Zburzyli im siedzibę, odradzają się w nowej

Pardon, To Tu przy Nowym Teatrze
Pardon, To Tu przy Nowym Teatrze
Źródło: mat. organizatora
W środę wieczorem Pardon, To Tu oficjalnie wróci na koncertową mapę Warszawy (przesunięty nieco na południe). Po przymusowej wyprowadzce z wyburzanego budynku Teatru Żydowskiego zakotwiczy na kilka miesięcy przy Nowym Teatrze na Mokotowie.

W ciągu sześciu lat obecności przy placu Grzybowskim Pardon, To Tu zapracował na opinię najważniejszego klubu z muzyką z kręgów jazzu i awangardy w Warszawie, a może i w Polsce. Lista artystów, którzy pojawili się na tamtejszej scenie jest imponująco długa i różnorodna, ale nie o wyliczankę tu chodzi. Ważniejsze jest to, że artyści, których ściągnięcie początkowo wydawało się czymś nieosiągalnym, wkrótce stawali się stałymi bywalcami tego miejsca. Wracali zachwyceni domową atmosferą, którą stworzyli założyciele Pardonu Daniel Radtke i Magda Dudek, ale także wyrobioną, entuzjastyczną i otwartą na najbardziej radykalne muzyczne eksperymenty publicznością. To ona wyróżniała Pardon z szeregu innych klubów.

Słuchacze ściągali tłumnie - co oczywiste - na występy gwiazd, Petera Brötzmanna, Marca Robiota, Matsa Gustafssona, Michaela Giry czy Tomasza Stańki, ale fatygowali się także na koncerty artystów nie tak popularnych, może wręcz sobie nieznanych. Wystarczający był stempel jakości, który przystawiała wspomniana dwójka właścicieli.

Z teatru do teatru

Historia urwała się w lutym, kiedy trzeba było opróżnić przeznaczony do rozbiórki budynek Teatru Żydowskiego. Urwała, ale nie skończyła, bo drugi rozdział swojej biografii Pardon napisze w innej lokalizacji. Wiadomo, że będzie to rozdział znacznie krótszy od poprzedniego.

Trio Arashi
Trio Arashi
Źródło: mat. organizatora
Mikołaj Trzaska i Jacek Mazurkiewicz
Mikołaj Trzaska i Jacek Mazurkiewicz
Źródło: mat. organizatora

- Dosłownie kilka dni po zamknięciu klubu przyszła ta oferta. Po pierwszym spotkaniu w Nowym Teatrze podjęliśmy decyzję, że chcemy tu być, nie wahaliśmy się. To był prezent z nieba, dwa miesiące po zamknięciu starego Pardonu, dostaliśmy szansę otworzenia nowego, tymczasowego Pardonu. Im dłużej klubu nie ma, tym bardziej popada w niepamięć. Uważam, że najdłuższy czas jaki może upłynąć od zamknięcia lokalu do otworzenia go w nowym miejscu, to sześć miesięcy. Potem ludzie znajdują sobie nowy "dom" - mówi nam Daniel Radtke.

Oferta z Nowego obejmuje prowadzenie świetlicy i plenerowej kawiarni w kompleksie przy Madalińskiego. Warunki nie pozwalają na zorganizowanie księgarni i sklepu płytowego, które działały przy placu Grzybowskim, ale nie zabraknie dobrze znanej bywalcom, pardonowej focacci. W świetlicy będą organizowane warsztaty plastyczne dla dzieci i koncerty. Od maja do końca września. - Te pięć miesięcy da nam szansę, aby nie popaść w niepamięć i i płynnie przejść z Nowego Teatru do nowej, docelowej siedziby – zapowiada Radtke.

Poszukiwania trwają

Najpierw jednak trzeba ją znaleźć, co nie jest proste. Właściciele mają szereg konkretnych wymagań. Po obejrzeniu ok. 50 lokali wciąż nie znaleźli takiego, jaki potrzebują. – To musi być otwarta przestrzeń, żeby można było robić koncerty. Poza tym możliwość przystosowania do celów gastronomii, opcja stworzenia ogródka letniego, nie możemy przeszkadzać mieszkańcom, czynsz musi być akceptowalny, żebyśmy nie zbankrutowali, no i chcielibyśmy tam zostać na dłużej – wylicza Magda Dudek. - Suma tych czynników sprawia, że ciężko nam znaleźć właściwe miejsce – przyznaje.

Założycielom Pardonu zależało także na lokalizacji w Śródmieściu, ale w tej kwestii nie są już tak stanowczy. – Rozgaszczamy się tutaj i zaczyna dojrzewać myśl, może spróbować, gdzie indziej – zastanawia się nasza rozmówczyni.

Japońsko-skandynawski początek

Na razie pewne są koncerty, do końca września odbędzie się ich 15. Na początek na scenie przy Madalińskiego pojawi się trio Arashi, czyli japoński saksofonista Akira Sakata, szwedzki basista Johan Berthling i norweski perkusista Paal Nilssen-Love. Będzie to ich pierwszy i jedyny występ w Polsce. Daniel Radtke przyznaje, że ich zaproszenie chodziło mu po głowie od dawna, a fakt, że wreszcie doszło ono ono do skutku jest wynikiem determinacji i sporej ekwilibrystyki organizacyjnej.

- Cała trasa koncertowa była już ustawiona i zamknięta, miała rozpocząć się w Sztokholmie. Ale ustaliliśmy, że Akirata Sakata przylatuje z Japonii do Europy wcześniej. Jednocześnie Paal Nilssen-Love miał zaplanowane warsztaty ze studentami. Dzięki temu, że udało się jej przesunąć mogą u nas zagrać. To wymarzone otwarcie – cieszy się Daniel.

Niecałe dwa tygodnie później - 14 maja - zagrają natomiast saksofonista Mikołaj Trzaska i basista Jacek Mazurkiewicz. Obaj wielokrotnie występowali w starym Pardonie, ale nigdy w ducie. 23 maja sceną zawładnie mistrz lutni, twórca muzyki do filmów Jima Jarmuscha - Jozef van Wissem. Na 5 czerwca zaplanowano koncert zespołu Innercity Ensemble (w składzie m.in. Kuba Ziółek). Kolejne 12 punktów koncertowej rozpiski będzie ujawniane sukcesywnie. - Mogę zdradzić, że żaden muzyk nam nie odmówił, każdy zgodził się bez zastanowienia. To był dla nas fajne uczucie, że możemy na nich liczyć – podsumowują nasi rozmówcy.

Rozbiórka Teatru Żydowskiego

Piotr Bakalarski

Czytaj także: