W piątek odbyła się jedna nadzwyczajna sesja Rady Dzielnicy Praga-Północ w sprawie malwersacji w Dzielnicowym Biurze Finansów Oświaty. Były pracownik jest podejrzany o stworzenie fikcyjnych etatów i przelewanie pensji na własne konto. W sumie chodzi o ponad 700 tysięcy złotych. Radny Grzegorz Walkiewicz chciał wprowadzenia odwołania zarządu dzielnicy, ale nie udało wprowadzić tego do porządku obrad. Drugą z planowanych na ten dzień sesji przełożono. Zabrakło kworum.
W piątek odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Dzielnicy Praga-Północ w sprawie malwersacji w Dzielnicowym Biurze Finansów Oświaty. Grzegorz Walkiewicz chciał, aby podczas sesji radni wprowadzili do porządku i zajęli się punktem w sprawie odwołania zarządu dzielnicy. Ci nie wyrazili na to zgody. Podczas reszty pierwszej sesji radni dyskutowali na temat okoliczności malwersacji finansowych, do których doszło w dzielnicowym Biurze Finansów Oświaty. Na pytania odpowiadała między innymi Edyta Federowicz, dyrektorka tego biura.
Walkiewicz pytał o odpowiedzialność przełożonych Mariusza G. Przez dwa lata trafiały do niego pieniądze przeznaczone na oświatę i nikt tego [braków w kasie - red. ] nie zauważył - podkreślił. Chciał się dowiedzieć, kto sporządził listę płac, w jaki sposób znalazły się tam fikcyjne osoby, kto podawał numery kont i kto zatwierdzał kwoty wypłat.
Dyrektorka biura zastrzegała, że ze względu na postępowanie prokuratorskie nie może wszystkiego powiedzieć. - Nie będę mogła udzielić tak szczegółowych informacji - powiedziała, przypominając, że wszystko na ten temat jest w protokole pokontrolnym. Poinformowała przy tym, że złożyła także zeznania w prokuraturze jako świadek, dlatego też nie może ujawniać swoich zeznań publicznie.
Opowiedziała jednak, jak tworzy się listy płac, nie wchodząc w szczegóły tego, co mówiła podczas zeznań. - Listy są tworzone na podstawie dokumentów przekazanych przez placówkę do pracownika, który obsługuje daną placówkę. Ten pracownik wprowadza dane do systemu. Jak je wprowadzi, druga osoba je sprawdza, czy są zgodne z tym, co jest przesłane przez dyrektora placówki. Tak przygotowany dokument trafia z powrotem do dyrektora placówki po to, aby on potwierdził, że osoby znajdujące się na liście są pracownikami tej szkoły, czy wynagrodzenie im się należy – powiedziała.
Jak podkreśliła, jest to zatem sprawdzenie dwukrotne. Po tym jest tzw. "zielone światło" do wypłat wynagrodzenia. Taki dokument wraca do DBFO i jest kierowany do odpowiedniego wydziału, gdzie trafia do księgowości, by sprawdzić, czy są środki na wypłatę. Potem dokument wraca do wydziału, gdzie jeszcze zostaje sprawdzony.
Fikcyjne stanowiska, wysokie pensje
Drugą sesję przełożono do środy, gdyż nie udało uzyskać się potrzebnego do obrad kworum. Obrady zostaną wznowione 14 lipca o godzinie 18. Posiedzenia odbywają się w trybie zdalnym. Transmisję można obejrzeć na stronie internetowej urzędu (menu główne w zakładce "Samorząd" w pozycji "Rada Dzielnicy").
Sesje związane są z aferą finansową w północnopraskim urzędzie, o której informowaliśmy na początku czerwca. Mariusz G., urzędnik i były kandydat PO na radnego dzielnicy, miał tam stworzyć 15 fikcyjnych stanowisk pracowników oświaty. Przez niemal dwa lata ich pensje miały trafiać na jego konto, a sytuację wewnątrz jednostki wykryła dyrektor Dzielnicowego Biura Finansów Oświaty.
W poniedziałek, na polecenie Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ, policja zatrzymała mężczyznę. Rzeczniczka tej prokuratury poinformowała, że Mariusz G. został przesłuchany w charakterze podejrzanego i przedstawiono mu zarzuty związane z przekroczeniem uprawnień i niedopełnieniem obowiązków oraz dokonania oszustw na łączną kwotę 728 tysięcy złotych, czyli mienia znacznej wartości. Dodatkowo zarzuty wobec byłego urzędnika dotyczą również podrabiania dokumentów oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach przesyłanych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i urzędu skarbowego.
Po tym, jak defraudacje urzędnika wyszły na jaw, ratusz kontrolował Dzielnicowe Biuro Finansów Oświaty na Pradze Północ. Raport pokontrolny datowany jest na 16 czerwca 2021 roku, dokument podpisany został przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Wynika z niego, że Mariusz G. kontrolował sam siebie. "W DBFO powierzono kierownikowi Wydziału Płac i Ubezpieczeń Społecznych sporządzanie listy płac SP 30, których prawidłowość wykonania - zgodnie z przyjętą procedurą - następnie sam miał nadzorować. Należy ocenić, że powierzenie pracownikowi komórki organizacyjnej kontroli prawidłowości wykonania pracy przez kierownika tej komórki jest istotnym błędem w ustaleniu procesu kontroli finansowej, będącej elementem procedur kontroli zarządczej" - napisano w raporcie.
Kontrolerzy odkryli też wysokie wynagrodzenia, które były wypłacane fikcyjnym pracownikom. Jak napisano w raporcie, "dokonano naliczenia i wypłaty wynagrodzenia tytułem 'za godziny ponadwymiarowe' jednorazowo w kwocie 18 723,14 złotych; naliczano i wypłacano wynagrodzenie dla grupy 'nauczycieli', których wysokość sięgały kwot jednorazowej wypłaty około 13 - 14 tysięcy złotych; wielokrotnie kwoty naliczonego wynagrodzenia dla osób, które - jak wynika z list płac - zatrudnione miały być na stanowiskach 'robotnik gospodarczy', 'starszy woźny/dozorca, konserwator', wynosiły około 8 - 9 tysięcy złotych. Realizowano przelewy tytułem 'potrącenia komornicze' wskazując imię i nazwisko osoby, która jak ustalono w toku postępowania kontrolnego, nie figuruje w rejestrze komorników sądowych".
Wnioski pokontrolne stwierdzają, "że przyjęty w DBFO system kontroli operacji finansowych i gospodarczych nie zapobiegł naruszeniu wiarygodności dokumentacji finansowej, co finalnie doprowadziło do naruszenia zasobów środków publicznych".
Radny domagał się interwencji prezydenta
"Prezydent Rafał Trzaskowski powinien cofnąć pełnomocnictwa członkom Zarządu Praga-Północ. Kolejnym krokiem powinno być wprowadzenie komisarza, który uporządkuje sytuację w praskim urzędzie i nadzorowanych jednostkach" - apelował wcześniej Walkiewicz na Facebooku. Jego zdaniem piątkowe sesje i tak są bez znaczenia". "Nic nie zmienią. Władze Pragi ogłosiły już, że nie poczuwają się do odpowiedzialności. Pani Burmistrz utrzymuje, że to prokuratura, a nie ona powinna zająć się sprawą. Jej zastępca uważa, że nie odpowiada za, według własnych słów, 'iluzoryczny nadzór nad DBFO'. Rzeczniczka prasowa dzielnicy ogłosiła, że 'w chwili obecnej dzielnica nie będzie wyciągać żadnych konsekwencji w stosunku do pani dyrektor Dzielnicowego Biura Finansów Oświaty'" - wyliczał Walkiewicz.
Według niego, władze Pragi nie poczuwają się do odpowiedzialności służbowej czy politycznej: "Ktoś przecież pana Mariusza G. rekomendował do pracy w DBFO i do Rady Dzielnicy. Ktoś go awansował i dopuścił do samodzielnego zarządzania milionami z praskiego budżetu. Ktoś w ciągu dwóch lat nie był w stanie wykryć malwersacji setek tysięcy złotych. Czy żadna z tych osób nie poniesie odpowiedzialności?"
Walkiewicz przewidział, że w piątek nie dojdzie do dymisji ani odwołania Zarządu Dzielnicy. "Koalicja rządząca Pragą (PO-Kocham Pragę-SLD) konsekwentnie będzie 'zamiatać sprawę pod dywan'"- stwierdził. I zaapelował o interwencję do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.
Relacjonowaliśmy też sprawę podejrzanego o korupcję byłego burmistrza Włoch Artura W.:
Zatrzymanie burmistrza Włoch przez CBA
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP