Zmarł w 1974, w 2011 odzyskał działkę

[object Object]
Kurator zeznaje przed komisjąTVN24
wideo 2/3

W środę komisja Patryka Jakiego zajmowała się działką przy Pięknej 49. Grunt w atrakcyjnej lokalizacji został zreprywatyzowany, chociaż jeden z beneficjentów - reprezentowany przez kuratora - już nie żył. Urzędnicy miasta dopiero po kilku latach od zwrotu dotarli do jego aktu zgonu. Dziś na Pięknej stoi już biurowiec.

Piękna 49 to jedna z najbardziej zawiłych spraw, którymi do tej pory zajmowała się komisja weryfikacyjna. Podczas zeznań świadków pojawiało się wiele niewiadomych i niedopowiedzeń.

Grunt w 2011 roku został przekazany w prywatne ręce. Nie było pełnego składu właścicieli. Jeden z nich - Mieczysław Szenfeld mający 1/8 nieruchomości - był zaginiony i reprezentowany przez kuratora. Jednak niedługo po reprywatyzacji urzędnicy ratusza i dzielnicy Śródmieście znaleźli jego akt zgonu. Z dokumentu wynikało, że mężczyzna zmarł już w roku 1974.

W środę komisja starała się ustalić, jak to się mogło stać. Zwłaszcza, że po zwrocie osoba podająca się za Mieczysława Szenfelda stawiła się u jednego z notariuszy, by podpisać akt notarialny. Jak mówili zeznający, miał ukraiński paszport i akcent. Kim był ten mężczyzna? Skąd się wziął? Podczas ponad sześciogodzinnego posiedzenia nie znaleziono odpowiedzi na to pytanie.

Beneficjenci decyzji weryfikacyjnej (czyli ci, którzy odzyskali grunt) przekonywali, że nie mieli pojęcia o śmierci prawdziwego Szenfelda, a sami są w całej sprawie pokrzywdzeni. Pełnomocnicy miasta stołecznego Warszawy przekonywali, że powinni mieć taką wiedzę, bo dochodziły do nich akta urzędowe zawierające te fakty.

Przed komisją zeznawali: Wiesława Iwanicka i Przemysław Niedzielski z urzędu dzielnicy Śródmieście, kurator Bartłomiej Kościuszko, notariusz Grzegorz Arczewski oraz strony - Magdalena Motylińska i Sławomir Janiszewski.

Całe posiedzenie relacjonowaliśmy na bieżąco:

10.10 Przewodniczący Patryk Jaki otworzył posiedzenie komisji. Rozpoczął tradycyjnie od sprawdzenia listy obecności i kworum. I tak w imieniu miasta stołecznego Warszawy stawili się pełnomocnicy: Zofia Gajewska i Bartosz Przeciechowski oraz Piotr Rodkiewicz z miejskiego Biura Spraw Dekretowych. Za strony stawili się za to Magdalena Motylińska i Sławomir Janiszewski, a także - w imieniu spółki Piękna 49 - pełnomocnik Andrzej Bieńkowski.

10.13 Rozpoczęło się przesłuchanie pierwszego świadka - Wiesławy Iwanickiej, naczelnik Wydziału Nieruchomości w Urzędzie Dzielnicy Śródmieście.

Jako pierwszy pytania zaczął zadawać wiceprzewodniczący komisji Sebastian Kaleta. Chciał wiedzieć, w jakich okolicznościach świadek dowiedziała się o możliwych nieprawidłowościach w sprawie Pięknej. - Było to w procesie przekształcenia prawa użytkowania wieczystego we własność [czyli już po zwrocie działki, co miało miejsce w 2011 roku - red.]. Użytkownicy złożyli wniosek o to przekształcenie w 2012 roku - odpowiedziała Iwanicka.

Urzędnicy sprawdzali wówczas, czy jeden z dawnych współwłaścicieli nieruchomości i tym samym użytkowników wieczystych - Mieczysław Szenfeld - w ogóle żyje. Jak wskazała Iwanicka - były co do tego wątpliwości.

- Pierwsza analiza akt z BGN [Biuro Gospodarki Nieruchomościami - red.] wskazała, że pan Szenfled prawdopodobnie nie żyje, był taki dopisek w aktach - wspominała. Podkreślała, że w aktach sprawy było wiele niejasności i braków, między innymi brakowało imion rodziców Szenfelda. Urzędnicy zaczęli więc poszukiwać dodatkowych informacji - w księgach hipotecznych i archiwach.

W końcu - jak mówiła dalej naczelniczka - znaleziono akt zgonu, z którego wynikało, że mężczyzna zmarł w 1974 roku. Urzędnicy Śródmieścia wraz z burmistrzem zwrócili się więc do BGN, aby decyzję reprywatyzacyjną wycofać z obrotu prawnego. Było to w kwietniu 2013 roku. Ponadto burmistrz dzielnicy, którym wówczas był Wojciech Bartelski - zgłosili sprawę do prokuratury.

Kolejny członek komisji - Łukasz Kondratko (PiS) pytał świadka m.in. o pomoc kuratora pana Szenfelda w jego poszukiwaniu. - Nie posiadał żadnej wiedzy, która by nam pomogła. Nie znał też imion rodziców Szenfelda, których tak długo poszukiwaliśmy - wskazała Iwanicka.

Jan Mosiński (poseł PiS) z kolei chciał wiedzieć, czy urzędnicy Śródmieścia informowali prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz o nieprawidłowościach przy Pięknej i trudnej współpracy z Biurem Gospodarki Nieruchomościami. Iwanicka powiedziała, że apelowała do burmistrza, aby powiadomił o tych problemach. Nie potrafiła odpowiedzieć jednak, czy tak rzeczywiście się stało.

- Już w 2013 roku wiedzieliście państwo, że jeden ze współwłaścicieli nie żyje, a mimo to biurowiec na Pięknej 49 stoi. Jak to możliwe? - pytał dalej przewodniczący komisji Patryk Jaki. Urzędniczka wskazała, że chcąc zatrzymać proces inwestycyjny, trzeba było zastrzec wpis w księdze wieczystej i wykreślić inwestora. Tak się jednak nie stało. Spółka mogła więc starać się o pozwolenie na budowę, a następnie (gdy je uzyskała) realizować projekt.

- Gdybym ja prowadziła to postępowanie, byłoby ono prowadzone inaczej - podsumowała Iwanicka.

10.45 Po pytaniach od członków komisji głos zabrały strony. Pełnomocniczka jednej z właścicielek mecenas Anna Grabowska-Sanecznik zapytała, "jakiej części nieruchomości właścicielem był pan Szenfeld", o którym ciągle mówiono. Iwanicka wskazała, że była to 1/8 części nieruchomości. Dodała też, że pozostałe 7/8 przekazano prawowitym spadkobiercom (a nie kupcom roszczeń).

Inny pełnomocnik - Andrzej Bieńkowski dopytywał urzędniczki między innymi o to, czy przed sprawą przekształcenia użytkowania wieczystego we własność miała styczność ze sprawą Pięknej i czy zajmowała się również samą reprywatyzacją tej działki (a nie tylko przekształceniem użytkowania we własność). Iwanicka wskazała, że nie. Dodała jednak, że odkrycie, że jeden z właścicieli nie żyje "nie było skomplikowane" i powinno zostać uwzględnione przy zwrocie nieruchomości przez miasto.

Pełnomocnik ratusza Bartosz Przeciechowski pytał m.in. o udział w sprawie byłego burmistrza Śródmieścia Wojciecha Bartelskiego. - Burmistrz interesował się wszystkimi sprawami, zadawał bardzo dużo pytań. Tą sprawą interesował się szczególnie - odpowiedziała świadek.

Mecenas Zofia Gajewska (również pełnomocnik miasta) zapytała z kolei, z kim konkretnie (z Biura Gospodarki Nieruchomościami) współpraca nie układała się dobrze (o czym mówiła wcześniej Iwanicka). Świadek wskazała, że nie chce "personalnie odnosić się do sprawy". Dopytywana powiedziała jedynie, że szefem Biura był wtedy Marcin Bajko.

11.12 Zakończyło się przesłuchanie Wiesławy Iwanickiej i rozpoczęło przesłuchanie Bartłomieja Kościuszki, który był kuratorem Mieczysława Szenfelda (jednym z, bo kuratorów Szenfelda było kilku).

Jak powiedział na wstępie świadek, kuratorem został wskazany postanowieniem sądu w 2012 roku. Wiceprzewodniczący Kaleta zapytał więc, jakie działania podjął, aby odnaleźć Szenfelda (taka jest właśnie rola kuratora). - Przeprowadziłem rozmowę z radcą prawnym z urzędu miasta, skierowałem dwa pisma do urzędów dzielnicowych w Warszawie, bo chciałem się dowiedzieć czy ktoś taki w ogóle jest. Szukałem informacji w internecie i pytałem pana Janiszewskiego o to, co wie o panu Szenfeldzie - wyjaśniał Kościuszko.

Dalej świadek mówił, że uzyskane wiadomości często były sprzeczne. Nie wiedział więc dokładnie, kiedy Szenfeld się urodził i jakie imiona nosili jego rodzice.

- A kiedy finalnie dowiedział się pan, że nie żyje? - zapytał Kaleta.

- Dostałem telefon z urzędu miasta, że został znaleziony akt zgonu. Złożyłem więc wniosek o uchylenie kurateli - odpowiedział Kościuszko.

- A czy podjął pan działania zmierzające do uchylenia umowy użytkowania wieczystego, która została przecież zawarta na umowę nieżyjącą? - pytał dalej wiceprzewodniczący.

- Nie podjąłem, nie miałem takiego obowiązku - stwierdził świadek.

Adam Zieliński, członek komisji z ramienia Kukiz’15 pytał świadka m.in. czy znał Marcina Bajko lub Jakuba R. (byłego wiceszefa Biura Gospodarki Nieruchomościami). Kościuszko odpowiedział przecząco.

Łukasz Kondratko z kolei chciał wiedzieć, jak to się w ogóle stało, że Kościuszko został kuratorem Mieczysława Szenfelda. Świadek odpowiedział, że nastąpiło to "z urzędu". Nadmienił też, że nie jest pierwszym kuratorem w tej sprawie. - Postępowanie się toczyło przez lata, byli inni kuratorzy. Ja zostałem dołączony na samym końcu tylko po to, żeby odebrać decyzję administracyjną - tłumaczył.

Pełnomocnik pana Janiszewskiego - mecenas Bieńkowski chciał wiedzieć, czy Kościuszko - jako kurator - zapoznał się z całą sprawą Pięknej 49, w tym szczególnie z decyzją zwrotową. Świadek odpowiedział, że widział tę decyzję. Powiedział też, że zapoznał się z działaniami podejmowanymi przez poprzednich kuratorów.

Dalej Bieńkowski zapytał, kiedy Kościuszko dowiedział się o śmierci Szenfelda. Ten podał, że nastąpiło to w lutym 2013 roku - telefonicznie, od urzędnika miasta stołecznego Warszawy.

12.10 Zakończyło się przesłuchanie Bartłomieja Kościuszki i rozpoczęło przesłuchanie Przemysława Niedzielskiego, urzędnika dzielnicy Śródmieście. Pytany przez członków komisji Niedzielski poinformował, że ze sprawą Pięknej zapoznał się pierwszy raz na początku 2012 roku, przy okazji zamiany użytkowania wieczystego we własność. Wskazał dalej, że dotarł do informacji o śmierci Mieczysława Szenfelda - znajdowała się na stronie internetowej Muzeum Powstania Warszawskiego, bo Szenfeld był powstańcem.

Niedzielski przekonywał, że poinformował o tym Biuro Gospodarki Nieruchomościami, ale nie było odzewu.

Podczas przesłuchania świadków - w tym właśnie Niedzielskiego - wiele razy interweniował pełnomocnik Janiszewskiego - mecenas Bieńkowski. Zwracał uwagę, że pytania zadawane przez członków komisji wykraczają poza zakres dowodowy zawarty w aktach sprawy. Wiceprzewodniczący Kaleta odpowiedział jednak, że "to komisja decyduje, jakie pytania zadaje".

Dalej Bieńkowski dopytywał m.in., czy przy okazji przekształcania użytkowania wieczystego we własność urzędnicy mieli obowiązek sprawdzania, kim są strony. Niedzielski powiedział, że "jeśli strony żyły i wszystko było jasne, to nie". - Natomiast jeśli pojawia się kurator strony, która kupiła nieruchomość przed Powstaniem Warszawskim, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ta osoba może nie żyć. Ta sprawa powinna zostać zbadana - powiedział urzędnik.

- Ile czasu zajęło państwu ustalenie faktu, że Szenfeld nie żyje? - pytał dalej mecenas Bieńkowski. Niedzielski odpowiedział, że akt zgonu został zdobyty w jeden dzień, a na inne dokumenty trzeba było czekać tydzień. - W każdym razie to nie był jakiś nie wiadomo długi czas - skwitował świadek.

12.43 Zakończyło się przesłuchanie Przemysława Niedzielskiego, rozpoczęło przesłuchanie ostatniego świadka - Grzegorza Arczyńskiego, notariusza.

- Pierwsze pytanie jest oczywiste. Z akt sprawy wynika, że pan Mieczysław Szenfeld stawił się w pana kancelarii w 2013 roku. Pamięta pan tę czynność? - zapytał na wstępie wiceprzewodniczący Kaleta (przypomnijmy, wcześniej świadkowie mówili, że Szenfeld nie żył od 1974 roku). Świadek odpowiedział, że nie pamięta, "ze względu na mnogość spraw i upływ czasu".

W toku następnych, bardziej szczegółowych pytań, Arczewski mówił, że pamięta, że Szenfeld wyglądał na osobę mającą mniej więcej 60-70 lat, posługiwał się dokumentami ukraińskimi, ale mówił językiem polskim.

- Podpisując akt notarialny nie miałem wątpliwości co do tożsamości stającego do tego aktu. W przeciwnym razie bym go nie podpisał - zapewnił świadek. Dalej dodał też, że gdyby "data urodzenia zapisana w paszporcie nie zgadzała się z fizjonomią Szenfelda", również akt nie zostałby podpisany.

13.00 Przewodniczący komisji ogłosił 15-minutową przerwę.

13.15 Po przerwie wznowiono posiedzenie. Trwa przesłuchanie świadka Grzegorza Arczewskiego.

Pełnomocnicy pytali notariusza m.in. czy pamięta kwestie związane z rozliczeniem między stronami. Arczewski powiedział, że z akt wynika, że takie rozliczenie było, ale samej czynności nie pamiętał.

Mecenas miasta Bartosz Przeciechowski zapytał z kolei, czy w kancelarii Arczewskiego działa monitoring. Świadek odpowiedział, że tak, ale nie wiedział, czy wtedy - w 2013 roku - również był i działał.

- Czy to typowa sytuacja, że osoba mieszkająca w Warszawie jedzie do pana, do Kielc, żeby zawrzeć akt notarialny dotyczący nieruchomości położonej też w Warszawie? - zapytała z kolei Zofia Gajewska (również pełnomocnik miasta). Arczewski przyznał, że takie przypadki się zdarzają. Zwłaszcza, gdy mieszkańcy na przykład mieszkają w Kielcach, a pracują w stolicy.

13.52 Zakończyło się posiedzenie Grzegorza Arczewskiego, który był ostatnim świadkiem w sprawie. Komisja rozpoczęła przesłuchiwanie stron. Jako pierwsza - Magdalena Motylińska, beneficjentka decyzji zwrotowej z 2011 roku.

Motylińska rozpoczęła od wygłoszenia tzw. swobodnego oświadczenia.

- Pochodzę z bardzo bogatej, przedwojennej rodziny. Pewnie to państwa nie cieszy, bo wolicie ludzi biednych. Ale prawda jest taka, że dziadek zapewnił swoim córkom cztery domy w Warszawie. O wszystkie się starałam. Nie dostałam nic, poza tym nieszczęsnym zwrotem [mowa o Pięknej - red.] - powiedziała Motylińska. Po czym dodała, że na środowym przesłuchaniu "czuje się, jakby była jedyną złodziejką, choć jest poszkodowaną".

Kobieta przyznała, że często pisała do urzędu pisma ponaglające. Lata mijały, a nie dostawała żadnych odpowiedzi. - Przychodzili do mnie z kolei różni dziwni ludzie, którzy nie wiem skąd mieli moje adresy - kontynuowała. Wśród nich wymieniła m.in. Marka M. - Zgłosił się, że chce kupić roszczenia do wszystkich działek. Powiedziałam mu, że jestem biedna, ale na pewno nie sprzedam żadnych roszczeń, bo to pamiątka rodzinna - powiedziała Motylińska.

- Po panu M. zwrócił się do mojej mamy, chorej i na wózku, pełnomocnik pana Dochnala. Nachodził mamę, żeby namówiła ciotki, żeby te sprzedały roszczenia. Proponował 50 złotych za metr - mówiła dalej. Dodała też, że pełnomocnik Dochnala przekonywał, że część tej działki jest już jego własnością.

Motylińska kontaktowała się w tej sprawie z Mariuszem P. z Biura Gospodarki Nieruchomościami (dziś ma zarzuty, stąd nie podajemy pełnego nazwiska). Urzędnik miał powiedzieć, że "zwrotu nie będzie, bo są problemy".

- Pan P. powiedział mi, że 10 marca 1989 roku wydzielono działkę, z tej mojej działki, o powierzchni 44 metrów na rzecz Skarbu Państwa. W październiku 1989 roku działkę tę oddano w użytkowanie wieczyste spółdzielni mieszkaniowej Centrum. 5 grudnia działka przeszła na własność gminy - opowiadała Motylińska. Później - jak dodała - wskutek różnych transakcji - działkę tę "kupił pan Dochnal".

14.20 Trwa przesłuchanie strony. Motylińska długo była wypytywana o Mieczysława Szenfelda. Wskazała, że pewnego dnia zapukał do niej i powiedział, że jest właścicielem 1/8 części nieruchomości, którą kupił po ciotce. Wcześniej - jak zapewniła - nie miała z nim żadnego kontaktu. - To był chudy, starszy pan, łysy na czubku i bez zębów na początku - wspominała.

Później dodała, że to właśnie Szenfeld zaproponował, by akt notarialny został zawarty przez notariuszem w Kielcach. Na co się zgodziła, bo - jak wskazała - chciała po wielu latach w końcu zamknąć sprawę.

Pytana z kolei o Sławomira Janiszewskiego, powiedziała że poznała go w 2005 roku.

Zeznania Motylińskiej były pełne emocji i ekspresji. Kobieta starała się przekonać komisję, że to ona jest poszkodowana stroną w całej sprawie. Wiele razy podkreślała, że "nic nie wiedziała o tym, że Szenfeld nie żyje. Mówiła, że dowiedziała się kilka miesięcy temu "z wpisów i tweetów".

Po pytaniach członków komisji głos przeszedł do stron. Pełnomocniczka Motylińskiej zapytała, ile decyzji odmownych - wobec zwrotu Pięknej 49 - wydał stołeczny ratusz (przed ostatecznym zwrotem w 2011 roku). Kobieta przyznała, że było ich "kilka, co najmniej cztery". Jak dodała, żadna z tych odmów nie była argumentowała rzekomą śmiercią pana Szenfelda.

Dalej Motylińska była pytana o swoją obecną sytuację. Wskazała, że została "wyautowana". Na Pięknej powstał bowiem biurowiec, do którego budowy - jak przekonywała - dołożyła swoje oszczędności, w sumie ponad siedem milionów złotych. Obecnie użytkownikiem wieczystym i właścicielem nieruchomości jest spółka Piękna 49. Jej przedstawiciele nie mogą przekazać Motylińskiej praw do władania lokalem (choć na to mieli się umówić), bo - jak powiedział pełnomocnik - komisja weryfikacyjna zastrzegła wpis nieruchomości w księdze wieczystej i w żaden sposób nie można nią zarządzać.

- Teraz zostałam sama, przed ciężką operacją, na którą muszę pożyczyć od rodziny - mówiła. - Jestem osobą wierzącą, prawicową, nie złodziejką a poszkodowaną - przekonywała.

15.00 Zakończyło się przesłuchanie pani Motylińskiej i rozpoczęło przesłuchanie ostatniej strony – Sławomira Janiszewskiego.

Janiszewski również - podobnie jak Motylińska - rozpoczął od wygłoszenia swobodnego oświadczenia. Stanął na stanowisku, że to rolą miasta było ustalenie, czy pan Szenfeld żyje, czy nie. I powinno być to rozstrzygnięte jeszcze przed zwrotem - Mnie jako inwestora nie powinno to w ogóle obchodzić - stwierdził. Dopytywany dalej o pana Szenfelda powiedział: "Od początku to była wielka niewiadoma. Nikt nie wiedział, kiedy się urodził i gdzie, ile miał lat".

Znaczna część przesłuchania Janiszewskiego dotyczyła imion rodziców Mieczysława Szenfelda. Według relacji wcześniejszego świadka - Bartłomieja Kościuszki - przed notariuszem podał je właśnie Janiszewski. Ten z kolei zdecydowane temu zaprzeczył. Przekonywał, że "sprawa imion rodziców w ogóle go nie interesowała", "był od tego kurator i on powinien to ustalić".

Mecenas Przeciechowski (pełnomocnik miasta) chciał doprecyzować, kiedy Janiszewski poznał Magdalenę Motylińską. Ten odpowiedział, że było to w 2005 roku, przy okazji innej nieruchomości - przy Wołoskiej.

- A za ile kupił roszczenia do nieruchomości? - pytał dalej Przeciechowski. Janiszewski powiedział, że 5/8 roszczeń nabył za 187 tysięcy złotych.

- I tego samego dnia sprzedał pan pani Motylińskiej 5/16? - dociekał dalej pełnomocnik. - Miałem do tego prawo - odpowiedział Janiszewski. Pytany zaś o przyczyny takiego zachowania dodał, że "nie pamięta powodów biznesowych". Podkreślił jednak, że wraz z Motylińską chcieli wspólnie zainwestować w budynek na Pięknej 49.

Przeciechowski na koniec zwrócił też uwagę, że w 2013 roku Janiszewski dostał informację z urzędu o tym, że Mieczysław Szenfeld nie żyje - jako dowód pokazał pismo, w którym pojawił się ten fakt i które było adresowane właśnie do Janiszewskiego.

Pełnomocnik Janiszewskiego - mecenas Bieńkowski - pytał z kolei o decyzje Samorządowego Kolegium Odwoławczego w całym procesie reprywatyzacyjnym. Janiszewski odpowiedział, że SKO uchyliło decyzję zwrotową, a motywem był "nieżyjący kurator pana Szenfelda", nie zaś nieżyjący sam pan Szenfeld.

16.10 Zakończyło się przesłuchanie Sławomira Janiszewskiego. Pozostał ostatni punkt posiedzenia - oświadczenia końcowe stron.

Rozpoczęła pełnomocniczka Magdaleny Motylińskiej - mecenas Anna Grabowska-Sanecznik. Wskazała, że w całej sprawie najwięcej nieprawidłowości leży po stronie miasta stołecznego Warszawy. - Błędnie określono krąg spadkobierców. Miasto z łatwością powinno ustalić, że pan Mieczysław Szenfeld nie żyje. A kiedy do urzędu dotarły już takie informacje, powinno natychmiastowo zareagować - mówiła. Pełnomocniczka podkreślała też, że jej klientka - Magdalena Motylińska - działała "w zaufaniu do organów administracyjnych".

- Należy też podkreślić, że pani Motylińska jest pełnoprawną spadkobierczynią dawnych właścicieli nieruchomości przy Pięknej 49. Jej rodzina starała się o odzyskanie przez pół wieku - przekonywała Grabowska-Sanecznik i zapewniała, że jej klientka cały czas działała w dobrej wierze i to ona jest "najbardziej pokrzywdzoną w całej sprawie".

Pełnomocnik Janiszewskiego - mecenas Andrzej Bieńkowski zaproponował z kolei, by rozszerzyć postępowanie dowodowe przed wydaniem decyzji komisji weryfikacyjnej. Stwierdził, że w sprawie zaszły nowe okoliczności. - W dzisiejszym postępowaniu nacisk położono na to, co się stało już po wydaniu decyzji zwrotowej - zauważył i zaapelował o przesłuchanie urzędników ratusza, którzy byli zaangażowani w sam proces reprywatyzacyjny.

- Jest taka rzymska zasada, że nikt nie powinien ponosić korzyści z własnego bezprawia. Zaś nieprawidłowości i bezprawia w całym procesie reprywatyzacyjnym było bardzo wiele. Apeluję, by mieć to na uwadze - podsumował mecenas Bieńkowski.

Mecenas Zofia Gajewska (pełnomocniczka miasta) w swojej mowie końcowej zauważyła z kolei, że zarówno Magdalena Motylińska, jak i Sławomir Janiszewski "dostali informację, z których wynikało, że pan Szenfeld nie żyje". Podkreśliła też, że ratusz kilkakrotnie odmówił zwrotu nieruchomości przy Pięknej, ale decyzje te były unieważniane przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze.

- Jak uzupełnił mecenas Bartosz Przeciechowski, gdy na koniec (w 2016 roku) sprawa z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego znów wraca do SKO, ten umarza sprawę i informuję o tym Bartłomieja Kościuszko, który od trzech lat nie pełnił już funkcji kuratora Szenfelda.

Przeciechowski zwrócił też uwagę, że cała sprawa zwrotu Pięknej 49 rzeczywiście ciągnęła się przez wiele lat i nikomu nie przyszło do głowy, by sprawdzić czy Szenfeld żyje. Jak dodał, jest to niedopatrzenie zarówno ze strony miasta, jak i SKO.

- W całej tej sprawie jest chociaż tyle dobrego, że urzędnicy Śródmieścia i burmistrza Bartelskiego spostrzegli nieprawidłowości. Dzięki czemu możliwe było złożenie zawiadomienia do prokuratury, które ciągle się toczy - powiedział mecenas. Jak stwierdził w podsumowaniu, decyzja o zwrocie powinna zostać unieważniona (bo wydano ją na osobę nieżyjącą), spadkobiercy prawdziwego pana Szenfelda powinni zostać odnalezieni, a cała sprawa rozpatrzona jeszcze raz.

16.37 Przewodniczący Jaki zakończył posiedzenie komisji w sprawie Pięknej 49.

Patryk Jaki o sprawie Pięknej mówił na wtorkowej konferencji:

Patryk Jaki o sprawie Pięknej
Patryk Jaki o sprawie PięknejTVN24

Zdjęcie na stronie głównej: PAP

kw/r/b

Pozostałe wiadomości

Zarząd Zieleni rozpoczął przygotowania do budowy mostu pieszo-rowerowego w porcie Czerniakowskim. Przeprawa ma być gotowa na przełomie wiosny i lata przyszłego roku.

Tak będzie wyglądać nowy most przez Wisłę

Tak będzie wyglądać nowy most przez Wisłę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

71-letni mężczyzna zasłabł w swoim domu i dwa dni leżał na podłodze. Na szczęście wołanie o pomoc usłyszała sąsiadka, która zaalarmowała policję. Pomoc przyszła w ostatniej chwili. W trakcie transportu do karetki stan mężczyzny nagle się pogorszył. Rozpoczęła się walka o jego życie.

Zasłabł i dwa dni leżał na podłodze. W drodze do karetki walczyli o jego życie

Zasłabł i dwa dni leżał na podłodze. W drodze do karetki walczyli o jego życie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Mieszkańcy Warszawy wybierali po raz 11. projekty budżetu obywatelskiego. Spośród 1183 pomysłów zrealizowanych zostanie 293, w tym 20 ogólnomiejskich. Łączna kwota przeznaczona na ten cel to ponad 105 milionów złotych.

293 projekty do realizacji za ponad 105 milionów

293 projekty do realizacji za ponad 105 milionów

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Dwuletni chłopiec zginął pod kołami samochodu ciężarowego w okolicach Ostrołęki (Mazowieckie). Do zdarzenia doszło, kiedy kierowca, który przyjechał z paszą dla zwierząt, manewrował na podwórku.

Tragedia pod Ostrołęką. Dwuletnie dziecko zginęło pod kołami ciężarówki

Tragedia pod Ostrołęką. Dwuletnie dziecko zginęło pod kołami ciężarówki

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W związku z kolejnym etapem przebudowy skrzyżowania stołecznych ulic Arkuszowej i Estrady z 3 Maja w podwarszawskich Mościskach od piątku nastąpi zmiana w organizacji ruchu. Zmiany dotyczą też pasażerów komunikacji miejskiej.

Zmiany w ruchu na wjeździe do Warszawy

Zmiany w ruchu na wjeździe do Warszawy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w Korytowie koło Żyrardowa. Na leśnej drodze samochód osobowy uderzył w drzewo i stanął w płomieniach. Nie żyje jedna osoba.

Samochód spłonął po uderzeniu w drzewo, "w środku zwęglone ciało"

Samochód spłonął po uderzeniu w drzewo, "w środku zwęglone ciało"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Z powodu wypadku na stacji Politechnika nieczynnych było pięć stacji pierwszej linii metra. Utrudnienia trwały ponad trzy godziny.

Wypadek w metrze. Były utrudnienia na pierwszej linii

Wypadek w metrze. Były utrudnienia na pierwszej linii

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

W sieci pojawiły się filmy nagrane podczas odbywającego się w weekend na Torze Wyścigów Konnych Służewiec Clout Festivalu. Widać na nich zachowanie niektórych ochroniarzy, którzy biją uczestników imprezy, wykręcają im ręce, a także ciągną ich po ziemi. Sprawą interesuje się policja, która zapewnia, że dostępne w sieci nagrania zostaną poddane analizie. Wyjaśnienia zapowiadają organizatorzy i firma ochroniarska.

Ochroniarze wykręcali ręce i ciągnęli po ziemi uczestników festiwalu. Policja analizuje nagrania

Ochroniarze wykręcali ręce i ciągnęli po ziemi uczestników festiwalu. Policja analizuje nagrania

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Do gmachu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na rogu Nowogrodzkiej i Brackiej wszedł mężczyzna, który w torbie miał niebezpieczne przedmioty - powiedział Jakub Pacyniak ze śródmiejskiej policji. 44-latek został zatrzymany. Wstępne ustalenia prokuratora wykazały, że w tym przypadku "nie można mówić o popełnieniu przestępstwa".

Wszedł do ministerstwa z "niebezpiecznymi przedmiotami". Jest decyzja prokuratury

Wszedł do ministerstwa z "niebezpiecznymi przedmiotami". Jest decyzja prokuratury

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

- W cztery następujące po sobie weekendy pociągi kursujące po linii obwodowej nie zatrzymają się przy peronie 9. Dworca Zachodniego - poinformował rzecznik PKP PLK Karol Jakubowski.

Pociągi nie zatrzymają się przy tym peronie. Utrudnienia dotyczą ponad 100 połączeń

Pociągi nie zatrzymają się przy tym peronie. Utrudnienia dotyczą ponad 100 połączeń

Źródło:
PAP

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar po zapoznaniu się z treścią opinii Kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie odwołał z pełnionych funkcji prezesa i czworo wiceprezesów Sądu Okręgowego w Warszawie - podano w komunikacie resortu sprawiedliwości.

Prezes i wiceprezesi Sądu Okręgowego w Warszawie odwołani

Prezes i wiceprezesi Sądu Okręgowego w Warszawie odwołani

Źródło:
tvn24.pl
On kradł, oni kupili po "okazyjnej cenie"

On kradł, oni kupili po "okazyjnej cenie"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Wracając po imprezie do domu, "stoczył walkę" z drzewkiem w parku. Nie wiedział, że wszystko nagrały kamery monitoringu. Policjanci skierowali sprawę do sądu, młodemu mężczyźnie grozi kara grzywny do tysiąca złotych.

Po imprezie "walczył" z drzewkiem w parku

Po imprezie "walczył" z drzewkiem w parku

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło we wtorek pod Garwolinem. Na auto, w którym znajdował się kierowca, runęło duże drzewo. Ze skutkami nocnej nawałnicy walczyli też straży z Wyszkowa. Dochodziło tam do podtopień, uszkodzone zostały dachy.

Drzewo runęło na auto, w środku był kierowca

Drzewo runęło na auto, w środku był kierowca

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Z utrudnieniami musieli się liczyć kierowcy, którzy w porannym szczycie wybrali podróż mostem Świętokrzyskim. Jezdnię zablokowali aktywiści i aktywistki z Ostatniego Pokolenia, którzy domagają się większych inwestycji w transport publiczny.

Aktywiści klimatyczni zablokowali most Świętokrzyski

Aktywiści klimatyczni zablokowali most Świętokrzyski

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W ogrodzie zoologicznym w Warszawie na świat przyszedł samczyk irbisa śnieżnego, zwanego Duchem Gór. Kociak skończył właśnie sześć tygodni.

Ma słodko-puchaty wygląd, ale to "potężny drapieżnik". Duch Gór urodził się w Warszawie

Ma słodko-puchaty wygląd, ale to "potężny drapieżnik". Duch Gór urodził się w Warszawie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zaniepokojenie kota uratowało egzotycznego gościa - informuje stołeczne straż miejska. Mieszkańcy bloku na Bródnie zauważyli dziwne zachowanie swojego pupila, okazało się, że na ich balkonie pojawił się niespodziewany przybysz - gekon. Na miejsce wezwali ekopatrol.

Kot był zaniepokojony. Jego czujność wzbudził egzotyczny gość

Kot był zaniepokojony. Jego czujność wzbudził egzotyczny gość

Źródło:
tvnwarszawa.pl