swoich obowiązków, a swoimi działaniami doprowadziła do tragedii i dramatu lokatorów" - napisał z kolei na Facebooku.
"To wszystko bzdury"
Do sprawy i kwestii kuratora odniosła się w rozmowie z portalem onet.pl Górnikowska-Ćwiąkalska. - Przede wszystkim to nic nie przejęłam, bo ta sprawa wciąż się toczy. Rzeczywiście, w związku z procesem reprywatyzacji warszawskiej kamienicy zostałam ustanowiona kuratorem dla jednego ze spadkobierców nieruchomości. Znane było tylko jego imię i nazwisko, a nie mieliśmy żadnego adresu jego zamieszkania czy pobytu - powiedziała portalowi.
Dodała, że przed długi czas przez długi czas trwały poszukiwania spadkobiercy, zwracała się o pomoc między innymi do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zapewniła, że dopiero po ustanowieniu jej kuratorem, "okazało się, że mężczyzna nie żyje i że gdyby żył, miałby 118 lat".
- Tymczasem pan Śpiewak podawał do publicznej wiadomości, że przejęłam kamienicę metodą "na kuratora". I że zrobiłam to z pomocą mego ojca i elit środowiska prawniczego. To wszystko bzdury. Nie może być tolerancji dla podawania nieprawdziwych informacji na czyjś temat. Rozumiem, że pan Śpiewak chce pomagać lokatorom i to bardzo słusznie, tylko niech robi to zgodnie z prawem i nie krzywdząc innych - zaznaczyła Górnikowska-Ćwiąkalska w rozmowie z portalem onet.pl.
Miała być kuratorem 118-letniej osoby
Proces o zniesławienie Górnikowska-Ćwiąkalska wytoczyła Śpiewakowi w związku z konferencją prasową z 19 października 2017 roku przed kamienicą na Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie. Społecznik mówił wówczas, że Górnikowska-Ćwiąkalska była kuratorem 118-letniej osoby i przejęła dzięki temu pół kamienicy przy Joteyki 13. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku.
Jak wynikało z wezwania do przeprosin, według Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej Śpiewak w wielu wypowiedziach pomówił ją o nieprawidłowości w wykonywaniu przez nią funkcji kuratora i o udział w aferze reprywatyzacyjnej, a w rezultacie naraził na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez nią zawodu. Domagała się dla miejskiego aktywisty 10 tysięcy złotych grzywny i trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok.
Zgodnie ze styczniowym wyrokiem sądu Śpiewak miał zapłacić w sumie 15 tysięcy złotych grzywny i nawiązki na rzecz Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej. Aktywista już wtedy zapowiedział, że grzywny nie zapłaci, nawet jeśli przegra apelację. - Mogę iść do więzienia. Pani mecenas była kuratorem 118-latka i przejęła w ten sposób we władanie pół kamienicy na Ochocie. Kamienicy, w której pół życia mieszkali moi dziadkowie - mówił Śpiewak po wyjściu z sali rozpraw.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24