Ponad tydzień temu - 31 stycznia, aktywiści skupieni wokół akcji HejtStop, razem z grupą wolontariuszy, zamalowali rasistowskie napisy znajdujące się w pasażu przy Nowym Świecie 23/25. Kolejnej nocy obraźliwe hasła znów pojawiły się na ścianie.- Pierwszy raz mamy do czynienia z tak bezczelnym niszczeniem naszej pracy. To już nie chuligański wybryk, ale przestępstwo. Oczywiście zdarza się, że obraźliwe hasła wracają na oczyszczone przez nas mury, ale nie już kilkanaście godzin po zamalowaniu! To szczególnie przykre, bo obok znajduje się Punkt Info dla Migrantów - mówi Joanna Grabarczyk, koordynatorka kampanii HejtStop.
Wojna z hejterami
Aktywiści postanowili nie dawać za wygraną. "Nie zgadzamy się na agresję i na stosowanie terroru wobec osób którym zależy na budowie przyzwoitego, nowoczesnego społeczeństwa. Jesteśmy w kontakcie z władzami miasta i przedstawicielami policji. Liczymy na wykrycie sprawców i wyciągnięcie konsekwencji" - napisali na swojej stronie internetowej.W poniedziałek o godz. 12 zebrali się ponownie przed pasażem i zamalowywali hejty. Do akcji przyłączyli się także mieszkańcy.
- Przyszło kilkanaście osób. Część z nich to organizatorzy akcji - relacjonował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl, który udał się na miejsce.
- Chcemy sprawić, żeby to miejsce stało się bardziej przyjazne dla klientów punktu – warszawiaków, mających prawo czuć się w tym mieście bezpiecznie. Nasza akcja to także sprzeciw wobec bezkarności ludzi malujących rasistowskie i neonazistowskie symbole w warszawskiej przestrzeni miejskiej - tłumaczyła Joanna Grabarczyk.
Każdy może zgłosić obraźliwe napisy
Co jeśli efekty prac aktywistów po raz kolejny zostaną zniszczone przez chuligańskie wybryki? - Będziemy zamalowywać do skutku - odpowiada koordynatorka projektu.HejtStop to projekt działający od 1,5 roku. Jego inicjatorem jest stowarzyszenie Projekt: Polska. Za pośrednictwem strony hejtstop.pl każdy może przesłać zdjęcie szpecącego graffiiti lub napisu, a organizatorzy obiecują, że będą je zamalowywać.- Jeśli mamy do czynienia z hasłami rasistowskimi czy siejącymi nienawiść, informujemy o tym policję, która rozpoczyna szukanie sprawców. To jednak bardzo trudne dochodzenia. Nie chcemy obciążać kosztami usuwania graffiti administratorów poszczególnych budynków, dlatego organizujemy publiczne akcje zamalowywania lub usuwamy je własnymi siłami - tłumaczy Grabarczyk.jk/ran