"Blisko sto tysięcy pojazdów na dobę jeździło na początku marca przez rondo Dmowskiego. Po wprowadzeniu obostrzeń w związku z koronawirusem ruch w tym miejscu jest o ponad połowę mniejszy" - poinformował w piątek Zarząd Dróg Miejskich. Ale - jak informuje ratusz - to nie oznacza, że w Warszawie oddycha się lepiej.
Jak przekazali drogowcy, epidemia ma duży wpływ na natężenie ruchu, co najlepiej pokazuje sytuacja w jednym z najbardziej ruchliwych miejsc w stolicy, którym jest rondo Dmowskiego. Ze statystyk opublikowanych w piątek wynika, że od 2 do 11 marca przejeżdżało tamtędy 92,3 tysiąca pojazdów na dobę.
"12 i 13 marca, czyli bezpośrednio po zapowiedzi zamknięcia placówek oświatowych, odnotowaliśmy widoczny spadek natężenia ruchu, zwłaszcza w godzinach szczytu" – poinformował ZDM. Podał też, że kolejny spadek natężenia ruchu nastąpił po wtorkowej decyzji rządu o ograniczeniu możliwości poruszania się.
"W efekcie w środę i czwartek na rondzie Dmowskiego odnotowaliśmy około 43 tysiące pojazdów – czyli aż o 55 procent mniej niż na początku marca. Tendencja wyraźnie wskazuje, że mieszkańcy Warszawy zachowują się odpowiedzialnie i zgodnie z zaleceniami pozostają w domach" – przekazał ZDM.
Powietrze bez znacznej poprawy
Jednak to, że w Warszawie samochodów jest mniej, nie spowodowało, że poprawiła się jakość powietrza, którym oddychamy. Jak poinformowało biuro prasowe warszawskiego ratusza, nie zarejestrowano w ostatnich dniach wyraźnego spadku stężenia pyłu zawieszonego w powietrzu, które oscyluje w okolicach 70 mikrogramów na metr sześcienny, co Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska określa jako poziom umiarkowany.
Co więcej, w zeszłym tygodniu notowano w południowej i centralnej części kraju podwyższone stężenia pyłu. Przyczyną takiego stanu były zwiększone emisje z indywidualnego ogrzewania budynków, warunki meteorologiczne - czyli brak opadów oraz słaby wiatr oraz pylenie roślin.
W Warszawie najwyższe stężenie zanieczyszczeń odnotowano 17 marca na stacji pomiarowej przy al. Niepodległości - wynosiło prawie 107 µg/m3. Do tych wyników oprócz pogody i emisji z kominów przyczynił się również tzw. "unos wtórny", tj. wzbijanie pyłów w powietrze przez pojazdy jeżdżące po warszawskich ulicach.
Ludzie palili w piecach
Agnieszka Drozd, członek zarządu Warszawskiego Alarmu Smogowego, wskazała, że chociaż ruch samochodowy w mieście zasadniczo się zmniejszył, w ostatnie noce były przymrozki, przez co mieszkańcy Warszawy i okolic palili w piecach, przyczyniając się tym samym do powstawania smogu. - Jest też sucho, nie ma wiatru, więc wszystkie brudy unoszą się w powietrzu. Mamy jednak nadzieję, że sytuacja się poprawi, kiedy skończą się zimne dni - dodała.
Monitoring jakości powietrza w Warszawie opiera się na danych pozyskiwanych w czasie rzeczywistym ze stacji Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ), odpowiedzialnego za Państwowy Monitoring Środowiska. Aktualna jakość powietrza prezentowana jest w Warszawskim Indeksie Powietrza na stronie oraz na platformie Warszawa 19115.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl