Wszystko było niemalże zapięte na ostatni guzik. Sejm miał już tylko zagłosować za wprowadzeniem do miast płatnych ekostref, do 30 złotych za dobę. Wszystko zmieniło wystąpienie posła Krzysztofa Sitarskiego (Kukiz ’15), który wniósł o odrzucenie projektu w całości.
"Prikaz z góry"
- Tutaj czas działał na jedną korzyść i na korzyść klubu Kukiz '15. W związku z tym musiał, że tak powiem, rząd przyjąć nasze sugestie poprawki, nie wprowadzające opłaty 30 złotych – mówi Sitarski.
Najprościej mówiąc, rząd nie mógł zwlekać z przyjęciem ustawy, żeby nie dostać unijnej kary. PiS się ugiął. W ostatniej chwili wykreślił zapis o płatnej strefie. Poseł przestał blokować ustawę.
- Zapytałem ministra odpowiedzialnego za ustawę, dlaczego tak się stało - mówi Adrian Furgalski z zespołu doradców TOR. Usłyszał, że ma "prikaz z góry, czyli od swego szefa czy nawet od premiera, żeby ustawa bez żadnych kontrowersji, bez kłótni przeszła".
PiS nie złożyło broni. Płatny wjazd do centrów miast dla kierowców wraca. Tyle, że w innej ustawie, o biopaliwach. - Próbuje się kolejny raz wprowadzić skok na pieniądze kierowców, tym razem tylnymi drzwiami - argumentuje teraz Sitarski.
Poseł twierdzi, że zamiast brać pieniądze od kierowców starych aut, trzeba stworzyć im warunki, żeby mogli kupić sobie nowsze. Bardziej ekologiczne.
Nowa stawka
Projekt zakłada, że to miasta zdecydują czy wprowadzić płatną ekostrefę, czy nie. Według poprzedniego pomysłu, za wjazd do wyznaczonej strefy kierowcy mieli zapłacić nawet 30 złotych za dobę. Nowy pomysł: to maksymalnie 25 złotych lub 2,50 za godzinę. Płacić nie będą musieli kierowcy aut na gaz, wodór i prąd.
- To jest paraliż naszych miast, bo nie mamy nawet jednego samochodu dostawczego, który mógłby bułki rano wwieźć warszawiakom - przekonuje Furgalski.
Specjalne obszary, najczęściej zlokalizowane w centrach miast, będą wprowadzane uchwałą rady gminy, która może dopuścić za opłatą poruszanie się po tej strefie pojazdów innych niż elektryczne, napędzane wodorem czy gazem ziemnym. Opłata za wjazd do strefy czystego transportu ma stanowić dochód gminy. Będzie ona pobierana przez wójta, burmistrza albo prezydenta.
Wpływy nie będą mogły jednak być przeznaczane na dowolne cele. Autorzy nowych przepisów chcą, by dochód mógł być wykorzystywany wyłącznie na potrzeby oznakowania strefy czystego transportu oraz zakupu autobusów zeroemisyjnych. A ponadto na pokrycie kosztów analizy kosztów i korzyści związanych z wykorzystaniem, przy świadczeniu usług komunikacji miejskiej, autobusów zeroemisyjnych oraz innych bezemisyjnych środków transportu.
Projekt trafił już do rady ministrów. Po akceptacji zajmie się nim Sejm.
Główne zdjęcie: Shutterstock
Łukasz Wieczorek, TVN24
ran/pm