Najpierw widziany był na Powiślu, potem straż marszałkowska poinformowała, że pojawił się przy budynku Sejmu. Zakończył swój spacer na Politechnice Warszawskiej, gdzie został odłowiony przez Ekopatrol. Straż miejska zaapelowała, żeby zachowywać ostrożność w czasie spotkań z dziką zwierzyną - w tym przypadku niektórzy o niej zapomnieli.
O obecności nietypowego gościa poinformowali Ekopatrol mieszkańcy Powiśla. Młode, ważące około 60 kilogramów zwierzę przemierzało okolice Czerniakowskiej i Rozbratu. Kolejny meldunek pochodził od straży marszałkowskiej - dzik widziany był przy budynku Sejmu. Niebawem rozdzwoniły się telefony od klientów luksusowych sklepów - dzik odwiedził Mokotowską. Później był widziany na Koszykowej i Nowowiejskiej - wymienia kolejne punkty podróży dzika Jerzy Jabraszko z referatu prasowego straży miejskiej.
Ostatecznie załoga Ekopatrolu namierzyła zwierzę przy niewielkiej uliczce sąsiadującej z Politechniką Warszawską - Noakowskiego. - Strażników niepokoiło zachowanie zwierzęcia, które sprowadzało zagrożenie nie tylko na uczestników ruchu drogowego, ale także na siebie. Jak relacjonują funkcjonariusze, niektórzy sięgali po telefony i polowali na selfie z dzikiem. Ktoś nawet usiłował ścigać się z nim na rowerze - podaje Jabraszko.
Wrócił do lasu
Próbując schwytać dzika, strażnicy skierowali go na opustoszały teren uczelni. Udało się - jak podaje Jabraszko, na widok radiowozu dzik skręcił w otwartą bramę. - Funkcjonariusze wyposażeni w fachowy sprzęt ruszyli za nim. Po kilku minutach udało się zapędzić zwierzę w otwarty z dwóch tylko stron zaułek i odciąć obie drogi ucieczki. Gdy sytuacja została opanowana, na miejsce wezwano lekarza weterynarii wraz z miejskim łowczym - relacjonuje Jabraszko.
Jak zapewnia, dzik został przewieziony do lasu, a na czas podróży go uśpiono. Dzięki założonej obroży z nadajnikiem możliwe będzie śledzenie tras jego przyszłych spacerów. - Historia skończyła się szczęśliwie, niemniej strażnicy z Ekopatrolu apelują o zachowanie ostrożności podczas spotkań z dziką zwierzyną. W takich sytuacjach sugerują wykorzystanie dostępnych barier ochronnych, jak drzewa, murki, samochody czy klatki schodowe. Jak mówią z doświadczenia: "dzikie zwierzę - choćby nie wiadomo jak przyjaźnie wyglądało - nadal pozostaje dzikie" - podsumowuje Jabraszko.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska