Przed Pałacem Kultury i Nauki tłum. Warszawiacy przyszli tam, by upamiętnić Piotra S., który w październiku podpalił się na placu Defilad. Z jego listu pożegnalnego i manifestu wynikało, że był to protest przeciw władzy.
"Spotkajmy się w Zaduszki, Dzień Wspominania Wszystkich Zmarłych przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie, w miejscu, gdzie podpalił się Piotr S. – by upamiętnić Go i odczytać przesłanie, które nam zostawił" - czytamy na stronie Facebookowego wydarzenia.Do przyjścia zachęcali: Maja Komorowska, Maria Janion i ks. Wojciech Lemański. Ta pierwsza odczytała list pożegnalny mężczyzny. Na palcu Defilad zgromadziło się wielu warszawiaków, wielu z nich przyniosło znicze.
Ulotki i megafon
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, mężczyzna podpalił się 19 października po południu na placu Defilad od strony Marszałkowskiej. Piotra S. ugasili pracownicy Pałacu Kultury i Nauki jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej.
Przy mężczyźnie znaleziono ulotki i megafon. Ich treść szybko obiegła media społecznościowe i wskazywała na polityczną motywację - sprzeciw wobec obecnej władzy. To m.in. "protest przeciwko ograniczaniu wolności obywatelskich, zniszczeniu (w praktyce) Trybunału Konstytucyjnego, Konstytucji, marginalizowaniu Polski na arenie międzynarodowej, niszczeniu przyrody, ubezwłasnowolnieniu telewizji publicznej". Na końcu swojego listu pożegnalnego autor wzywał do zmiany władzy.
Tuż po samopodpaleniu śledztwo wszczęła prokuratura. Radio RMF z kolei podawało, że 54-latek od kilku lat leczył się na depresję. Prokuratura jednak nie chciała wypowiadać się na temat tych informacji. Piotr S. zmarł w szpitalu 29 października nie odzyskawszy przytomności.
kz/mś