Opady śniegu do Warszawy zawitać mogą pod koniec dnia. - W wielu miejscach w Polsce, między innymi w centrum kraju i na wschodzie, może zrobić się biało - informuje na antenie TVN24 Wasilewski. - Jutro o poranku może leżeć kilka centymetrów śniegu - dodaje.
Jak mówi prezenter pogody, w Warszawie w sobotę około południa chmury mają podstawę około 120-130 metrów nad ziemią, dlatego nie widzimy najwyższych budynków w stolicy.
W niedzielę synoptycy również zapowiadają śnieżną aurę. - Ale nie mroźną - precyzuje prezenter, który dodaje, że podobnie zacznie się przyszły tydzień.
Będzie coraz bardziej śnieżnie
Wasilewski zwraca uwagę, że między Bałkanami a Sycylią, nad Morzem Jońskim, znajduje się niż, "który kieruje do nas z południowego wschodu, ciepłe, ale jednocześnie wilgotne powietrze".
- To, że ono jest wilgotne, ma ogromne znaczenie - podkreślił. - W tym wilgotnym powietrzu już się tworzą opady śniegu. One w tej chwili są na południowy wschód od Polski - kontynuował, dodając, że wspomniane masy powietrza kierują się w naszą stronę. - Dlatego opady śniegu będą obejmować coraz większe obszary - wyjaśnia.
- Dziś będzie to południowy wschód i wschód, ale także centrum wieczorem i w nocy. Cała południowa i wschodnia Polska będzie może nie w dużych opadach śniegu, ale w znaczących - sprecyzował.
Skutek spotkania różnic
- Ktoś zapyta tak: ciepłe powietrze płynie, czy nie powinien więc padać deszcz? Rzeczywiście w części może być deszcz, tam, gdzie tego ciepła będzie najwięcej - stwierdził. - Ale ponieważ to wilgotne powietrze, płynące z południowego wschodu, to spotyka się ono z zimnym, które płynie z północnego wschodu. Na zetknięciu tych dwóch różnych mas powietrza, chłodnej i ciepłej, wilgotnej powstają i będą powstawać opady śniegu - wyjaśnił w porannym programie "Wstajesz i weekend" Wasilewski.
"To nie będzie żaden kataklizm"
- Dlatego w ciągu najbliższych 24 godzin kierowcy powinni się liczyć z tym, że na drogach zrobi się biało, na wschodzie i na południu, i że miejscami tego śniegu może być dużo - kontynuował. - To nie będzie żaden kataklizm, nic nas nie zasypie - uspokaja, przyznając jednak, że czeka nas niezbyt przyjemna zmiana pogody.