Zamknęli skrót, zapomnieli poinformować o objeździe

Fot. TVN Warszawa
Fot
Źródło: | RiffTrax
Autobusy jeżdżące pod prąd i pasażerowie marznący na nieczynnych przystankach. Do tego drogowcy, którzy znaki o objazdach zawiesili kilka godzin po zamknięciu ulicy. Wielkie zamieszanie, zgotowały w czwartek służby miejskie na Zamienieckiej. Główny skrót między Grochowską a Ostrobramską trzeba było zamknąć z powodu awarii sieci ciepłowniczej.

Pracownicy SPEC około godziny 9 rano zaczynają usuwanie awarii, a znaki informujące o objazdach, czekają na swoją kolej. Na efekty nie trzeba długo czekać.

O to, żeby nie było bałaganu, miał zadbać Janusz Bubel. Instruktor nadzoru MZA razem z kolegą po fachu dwoił się i troił, żeby nie było zamieszania. Nie udało się. Służby MZA stawały na głowie, żeby odkorkować skrzyżowanie. To była jednak walka z wiatrakami, bo kierowców nikt nie poinformował o tym, gdzie jest objazd.

Niektórzy kierowcy myśleli, że zdążą

Adam Stawicki, rzecznik największego warszawskiego przewoźnika jest przekonany, że bałaganu można było uniknać, gdyby zmiany wprowadzono od początku dnia, a nie w środku porannego szczytu. - Nie było to zamknięcie od początku kursowania autobusów, tylko dopiero od godz. 8.30, cześć kierowców po prostu, mogła czy zapomnieć, czy też uznać, że jeszcze zdążą przejechać, a ulica była już zamknięta - mówi Stawicki.

Po kilku minutach zrobiło się takie zamieszanie, że nadzór nie miał wyjścia, i zaczął puszczać samochody i autobusy po prąd.

Przystanki skasowane, pasażerowie marzną

Janusz Bubel ciągle kontrolował z boku sytuację. Po kilkudziesięciu minutach udało mu się zrobić porządek: na drodze, bo pasażerowie marzli i w nieskończoność czekali na autobus na skasowanych przystankach. Nie mieli pojęcia, że są nieczynne. Informacje o tym, że będą zlikwidowane, były, w internecie i w autobusach.

- Trudno ustalić wszystko w szczegółach w nocy. Tym bardziej, że nie było wiadomo, który dokładnie odcinek będzie zamknięty. Dlatego trochę improwizowaliśmy- wyjaśniał Janusz Bubel, MZA.

Sprawą zainteresowaliśmy ZTM. Po kilku minutach na miejsce przyjechała ekipa przystankowa. Z radością rozwieszała tak potrzebne informacje o skasowanych przystankach pytanie tylko dlaczego dopiero teraz?

- Gdybyśmy wczoraj zamieścili ogłoszenie, że przystanki są skasowane od godziny 8.30 a w praktyce były one nieczynne dopiero od 9- tej, pasażerowie, którzy przyszliby o 8.30 byliby zagubieni - uważa Andrzej Skwarek, rzecznik ZTM i zapewnia, że ogłoszenia pojawiły się najszybciej jak było to możliwe.

Tablice z objazdem na Ostrobramskiej drogowcy montowali już po południu.

Łukasz Wieczorek

ec

Czytaj także: